SZUM
Tak bardzo pragnę stąd wyjść,
Lecz nie mogę,
Przedzieram się przez cholerne korytarze,
Tak pełne szumu,
Już nie mogę tego znieść,
Czuję się jak samotny i bezużyteczny śmieć,
Gnijący całe dnie i noce w łóżku,
Chcący by człowiek, nie potwór leżał obok,
Wszystko psuję,
Nikt mnie tu nie chce,
To dlatego, zostałem tu wrzucony,
Tu są ci, którzy nie są idealni dla społeczeństwa,
Część z nich stała się potworami, które teraz próbują mnie złapać,
Schrzanię nawet najmniejszą i najprostszą rzecz,
Ilekroć otwieram drzwi, pojawiają się kolejne,
I kolejne,
I kolejne,
A gdy się postaram nikt tego nie widzi,
Lecz humanoidalne istoty widzą każdy mój błąd,
Jestem zmęczony ciągłym uciekaniem w sen,
Nie umiem nic innego,
Ale nawet w snach się męczę,
Chciałbym odpocząć,
Nie widzieć estetycznych ludzi i ich twarzy,
Nie widzieć lepiej radzących sobie ode mnie,
Nie widzieć szczęśliwych i uśmiechniętych,
Tak jestem egoistą, ale mam dość,
Nawet nie wiem jak się tu znalazłem,
Stąd i tak nie ma żadnego wyjścia,
Nie mogę nawet powiedzieć co czuję,
Bo wszystkie moje krzyki zostały utajnione,
Każdy zapisany i stłumiony,
Nikt nie przejmie się tym, że zniknę,
Oni wolą, by potwory z moich koszmarów załatwiły sprawę,
Gdy rozszarpią mnie, będzie jeden problem mniej,
I kiedy ostatni raz wbił mi ktoś pazur i nóż,
Wydrapałem sobie oczy byście mogli widzieć,
Zniszczyłem struny głosowe byście mogli mnie obgadywać,
Wyrwałem serce byście mogli kochać,
Rozerwałem płuca byście mogli mną oddychać,
Podrapałem i okaleczyłem każdą część siebie byście nie mieli blizn,
Obudziłem się i usłyszałem,
Dobrze, że pamiętam twoje błędy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro