Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Witamy w Paldei ! 12

Kiedy zmierzaliśmy do domu w regionie Paldea zdarzył się mały wypadek , w skrócie mogę powiedzieć że przez pewne trzy osoby zabrakło nam prowiantu na drogę . A mianowicie mąki , cukru mleka i jajek przez co musieliśmy się zatrzymać w najbliższym miasteczku by zrobić zakupy .

Roy strasznie przeżywał że przegrał w papier kamień nożyce bo nie mógł iść do miasta ponieważ musiał pilnować statku , jednak Liko zgodziła się zostać za niego przez co chłopak był szczęśliwy i to bardzo przez co nie zważając na nic zaczą mnie ciągnąć w stronę miasta . Oczywiście na,, zakupach ,, dał się oszukać przez sprzedawcę który podobno miał informacje na temat Raquazy . Po drodze Roy stoczył bitwę z dzikim pokemonem i wygrał przez co bardzo się ekscytował .

Po wszystkim późnym popołudniem gdzie słońce zaczynało zachodzić wróciliśmy na statek , Liko powiedziała że słyszała głos Dot . Tak jak to Roy był podekscytowany więc we trójkę poszliśmy pod kajutę dot gdzie miała pokój , Liko i chłopak chcieli przeprowadzić walkę pod drzwiami dziewczyny jednak ja nie byłam zbyt dobrze nastawiona do tego w tedy usłyszeliśmy jej głos!

Dowiedzieliśmy się że interesują ją żadkie pokemony jak i przedmioty nasza trójka popatrzyła na siebie i się uśmiechnęła, gdyby tylko Dot wiedziała .

*************

Następnego ranka gdy się obudziłam było widać mój dom , mój i Liko która stała na bucie statku .
Podeszłam do niej razem z Jetel .

- nareszcie w domu co ?- spytałam

- tak na reszcie - odpowiedziała , popatrzyłam na choryzont i  spochmurniałam a ona to zauważyła - hej Lucia co jest ?

- bo wiesz , jestem trochę spięta z powodu że bendę musiała porozmawiać z rodzicami .

- wszystko będzie w porządku - objęła mnie ramieniem a ja ją - masz mnie i Roy 'a oraz wojowników elektroakcji .

- ale ... Czy ty nie wrócisz do domu już na stałe ?- spytałam się a ona spochmurniała .

- no tak - powiedziała szeptem - zapomniałam o tej informacji .

W tedy usłyszeliśmy wołanie Frieda że się zbieramy , wychodziliśmy ze statku a w tedy zauważyłam biegnącego Roya .

- mogę pójść z wami? Nigdy nie byłem w Paldei .

- jasne możemy cię trochę oprowadzić - powiedziałam .

- świetnie !- wykrzykną - Fuecoco idziemy !

Uśmiechnęłam się na jego entuzjazm , pogłaskałam Jetel który był na moim ramieniu .

Ja i Liko zaczęłyśmy go oprowadzać , choć to nie było moje rodzinne miasto byłam w nim wiele razy z przyjaciółką która można powiedzieć była starsza ale lubiła sprawiać że się zawsze rumieniłam z zażenowania .

- dobrze kochani dość zwiedzania - powiedział białowłosy - czas odprowadzić Liko do domu a potem Lucia ma rozmowę z rodzicami - powiedziawszy ostatnie słowa wzią swoją rękę na moją głowę dając mi do zrozumienia że się z tego nie wykręcę , westchnęłam z frustracji. Od kilku dni starałam się go odciągnąć od tego pomysłu ale na darmo .

Szliśmy przez polane a na niej było widać mnóstwo pokemonów , w oddali zobaczyliśmy duży dom z którego Roy był zdumiony że był tak duży . Widocznie Liko była bogata jak stwierdził chłopak a moja przyjaciółka stwierdziła że nie jest taki zły , kiedy byliśmy już blisko z domu wyszedł mężczyzna w okularach i fartuchu malarskim . Jak się okazało to był tata Liko , jednak co było najdziwniejsze czułam deja vu widząc go jak bym go kiedyś widziała tylko to nie możliwe ponieważ nigdy na niego nie wpadłam. Potrząsnełam głową by odgonić nie potrzebne myśli możliwe że po prostu spotkałam kiedyś kogoś kto był bardzo podobny ...tak ...na ...pewno .

- dziękuje że odwiozłeś moją córkę do domu Friede - powiedział tata Liko , po tem odwrócił się w naszą stronę.

- miło Pana poznać jestem Roy a to mój Fuecoco

- miło was poznać - odwrócił się w moją stronę i miał skołowaną minę jak ja przed chwilą , ja tylko się uśmiechnęłam niezdarnie i nieśmiało podeszłam bliżej chociaż to do mnie nie podobne .

- em m-miło Pana poznać - powiedziałam prawie szeptem - jestem Lucia przyjaciółka Liko ze szkoły.

Cała trójka popatrzyła na mnie ze zdziwienia moją nieśmiałością, bo zazwyczaj jestem wybuchowa i pełna energii , podszedł do mnie Roy i dotkną mojego czoła a potem swojego .

- na pewno nie masz gorączki ?- spytał a ja lekko się zarumieniłam i odskoczyłam

- n-nic mi n-nie jest - powiedziałam zawstydzona i odwróciłam wzrok .

Nastała cisza więc odwróciłam na powrót głowę i nawet nie wiem kiedy Liko i Roy byli blisko mojej twarzy z błyskiem w oczach i patrzyli na mnie z zaciekawieniem .

- c-co się tak g-gapicie - powiedziałam a oni odpowiedzieli jednocześnie .

- JAKAŚ TY  SŁODKA - powiedziało moich dwuch przyjaciół , obeszli mnie z dwuch stron więc nie miałam gdzie uciec i mnie przytulili a ja byłam zażenowana . Dwoje mężczyzn patrzyło na to specyficznie , widziałam że Friede ma mały uśmieszek a ja zmrużyłam oczy .

********

Po jakimś czasie i rozmowach Frieda i taty Liko ona sama poszła do pokoju się rozpakować a ja byłam smutna z powodu że moja najlepsza przyjaciółka tu zostaję , Roy poszedł obejrzeć książki z obrazkami do gabinetu mężczyzny a ja siedziałam z białowłosym i piłam herbatę w ciszy . Mój pokemon leżał zwinięty na moich kolanach .

Wcześniej tata Liko powiedział że mój partner ma niesłychaną barwę futerka na co tylko przytaknęłam , kiedy chciał go pogłaskać Jetel od razu schował się pod sofę . Przez co najmniej kilka minut musiałam go przekonywać że nic mu nie grozi , po mimo że jest odważniejszy wciąż nie lubi jak ktoś obcy go dotyka .

Od kilku minut nie słuchałam wymiany zdań dwuch mężczyzn bo sama się zamysliłam przez co nie zdawałam sobie sprawy że Liko weszła przez okno do środka .

- Liko wszystko wporządku ? - spytałam

- nie , nie mogę znaleść Sprigatito - powiedziała zmartwiona

- nie martw się pomogę ci szukać , najlepiej jak znajdziesz go po zapachu - powiedziałam .

- masz rację - obie zaczęłyśmy wąchać , Liko znalazła zapach która dochodziła od strony szafy gdzie u góry można zobaczyć Sprigatito .- Sprigatito tu jesteś choć - jednak pokemon po słowach swojej trenerki dalej się dąsał przez co Liko też się wkurzyła - dobra zostań tam jak chcesz wracam na statek .

Na te słowa wszyscy się zdziwili .

- ale Liko

- tato masz pracę i nie masz czasu się mną zajmować a mamy nie ma więc prześpię się ostatni raz na statku , chodźmy Lucia - złapała mnie za rękę i pociągnęła.

- em miło było Pana poznać !- wykrzyczałam dalej będąc ciągniętą przez przyjaciółkę - Jetel idziemy .

Na te słowa pokemon ostatni raz miaukną na swoją przyjaciółkę zabaw i wyszedł za nami smutny .

- tato miej proszę oko na Sprigatito kiedy mnie nie będzie .

- oczywiście Liko nie martw się - powiedział .

- chwileczkę nie ma jeszcze Roya - powiedział Friede .

- racja - powiedziałam zdziwiona - pewnie się tak skupił na książkach że zapomniał o świecie - zaśmiałam się - ja też tak czasami mam kiedy czytam książki historyczne lub oglądam mecze pokemon - pójdę po niego .

Z tymi słowami wbiegłam do domu i w stronę gabinetu taty Liko , otworzyłam drzwi a chłopak się na mnie popatrzył razem ze Fuecoco .

- Roy wychodzimy idziemy już na statek - powiedziałam do niego .

- aha okej dzięki za informacje - uśmiechną się ją tak samo , rozejrzałam się po gabinecie wyglądał znajomo a to było dziwne , wymazałam zbędne myśli i wyszłam z przyjacielem .

Przed tym jak wyszłam spojrzałam na Sprigatito i westchnęłam .

- wiesz ona serio się o ciebie martwi - powiedziałam krótko do pokemona zmartwiona i wyszłam .

Po porzegnaniu się poszliśmy na statek , całą noc przewracałam się z boku na bok myśląc o relacji tamtej dwójki . Myślałam że dogadują się naprawdę dobrze nie stety wszedł między nich mały zgrzyt którego starałam się rozwikłać .

Następnego dnia kiedy szłam zaczerpnąć powietrza biegnąc Liko popchnęła mnie .

- p-przepraszam !- wykrzyczała i pobiegła w swoją stronę .

Okej to było dziwne , pomyślałam i poszłam do jadalni na śniadanie gdzie był Roy Molly i Friede .

- dzień dobry wszystkim - powiedział białowłosy

- dzień dobry - ja i Roy powiedzieliśmy w tym samym czasie .

- Liko jeszcze śpi?- spytał się Friede

- przed chwilą wybiegła ze statku w pośpiechu - powiedziałam .

- co?- wstał mężczyzna i położył głośno ręce na stole .- jest źle ona nie może być sama .

- może pobiegła do domu?- zastanawiał się Roy .

Zastanawiałam się przez chwilę i przypomniał mi się Sprigatito i w tedy coś mi kliknęło w głowie , zerwałam się z krzesła i wybiegłam bez słowa .

- Lucia a ty dokąd ?!- zawołał Friede .

- spokojnie zaraz wrócę ! - i pobiegłam słysząc pierwsze słowa białowłosego .

- nie no mogą  przecież...

I dalszej części nie usłyszałam , Jetel biegł ze mną próbowałam dodzwonić się do przyjaciółki jednak nie odbierała postanowiłam pobiec do jej domu z myślą że tam będzię .

Zapukałam do drzwi z nadzieją że tam będzie otworzył mi jej tata .

- oh Lucia coś się stało ?

- jest tu może Liko ?- spytałam jednak mężczyzna zaniepokoił się

- to niema jej na statku ?- widać był bardzo zmartwiony .

- z rana gdzieś pobiegła i - zobaczyłam Sprigatito która wyszła na zewnątrz , ukległam przy niej i pogłaskałam przy zdziwieniu mężczyzny - hej mała tęsknisz za nią co ? - odwróciła się w moją stronę i skoczyła w ramiona pogłaskałam ją jak i Jetel - spokojnie nie martw się wszystko będzie dobrze - uśmiechnęłam się .

- to niezwykłe wczoraj gdy próbowałem ją dotknąć chciała mnie podrapać .

- oh - zaśmiałam się - tak przepraszam ona jest jak mały dzikus , zajęło mi trochę czasu rozgryzienia jej . - popatrzyłam na pokemona - chcesz iść z nami jej poszukać ? - ona tylko przytaknęła główką .

Nie wiadomo dla czego dwa pokemony się spięły spojrzałam w kierunku miasta .

- Liko !- szepnełam - przepraszam ale muszę isć zaopiekuję się Sprigatito .

Nic więcej nie mówiąc pobiegłam z pokemonami które mnie prowadziły , zobaczyłam moją przyjaciółkę która została zaatakowana przez dzikiego pokemona .

- Sprigatito ! Jetel !- krzyknęłam do pokemonów - szybki atak ! - odepchnęły pokemona a ja pobiegłam do dziewczyny .

- Lucia Sprigatito Jetel !- pomogłam jej wstać .

- wszystko wporządku ?- spytałam ona przytaknęła

- tak dziękuję - spojrzałam na dzikiego pokemona - nikt nie będzie krzywdził moich przyjaciół !- krzyknęłam - Liko pokażmy te śwince na co nas tać !

- tak !

- Jetel Listowie !- powiedziałam a on zasłonił pokemonowi widoczność.

- Sprigatito szybki atak !- partner przyjaciółki odbił rywala na wysoką odległość potem uciekł .

- tak się cieszę że nic ci nie jest !- żuciłam się jej w ramiona - głupia nigdy sama tak nie znikaj! - czułam jak łza mi spada po policzku , ona mnie przytuliła .

- przepraszam - powiedziała po czym się odsunęłam .

- ktoś się za tobą bardzo stęsknił - odsłoniłam jej widoczność gdzie była Sprigatito

- Sprigatito !- rozłożyła ramiona a ona wskoczyła na nią - tak się cieszę że tu jesteś .

- chodźmy do twojego domu twój tata bardzo się o ciebie martwi .

- naprawdę?- spytała zaskoczona a ja przytaknęłam .

Potem skierowaliśmy się w stronę jej domu .

Hejka kochani baaaardzo was przepraszam że tak długo nie było rozdziału ale nie miałam czasu pisać z tego względu że 14 lutego zaczyna mi się szkoła i bendę miała język migowy skupiłam się na nauce przed zajęciami jednak czasami coś tam pisałam rozdział jest dosyć krótki ale  chociaż jest wiem że mówiłam że będzie maraton jednak jeszcze się zastanawiam ze względu że skupiam się na przyszykowaniu na zajęcia i szukaniu pracy w tygodniu więc no , odcinki bendą się pojawiały rzadko  ale postaram się pisać nawet krótkie rozdziały . Jak długo nie będzie rozdziałów to znaczy że uczę się na zaliczenie lub piszę dłuższy dla wam rozdział i na pewno z kilka więc to chyba tyle żegnam wam mam nadzieję że się spodobał i zostawicie gwiazdkę buziaki 😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro