O rany, przecież Cię kocham.
Pov Kamil:
Udałem się właśnie do pokoju Piotrka, jesteśmy już w naszym nowym domu. Jak to się stało otóż, Piotr zgodził się być ze mną. Wiem że do miłości jeszcze nam daleko ale wiem też, że w końcu się we mnie zakocha. Wszedłem do pomieszczenia w którym znajdował się mój chłopak.
-Hej kotek.-ucałowałem jego policzek-Co robisz?
- Nic takiego.-położył książkę na stoliczku.
Wstał i podszedł do mnie chwytają się za nadgarstek, zawsze tak robił, kiedy czegoś chciał.
-Przytulisz m-mnie?- zapytał nieśmiało.
Szybko poderwałem się z miejsca i przyciągnąłem go do siebie, po chwili zamykając w mocnym uścisku.
-No pewnie że tak! Skąd tak głupie pytanie?
Nie odpowiedział, wtulił się we mnie bardziej.
-Tęsknię za domem.-wyszeptał tak, abym mógł go usłyszeć.
-Wiem. -pocałowałem go w czoło.
Chwilę staliśmy wtuleni w siebie.
W pewnym momencie wpadłem na pomysł, aby zrobić coś na osłodzenie umysłu Piotrka.
-Piotruś? -Spojrzał na mnie i przekrzywił główkę w bok, przez co wyglądał naprawdę uroczo.-Co powiesz na to, abym upiekł jakieś ciasto hmm?
Pokiwał tylko leciutko główka, po czym znów mnie przytulił.
-Myszko, ale ty wiesz że w takim razie musisz mnie puścić.
-Nie chce. -odpowiedział i jeszcze bardziej się we mnie wtulił.
Westchnąłem ciężko, po czym wziąłem małego na ręce.
-Uparciuch z Ciebie. -zaśmiałem się.
Oplótł swe rączki wokół mojej szyi, posadziłem go na blacie, a sam wyciągnąłem potrzebne rzeczy.
W pewnym momencie usłyszałem dzwonek do drzwi, byłem bardzo zdziwiony tym, ponieważ nikt nie wiedział o mojej kryjówce.
Poszedłem otworzyć z niemałą ciekawością, kto jest po drugiej stronie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro