Rozwścieczone pokemony ! 4.
Miną kolejny dzień a ja mam dziwne przeczucie że coś się wydarzy i nie tylko ja , Jetel tak samo , był cały najeżony od samego rana . Nie wiem dla czego jednak czuje jak bym miała szósty zmysł który mnie ostrzega przed niebezpieczeństwem a stan mojego partnera tylko mnie w tym utwierdza .
- em Lucia ?- w chwili gdy słyszałam swoje imię ocknęłam się z natłoku myśli
- tak?- spytałam
- od rana jesteś spięta - powiedziała Liko
- em to nic takiego myślę tylko nad tym co zawsze czyli co zrobić by Jetel był śmielszy - zaśmiałam się nerwowo .
Przecież jej nie powiem że mam złe przeczucia i dla tego jestem tak niespokojna , coś czuję jak bym powiedziała o szóstym zmyśle to by mnie uznała za większą dziwaczkę niż jestem teraz .
Siedziałam właśnie z nią na trawie i uczyłyśmy się z notatek które zapisaliśmy na lekcjach jednak coś kiepsko mi idzie , uczenie się z książek czy notatek nie jest moją mocną stroną nigdy nie potrafiłam się skupić ... Westchnełam .
Popatrzyłam na słońce w zenicie , była ładna pogoda . Uczniowie którzy zostali na kampusie przechadzali się lub toczyli walki albo jeszcze inni przeglądali notatki z lekcji jak my , Jetel wygrzewał się na dachu budynku obok Sprigatito Liko .
Ta dwójka stała się nierozłączna a dzięki pokemonowi mojej przyjaciółki nabierał pewności siebie co mnie cieszy , ma dobry wzór do naśladowania .
Z myśli wyrwał mnie głośny wybuch Liko i ją popatrzyliśmy na siebie , zmarszczyłam brwi słysząc odgłosy pokemonów . Można było słyszeć dzięki zwykłej bitwy pokemon jednak odgłosy pokemonów utwierdzały mnie w przekonaniu że jest w tym coś więcej niż ,,miła rywalizacja ,, .
- poczekaj tu zaraz wrócę - oznajmiłam wstając , popatrzyłam na mojego pokemona który też na mnie popatrzał - Jetel idziemy !- krzyknęłam a on zeskoczył z dachu na moje ramię po czym pobiegłam w stronę hałasu.
****** Jakiś czas wcześniej Narrator****
Statek powietrzny wylądował blisko terenów akademii Indigo , wysiedli z niego trzy osoby dwie kobiety i mężczyzna.
,,kochani czas rozpocząć poszukiwania ,, odezwał się głos w rotom phone
- tak jest - odpowiedzieli wszyscy i wyruszyli
Poruszali się po terenie i szukali jednej osoby już od kilku dobrych godzin jednak nic im nie wychodziło .
- Mundock uważaj !- powiedziała dziewczyna z brązowymi brązowymi włosami pomarańczowymi końcówkami , mężczyzna się odwrócił a w jego stronę poleciał elektryczny atak w ostatniej chwili padł na ziemię .
- Elecrode uspokój się !- powiedział chłopiec jednak musiał paść na ziemię przez atak ognisty Fletchindera .
- przestań !- krzyknęła dziewczyna nie stety to nic nie dało , pokemon nie usłuchał próźb swojej trenerki .
-widocznie mają problem , typowe dla nowych trenerów - odpowiedziała różowo włosa
- tak ale trzeba coś zrobić bo nie tylko sobie zrobią krzywkę ale i też innym wokoło .
Już mieli interweniować jednak z nienacka pewna dziewczyna przebiegła przez nich prawie ich przewracając .
- a to co? - spytała bronzowo włosa .
******* Lucia teraźniejszość ********
Biegłam i nie chcący prawie nie staranowałam ludzi których nigdy nie widziałam jednak nie było na to czasu , przystanełam i tak jak podejrzewałam wsciekłe pokemony .
Wzięłam głęboki oddech i zaczełam iść unosząc głowę w górę z powagą .
- Jetel potrzebuje twojej pomocy - powiedziałam a on trochę jęknął ze strachu - nie martw się bendę cię chronić - puściłam mu oczko .
- DOBRA WYSTARCZY TEGO ! - Wykrzyknęłam a oba pokemony przez chwilę na mnie popatrzały po czym widziałam wsciekłość na ich twarz i za miast na siebie życiły się na mnie .
Przybrałam pozę do odskoku , zobaczyłam wielkie drzewo które rosło blisko mnie i w tedy wpadłam na pomysł . Czas rozwścieczyć te pokemony bardziej !
- no dalej! Nie macie odwagi !?- przez te słowa tylko bardziej się wkurzyły o co mi chodziło .
Gdy zaczęły się zbliżać odskoczyłam w stronę drzewa .
- Jetel zrób największe listowie jakie zdołasz!- na począdku się wachał - dasz sobie radę bo jestem z tobą!
Widziałam determinację w jego oczach i wykonał po raz pierwszy moje polecenie ! Jestem z niego taka dumna , listowie zasłoniło drzewo co było super .
- ej wy dwaj tu jestem ! - oni spojrzeli na mnie nie zdając się zauważyć listowia , gdy znowu byli blisko podskoczyłam w bok przez co się przeturlałam . Pokemony nie zauważając drzewa w padli na nie raniąc się lekko - Jetel użyj słodkiego zapachu a potem listowia !- gdy użył obu ataków pokemony zdawały się uspokajać .
Wstałam i podeszłam do nich stanowczo .
- mam nadzieję że wam przeszło !- powiedziałam zakładając ręce na biodra i patrząc na nich groźnie - przepraszam że was uszkodziłam ale nikogo nie słuchaliście nawet waszych trenerów którzy się o was martwią !- wskazałam na chłopaka i dziewczynę , mimika tej dwójki wyrażała zmartwienie .- przede wszystkim nie tylko o mało się nie skrzywdziliście ale tym bardziej uczniów oraz zdemolowaliście teren szkoły !
Rozejrzeli się widząc zniszczenia i ich miny wyglądały smutne i zawstydzone , moja mina złagodniała gdy zobaczyłam że zrozumieli swój błąd . Kucnełam do ich poziomu i pogłaskałam ich po głowach .
- walka chyba za bardzo wam uderzyła do głowy , powinniście się tym bawić a nie walczyć by zrobić sobie bezsensowną krzywdę a przede wszystkim musicie zacząć słuchać trenera . Możecie dać z siebie wszystko jednak z rozsądkiem ! - pokiwali głowami - chyba powinniście kogoś przeprosić nie sądzicie ?- wskazałam na tłum nas otaczający .
Poszli do swoich trenerów a ja wstałam i westchnęłam , popatrzyłam na swoje ubrania po czym się załamałam byłam cała brudna a dziś rano się myłam . Bendę musiała dać je do prania .
Nie stety kiedy przejmowałam się ubraniami nie zobaczyłam tłumu który się zebrał wokół mnie a ja się wzdrygnęłam i czułam pot na czole .
- to było niesamowite !- odparł jeden chłopak
- jak to zrobiłaś ? Normalnie jak zaklinacz pokemonów !- odpowiedziała kolejna osoba .
- em ja p-po prostu - nie wiedziałam co powiedzieć , chciałam utrzymać to w sekrecie jednak gdybym tego nie zrobiła było by krucho . Pewnie ktoś inny mógł za działać jednak moje ciało jak by poruszyło się samo tak samo gdy byłam mała . Nie przywykłam do takiej uwagi , muszę coś zrobić .- Jetel listowie ! .
Posłuchał mnie po czym przez ogrom liści i wiatru wszyscy zasłonili oczy a ja mogłam uciec , mój partner zaczą za mną biec. Schowawaliśmy się za filarem szkoły cięszko dysząc , usłyszałam zaskoczenia ludzi .
- gdzie ona się podziała ?
- znikneła !
Westchnęłam po raz kolejny upadając na kolana ciężko oddychając , popatrzyłam na Jetel .
- jestem z ciebie dumna !- uśmiechnęłam się do niego a on radoście zamiałczał a ja zaczełam go głaskać . W tej chwili przypomnieli mi się te nieznajome osoby , kim byli i czego chcieli ?
Okej mam nadzieję że wam się spodobało jak dak proszę dajcie gwiazdeczkę i komentarz czy się wam podobało .🥰
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro