Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pojedziemy pociągiem, pociągiem ku lepszemu życiu



Słońce chyliło się już w stronę horyzontu, gdy Brigid Walter leżała na kanapie zaczytana w XIX-wiecznej powieści pod tytułem „Dziwne losy Jane Eyre". Uwielbiała, a wręcz kochała długie romansidła rozgrywające się w minionych wiekach. Książka ta wciągnęła ją w takim stopniu, że nawet nie usłyszała wołającej ją na posiłek matki. Po długich oczekiwania, zniecierpliwiona rodzicielka wpadła z impetem do pokoju Brigid, pospieszając ją, by ta prędzej przyszła na kolację.
Zbulwersowana dziewczyna, powłócząc nogami, udała się do jadalni, gdzie czekała już na nią cała rodzina. Ojciec, matka oraz babka wraz ze swoimi najmłodszymi wnuczętami, młodszymi braćmi dziewczyny, siedzieli przy wielkim okrągłym stole. Mała Brigid zajęła ostatnie wolne miejsce. Mimo świętowanych pół roku temu szesnastych urodzin nadal była nazywana „małą". Robiono tak, aby jakoś odróżnić ją od jej babki, starej Brigid, po której to odziedziczyła imiona.
Rodzina Walterów, pomimo polskich korzeni, już od wielu lat należała do niemieckiej elity. Była ona wpływowa i posiadała niemały majątek. Głowa rodziny, dziadek najmłodszych Walterów, Erazm Walter, był jednym z najbardziej zaufanych ludzi Hitlera. Sam Adolf kilkukrotnie składał mu wizyty. Jednak później, wraz z rozwojem wydarzeń drugiej wojny światowej, dziadek Brigid został zamordowany, a rodzina wyrzekła się go.
Podczas gdy wszyscy siedzieli przy wielkim stole w grobowej ciszy, która stosunkowo często gościła u nich w domu, służba wnosiła długie półmiski pełne przeróżnych pyszności. Posiłek jak zwykle minął im szybko i bez zbędnych rozmów, jedynie co pewien czas z ust, któregoś z młodszych braci Brigid wydobywały się ciche śmiechy i chichy.
Pierwsza w kierunku swojego pokoju ruszyła właśnie dziewczyna. Spieszyła się z posiłkiem, by jak najszybciej móc kontynuować czytanie powieści. Gdy otworzyła drzwi swojego pokoju, oczami od razu powędrowała w stronę łóżka. Leżał na nim stary, pomięty zeszyt. Zaciekawiona, już po chwili wertowała jego pożółkłe kartki.
Na jego pierwszej stronie widniał polski napis „Mój pamiętnik". Brigid Walter nie miała problemów z rozszyfrowaniem go, gdyż jej matka zadbała o to, by ta, od najmłodszych lat, biegle władała językiem przodków. Dziewczyna była bardzo zdezorientowana, nie wiedziała, jak ten zeszyt wpadł w jej ręce. Zastanawiała się, do kogo mógł on należeć, gdyż nigdzie nie był on podpisany. Bardzo ciekawiła ją treść pamiętnika. Wiedziała, że nie powinna go otwierać, ale bez tego nie miała nawet szansy na poznanie autora i oddanie mu jego własności. Postanowiła, że w takim razie przeczyta pierwszą stronę, z nadzieją, że wtedy rozwikła się zagadka tajemniczego właściciela. Usiadła więc na łóżku, przewróciła kartkę zeszytu i czytała:

14 listopada 1940 roku
Pamiętniczku!
Wczoraj były moje trzynaste urodziny. Pierwsze, które obchodziłam w tym miejscu. Od rodziców dostałam na nie zeszyt, w którym postanowiłam założyć pamiętniczek - Ciebie.
Zapomniałam Ci powiedzieć, miesiąc temu, gdy bawiłam się z Frankiem, jacyś panowie, ogłosili na ulicach, że musimy mieszkać w specjalnej dzielnicy. Więc przeprowadziliśmy się. Teraz, mieszkamy w jednym domu ja, mama, tata, babcia i Franek. Jest bardzo wesoło.
Tutaj, w nowym domu jest dziwnie. Nadal mieszkamy w Warszawie, jednak jest inaczej niż w starym. Na ulicach jest dużo Niemców. Pilnują, abyśmy nie robili nic złego. Nie wiem, czemu. Przecież, chyba nic im nie zrobiliśmy. Poza tym babcia zawsze mi powtarza, że jestem bardzo grzeczna. Więc nie wiem, o co oni się tak martwią.
Do zobaczenia!
P.S. Nie powiedziałam Ci, że Franek to mój pies. Bardzo go kocham, jednak babcia zawsze nazywa go paskudnym śierściuchem.

Brigid czuła ciarki na plecach. Nie wiedziała, co ma o tym wszystkim myśleć. Jednego była pewna. Autorka tego tekstu pochodziła z żydowskiej rodziny, a to dziwne miejsce, w którym się znalazła, było gettem warszawskim. Wiedziała, czym ono było i w jakim celu powstało. W końcu to jej zamordowany dziadek był jednym z pomysłodawców jego założenia. W jej domu wojna była tematem tabu, nie rozmawiało się o niej. Dziewczyna mogła być pewna, że gdyby babka lub rodzice dowiedzieli się o tym dzienniku, zostałby on jej wręcz wyrwany z rąk. Chcieli oni by całe to nieporozumienie zostało wymazane z kart historii.
Nastolatka nie miała pewności, czy powinna kontynuować czytanie zapisków. Zdawała sobie sprawę, że były one bardzo prywatne, a ona nie powinna zaprzątać sobie nimi głowy. Jednak była zbyt łakoma wiedzy, na temat tajemniczej dziewczyny, by skończyć na jednym wpisie. Więc przewróciła kartkę...
W dalszej części autorka opisywała, to jak zmieniało się życie w getcie, to, że trzy dni po jej urodzinach getto zostało zamknięte, a wyjście z niego groziło śmiercią oraz to, że musieli znowu się przeprowadzać do jeszcze mniejszego mieszkania, a tamto oddać większej rodzinie.
Jeden z następnych wpisów dziewczynki brzmiał:

24 grudnia 1940 roku
Mój drogi!
Jak pewnie wiesz dzisiaj rozpoczyna się Chanuka, a ja uwielbiam ten czas!
Wczoraj pomogłam mamie udekorować nasze mieszkanie, a dzisiaj babcia zrobiła pączki z marmoladą. Takie są najlepsze! Liczyłam i od rana zjadłam ich aż czternaście. Tato się śmiał, że jak jeszcze trochę ich zjem, to wybuchnę. Ja tak nie myślę, po prostu są smaczne i mogłabym jeść je bez końca. Co ja na to poradzę.
Po mimo, że każą nam tutaj siedzieć, nikt się nie smuci. Jest bardzo wesoło i śpiewamy takie piosenki, które można śpiewać tylko, gdy jest Chanuka.
Rano na straganie, po drugiej stronie ulicy, kupiłam świeczki na osiem dni. Codziennie będziemy odpalać jedną. Jedna kosztuje po 6gr. To chyba jest dobra cena.
​Mama woła mnie na kolacje, więc już będę kończyć!
Do następnego razu!

Wpis ten strasznie poruszył młodą Walter, że, aż łzy zaczęły spływać jej po policzkach.
- Przecież ta dziewczynka była tak malutka, tak bezbronna – szeptała do siebie, próbując powstrzymać się od wybuchu.
Nastolatka czytała stronę za stroną, a kropelki z jej oczu kapały na kartki dziennika. Nawet nie zauważył kiedy usnęła.
Gdy zbudziła się następnego dnia, wymięty zeszyt nadal spoczywał na jej udach. Jednak teraz jego kartki były pofalowane od łez. Wszystkie emocje odczuwane wczorajszego wieczoru powróciły do Brigid, a ta natychmiast chwyciła dziennik w ręce i kontynuowała lekturę.
Wpisy, w których młodziutka autorka, przez prawie trzy lata, w niezwykle poruszający sposób opisywała poszczególne elementy swojego życia, pojawiały się co raz rzadziej. Nastolatka opowiadała swoich doświadczeniach, o tym, jak przez długie tygodnie ukrywała się na ciemnym strychu, o tym, jak jej tatuś wyruszył do lepszego świata, ale również o tym jak dorastała i w co się bawiła. Jej wpisy wzbudzały w sercu Brigid niezwykłe emocje.
Jednym z wpisów napisanych w rozpaczliwym tonie był ten o odejściu babci:

12 sierpnia 1942
Najukochańszy pamiętniczku!
Od dzisiaj mieszkam już tylko z mamą. Babcia odeszła dziś nad ranem. Chociaż , może to i dobrze. Już od dawna się niezmiernie męczyła. Nieszczęsną choroba dopadła, akurat tuż po śmierci lekarza mieszkającego w mieszkaniu obok. Mam nadzieję, że tam gdzie teraz jest, zazna spokoju i odpoczynku.
Dziś w przydziale przypadło mi jedzenie, które miało być przeznaczone właśnie dla biednej babci. Jednak ja nie jestem w stanie nic przełknąć. Nie mogę. Nie jadłam nic od dwóch dni, ale praktycznie w ogóle nie czuję głodu. Nie mogę jeść, gdy wokół mnie giną ludzie. Gdy jem, czuję, jakby to wszystko działo się przez mnie. Myślę o tym, że to ja mogłam zginąć, nie oni, a tymczasem ja spokojnie sobie jem. To nie jest sprawiedliwe.
Franka nie widziałam od ponad dwóch miesięcy. Z resztą był już tak wychudzony i schorowany, że nie miał szans na przeżycie. Jednak w głębi serca nadal mam nadzieję, że kiedyś jeszcze usłyszę jego wesołe szczekanie i będę mogła go przytulić.
Na powrót tatusia już nawet nie liczę. Prawdopodobnie jego ciało leży wśród trupów, od których, aż roi się na ulicach. Był taki dzielny. Strasznie za nim tęsknię. Chciałabym, aby był tu ze mną i z mamą, żebyśmy razem przez to wszystko przechodzili.
Strasznie boję się o mamusię. Wiem, że na niej wszystko to bardzo się odbija. Jej twarz bardzo się zestarzała, a włosy zsiwiały przez ciągły stres. Oddałabym wszystko, byle zapewnić jej chwilę wytchnienia.
Wczoraj wróciłam pamięcią do czasów przed wojną, do czasów, gdy beztrosko bawiłam się i psociłam z innymi dzieciakami. Myślałam, też o pierwszych miesiącach wojny. Wtedy wszyscy wierzyliśmy, że to szybko przejdzie, a teraz, teraz jest inaczej. Nie wiem, w co wierzyć, a w co nie. Moje życie bardzo się zmieniło. Ostatnio, gdy rozmawiałam z babcią, to ona powiedziała, że i ja bardzo się zmieniłam. Nie dziwię się jej słowom, to przecież w końcu są już trzy lata. Trzy lata udręki.
Codziennie boję się o życie mamusi i swoje. Nie rozumiem, czemu Niemcy się tak na nas uwzięli. Mam jedynie nadzieję, że dostaną za swoje, a całe to piekło się skończy.
Oby to wszystko się prędko skończyło!

Brigid Walter wiedziała, że wbrew błaganiom dziewczyny wojna tak prędko się nie skończyła. Miałą również nadzieję, ze nastolatce i jej mamie udało się bezpiecznie wydostać z getta i uciec gdzieś daleko. Choć wiedziała, że było to mało prawdopodobne.
Czuła się okropnie. Poczuwała się do odpowiedzialności za zbrodnie osoby, z którą, mimo, iż bardzo tego nie chciała, była blisko spokrewniona.
Na następnej karcie zeszytu znajdował się ostatni wpis, był on opatrzony datą 20 września 1942 roku :

Mój najdroższy pamiętniczku!
Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem szczęśliwa! To jutro. Jutro wyjeżdżamy z getta. Odjedziemy pociągiem, pociągiem ku lepszemu życiu! Pojedziemy daleko stąd!
Obiecali nam jedzenie i picie, lepsze warunki oraz pracę. To tak przyjemna wizja, że aż nie mogę uwierzyć, a energia mnie rozpiera! Gdy się o tym dowiedziałyśmy, nie miałyśmy pojęcia, czy płakać czy śmieć się ze szczęścia.
​Czas zacząć nowe, łatwiejsze życie! Bez chorób, śmierci, z dala od tego miejsca oraz paskudnych Niemców.
Niestety nie mogę wziąć Cię ze sobą. Wszystkie zbędne rzeczy, w tym Ciebie, muszę pozostawić tutaj, by mieć miejsce na te najpotrzebniejsze. Jednak ja obiecuję Ci, że kiedyś po Ciebie wrócę!
Do zobaczenia niedługo!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro