Serca maltretowanie
Nie wiedziałeś jak się czuć,
Co myśleć,
Czy przeciwko sobie knuć,
W mózgu myśl, że jesteś zwykłe nic,
Ze każda rzecz lub kwiat w twoich szponach,
Rozkruszy się,
Serce roztłucze się,
W końcu lustro nie przekłamuje,
Miałeś wrażenie stojąc nad krawędzią,
To nie byłeś ty w kawałku dużego szkła,
Nieważne jak bardzo się starałeś,
Społeczeństwo widzi tylko błędy,
Nieważne, że mózg krzyczał, a serce płakało,
Nieważne, trudno było ci wstać,
Zacząłeś uderzać, krew i łzy zmieszały się ze rdzą,
Zwierciadło pękło, zakrwawiło tobą,
Poczuło się sfrustrowane,
Czasem postać z niego cię dusiła,
Zadręczała cię myślami,
Nie potrafiłeś zrobić nic,
Nie umiałeś przestać rozmyślać i być porażką,
Miałeś wrażenie, że nie jesteś kimś,
Wyrywało każdy twój włos,
Dotykał twoich oczu i stawały się podbite,
Chowałeś się za powiekami,
Przejeżdzał po twarzy zostawiając kreski,
Myślałeś, że postać z lustra to ty,
Myliłeś się,
Każdego dnia drugi ty wychodził z lustra i uderzał twoją głową o ścianę,
Nie pozwolił ci oddychać, bo topił twarz w zimnej wodzie,
Nie dawał chwili wytchnienia,
Rzucał tobą po całym pokoju,
A nocą nie dawał spać,
Nie mogłeś zasnąć, czułeś jak otwiera twój zmęczony umysł niczym pudełko,
Wkładał do niej robaki by żarły twój mózg byś nie mógł w żaden sposób myśleć,
Zaprogramował cię byś ciągle się ranił jego myślami,
A on śmiał się i był zadowolony
Często myślałeś,
Ile można,
Dosyć,
Chciałeś by odszedł,
Odwalił się raz na zawsze,
Twój pieprznięty samozwańczy krytyk,
Wiercił dziury w mózgu,
Zwał cię mięsem,
Grał za dużą rolę,
Krzyczałeś resztkami sił,
Nie biczuj mnie,
Nie dław tymi myślami,
Dosyć,
Znikaj,
Razem z garniturkiem,
Krawacikiem,
Daj odetchnąć,
Bo te myśli samobiczują mnie,
Wyniszczyły umysł,
Zwolnił samokrytyka,
Ale było za późno,
Za późno,
On go zniszczył.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro