KREW I GAD
Moje usta nie są potokiem słów,
Moje usta dowodem tych ściętych głów,
Ich mózgi na twoim stole,
I młot co cię oswobodził,
Wypluwasz jad w moją stronę,
Moje fobie mnożą się w mojej głowie,
Srodze, jestem srodze przeklęta,
Twoje usta ranią moje serce,
Twoje usta miażdżą moje włókna,
Twoje usta wykręcają me kończyny,
Gubię się,
Tłum rozmytych ludzi,
Jestem w lesie z dziurą w krtani,
Szczerze, jad z twych ust mi w płucach dziurę drąży,
Duszę się gdy smakuję twej goryczy,
Marzyłam by żyć,
Nie przestaję tyć,
Nie przestaję ran trucizną myć,
Nie przestanę pocierać strupów w mózgu solą,
Nie chcę przestać tracić łez,
Nie chcę żebyś z nożem szedł,
Nie chcę stopierwszego sztyletu twego,
Jesteś kłamcą, wkrótce umrę,
Anitodum na twe słowa jest zbyt drogie,
I nie mogę zamknąć powiek,
Jestem niczym klaun,
Moje cienie ciemne na powiekach,
Uduszenie, uduszenie,
Uduszenie przez społeczeństwo,
Uduszenie w tłumie,
Uduszenie tłumię,
Na podłogę runę,
Moja ścięta głowa w twoich dłoniach,
A krew kapie na podłogę,
Czerń pazurów rozerwała krtań,
Jesteś dumny w tym potoku słów,
Na ścianie sto jeden głów,
Ten sen mnie nęci,
Twój jad mnie męczy,
Pogardliwy wzrok dręczy,
Śmierć męczy, śmierć męczy,
I czekam aż po drugiej stronie nie umrę w niepamięci,
Moja dusza wyblakła,
Moje kości wyginasz w przeróżne strony,
Ten lew w tobie nie daje ci spokoju,
Chcesz zniszczyć mnie,
Ale nie znasz wszystkich głosów z mojej głowy,
One nęcą mnie,
A moje jelita mnie duszą,
Jestem zaplątana we własnych wnętrznościach, w kawałku szkła i w lustrze
Ciasta które zjadłam,
Sprawiły że stałam się dużym ochłapem mięsa w twoich oczach,
Wszystkie zgrabne kobiety nie jadły ciast,
Wszystkie zgrabne kobiety kochały skórkę pomarańczy,
W mózgu rój szarańczy,
Ach ty przy mej śmierci tańczysz,
Znów się oceniam, bo on mnie oceniał,
Moje usta krwawią,
Pluję piachem,
Leżę w trumnie,
Ona mnie nie ocenia,
Piach sypie się z buzi jak szalony,
Patrzysz na mnie znudzony,
Ostatni kolor umarł,
Ostatni terror odszedł,
Kłamco,
Uwolnij mnie od ciast i jelit,
Już więcej o mnie nie myśl,
Sen w szklanej trumnie kojący,
Zaskakujący dałeś mi prezent,
Tylko niech nikt nie zapomni o mnie po drugiej stronie szkła,
Tylko czy po drugiej stronie ktoś medal mi wręczy,
Z twoich pazurów cieknie krew,
Uciekam przed demonem z twojego umysłu,
Może tobie kiedyś też się uda,
I ta trumna pęknie jak obłuda
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro