AWERSJA
Nie przypuszczałam, że zobaczę znowu ciebie,
Ten martwy człowiek nadal stawia kroki na chodniku,
Nawet mnie nie dostrzegł,
Dawny niby przyjaciel,
Po prostu zniknął kilka chwil temu,
Był wpatrzony w ekran,
Kostka brukowa zwróciła na mnie uwagę,
Lecz, on nie,
Szedł, a za nim szare młode jednostki,
Ludzie są dziwni,
Czemu ich nie rozumiem,
Nie pojmuję nawet siebie,
Byłeś taki niedomyślny, sztucznie wzruszony,
Byłeś zdolny, umiałeś wprowadzić mnie w traumę,
Byłeś jak racjonalny wstręt,
I tak jestem kimś nieracjonalnym,
Kim jestem dzisiaj?
Być może nawet tobą,
Proszę o dyskrecję w jej wiadomościach,
Wzdycha i obraża się,
Nie mam rad,
Znowu jestem skrawkiem papieru,
Piątym, nieznaczącym numerem,
Komunikacja ulega zmianie,
Komunikacja zanika,
Gdzie pobiegnę jutro?
Ludzie się zamkną w czterech ścianach,
Potworzą grupy z gnoju,
Zaprzyjaźnią się z własnym czubkiem nosa,
Chcę dziś do domu, bo brak motywacji,
Komunikacja nie istnieje,
Góry są zbyt wielkie i majestatyczne,
Nie mogę po nich stąpać,
Tak, wiem,
Jestem małym człowiekiem,
Lecz nadal cię kocham,
Relacja skończy się, gdy znikniesz na zawsze,
Pod ziemią zimną zaśniesz,
Nie mam siły walczyć z nimi,
Są bezwzględni.
Komunikacja nie wróci,
Więc moja nieważna twarz się rozpadnie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro