Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

O rany, to ty?!

Wstałem dzisiaj bardzo wcześnie, bo o piątej trzy. Postanowiłem więc, iż pójdę oczyścić swoje ciało. Jak powiedziałem, tak też zrobiłem.

Zjadłem śniadanie i z racji iż do szkoły jadę pół godziny, a są dzisiaj korki i wstałem o wiele za wcześnie, mogę się do niej przejść.

Gdy owy budynek znajdował się już na wyciągnięcie ręki, wystarczyło tylko dotknąć klamki... dostałem w nos. Jakiś ktoś postanowił sobie, że mi przywali.

- O rany, przepraszam! - chłopak wyciągnął dłoń.

Z racji iż leżałem, spojrzałem na niego z dołu. Już miałem zamiar go opieprzyć, ale jego wygląd powalił mnie na kolana.
Chłopak miał czarne włosy, ciemnobrązowe oczy, jasną cerę i ostre rysy twarzy. Ciacho...

- Nie, to ja przepraszam. - wstałem z jego drobną pomocą. - Do której klasy chodzisz?

- Do żadnej. - posmutniałem.

Zadzwonił dzwonek oznaczający początek lekcji.

- Spieszę się na korki, pa! - pomachałem nieznajomemu, a on zrobił to samo.

...... Time skip ......

Szedłem właśnie do wyjścia, gdy zauważyłem wcześniej poznanego chłopaka w stroju woźnego.

- Nie wierzę, że to ty!

- Może tak najpierw cześć. - powiedział.

Zaczął się do mnie zbliżać, z jakimś przedmiotem, nie wiem co to było.
Przyłożył mi to do ust i zasiadł mnie od tyłu. Zacząłem się szarpać, jednak każdy mój ruch sprawiał, że jeszcze bardziej opadałem z sił. W pewnym momencie ogarnęła mnie ciemność, wcześniej jednak usłyszałem dość dziwne słowa.

- Teraz jesteś mój, nikomu Cię nie oddam...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro