Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozwścieczone pokemony ! 4.

Miną kolejny dzień a ja mam dziwne przeczucie że coś się wydarzy i nie tylko ja , Jetel tak samo , był cały najeżony od samego rana . Nie wiem dla czego jednak czuje jak bym miała szósty zmysł który mnie ostrzega przed niebezpieczeństwem a stan mojego partnera tylko mnie w tym utwierdza .

- em Lucia ?- w chwili gdy słyszałam swoje imię ocknęłam się z natłoku myśli

- tak?- spytałam

- od rana jesteś spięta - powiedziała Liko

- em to nic takiego myślę tylko nad tym co  zawsze czyli co zrobić by Jetel był śmielszy - zaśmiałam się nerwowo .

Przecież jej nie powiem że mam złe przeczucia i dla tego jestem tak niespokojna , coś czuję jak bym powiedziała o szóstym zmyśle to by mnie uznała za większą dziwaczkę niż jestem teraz .

Siedziałam właśnie z nią na trawie i uczyłyśmy się z notatek które zapisaliśmy na lekcjach jednak coś kiepsko mi idzie , uczenie się z książek czy notatek nie jest moją mocną stroną nigdy nie potrafiłam się skupić ... Westchnełam .

Popatrzyłam na słońce w zenicie , była ładna pogoda . Uczniowie którzy zostali na kampusie przechadzali się lub toczyli walki albo jeszcze inni przeglądali notatki z lekcji jak my , Jetel wygrzewał się na dachu budynku obok Sprigatito Liko .
Ta dwójka stała się nierozłączna a dzięki pokemonowi mojej przyjaciółki nabierał pewności siebie co mnie cieszy , ma dobry wzór do naśladowania .

Z myśli wyrwał mnie głośny wybuch Liko i ją popatrzyliśmy na siebie , zmarszczyłam brwi słysząc odgłosy pokemonów . Można było słyszeć dzięki zwykłej bitwy pokemon jednak odgłosy pokemonów utwierdzały mnie w przekonaniu że jest w tym coś więcej niż ,,miła rywalizacja ,, .

- poczekaj tu zaraz wrócę - oznajmiłam wstając , popatrzyłam na mojego pokemona który też na mnie popatrzał - Jetel idziemy !- krzyknęłam a on zeskoczył z dachu na moje ramię po czym pobiegłam w stronę hałasu.

****** Jakiś czas wcześniej Narrator****

Statek powietrzny wylądował blisko terenów akademii Indigo , wysiedli z niego trzy osoby dwie kobiety i mężczyzna.

,,kochani czas rozpocząć poszukiwania ,, odezwał się głos w rotom phone

- tak jest - odpowiedzieli wszyscy i wyruszyli

Poruszali się po terenie i szukali jednej osoby już od kilku dobrych godzin jednak nic im nie wychodziło .

- Mundock uważaj !- powiedziała dziewczyna z brązowymi brązowymi włosami pomarańczowymi końcówkami , mężczyzna się odwrócił a w jego stronę poleciał elektryczny atak w ostatniej chwili padł na ziemię .

- Elecrode uspokój się !- powiedział chłopiec jednak musiał paść na ziemię przez atak ognisty Fletchindera .

- przestań !- krzyknęła dziewczyna nie stety to nic nie dało , pokemon nie usłuchał próźb swojej trenerki .

-widocznie mają problem , typowe dla nowych trenerów - odpowiedziała różowo włosa

- tak ale trzeba coś zrobić bo nie tylko sobie zrobią krzywkę ale i też innym wokoło .

Już mieli interweniować jednak z nienacka pewna dziewczyna przebiegła przez nich prawie ich przewracając .

- a to co? - spytała bronzowo włosa .

******* Lucia teraźniejszość ********

Biegłam i nie chcący prawie nie staranowałam ludzi których nigdy nie widziałam jednak nie było na to czasu , przystanełam i tak jak podejrzewałam wsciekłe pokemony .

Wzięłam głęboki oddech i zaczełam iść unosząc głowę w górę z powagą .

- Jetel potrzebuje twojej pomocy - powiedziałam a on trochę jęknął ze strachu - nie martw się bendę cię chronić - puściłam mu oczko .

- DOBRA WYSTARCZY TEGO ! - Wykrzyknęłam a oba pokemony przez chwilę na mnie popatrzały po czym widziałam wsciekłość na ich twarz i za miast na siebie życiły się na mnie .

Przybrałam pozę do odskoku , zobaczyłam wielkie drzewo które rosło blisko mnie i w tedy wpadłam na pomysł . Czas rozwścieczyć te pokemony bardziej !

- no dalej! Nie macie odwagi !?-  przez te słowa tylko bardziej się wkurzyły o co mi chodziło .
Gdy zaczęły się zbliżać odskoczyłam w stronę drzewa .

- Jetel zrób największe listowie jakie zdołasz!- na począdku się wachał - dasz sobie radę bo jestem z tobą!

Widziałam determinację w jego oczach i wykonał po raz pierwszy moje polecenie ! Jestem z niego taka dumna , listowie zasłoniło drzewo co było super .

- ej wy dwaj tu jestem ! - oni spojrzeli na mnie nie zdając się zauważyć listowia , gdy znowu byli blisko podskoczyłam w bok przez co się przeturlałam . Pokemony nie zauważając drzewa w padli na nie raniąc się lekko - Jetel użyj słodkiego zapachu a potem listowia !- gdy użył obu ataków pokemony zdawały się uspokajać .

Wstałam i podeszłam do nich stanowczo .

- mam nadzieję że wam przeszło !- powiedziałam zakładając ręce na biodra i patrząc na nich groźnie - przepraszam że was uszkodziłam ale nikogo nie słuchaliście nawet waszych trenerów którzy się o was martwią !- wskazałam na chłopaka i dziewczynę , mimika tej dwójki wyrażała zmartwienie .- przede wszystkim nie tylko o mało się nie skrzywdziliście ale tym bardziej uczniów oraz zdemolowaliście teren szkoły !

Rozejrzeli się widząc zniszczenia i ich miny wyglądały smutne i zawstydzone , moja mina złagodniała gdy zobaczyłam że zrozumieli swój błąd . Kucnełam do ich poziomu i pogłaskałam ich po głowach .

- walka chyba za bardzo wam uderzyła do głowy , powinniście się tym bawić a nie walczyć by zrobić sobie bezsensowną krzywdę a przede wszystkim musicie zacząć słuchać trenera . Możecie dać z siebie wszystko jednak z rozsądkiem ! - pokiwali głowami - chyba powinniście kogoś przeprosić nie sądzicie ?- wskazałam na tłum nas otaczający .

Poszli do swoich trenerów a ja wstałam i westchnęłam , popatrzyłam na swoje ubrania po czym się załamałam byłam cała brudna a dziś rano się myłam . Bendę musiała dać je do prania .

Nie stety kiedy przejmowałam się ubraniami nie zobaczyłam tłumu który się zebrał wokół mnie a ja się wzdrygnęłam i czułam pot na czole .

- to było niesamowite !- odparł jeden chłopak

- jak to zrobiłaś ? Normalnie jak zaklinacz pokemonów !- odpowiedziała kolejna osoba .

- em ja p-po prostu - nie wiedziałam co powiedzieć , chciałam utrzymać to w sekrecie jednak gdybym tego nie  zrobiła było by krucho . Pewnie ktoś inny mógł za działać jednak moje ciało jak by poruszyło się samo tak samo gdy byłam mała . Nie przywykłam do takiej uwagi , muszę coś zrobić .- Jetel listowie ! .

Posłuchał mnie po czym przez ogrom liści i wiatru wszyscy zasłonili oczy a ja mogłam uciec , mój partner zaczą za mną biec. Schowawaliśmy się za filarem szkoły cięszko dysząc , usłyszałam zaskoczenia ludzi .

- gdzie ona się podziała ?

-  znikneła !

Westchnęłam po raz kolejny upadając na kolana ciężko oddychając , popatrzyłam na Jetel .

- jestem z ciebie dumna !- uśmiechnęłam się do niego a on radoście zamiałczał a ja zaczełam go głaskać . W tej chwili przypomnieli mi się te nieznajome osoby , kim byli i czego chcieli ?

Okej mam nadzieję że wam się spodobało jak dak proszę dajcie gwiazdeczkę i komentarz czy się wam podobało .🥰

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro