Stare skrzypiące drzwi
Spadł deszcz.
Skrzypią stare drzwi.
Tyle razy prosiłam Cię, żebyś naprawił je.
Tylu rzeczy już nigdy nie doczekam się.
Spadł deszcz.
A z nim moje łzy.
Odejście twoje było szokiem
Chyba nigdy nie otrząsnę się z tego.
Kochałam Cię.
Lecz dziś nic już tego nie zmieni.
Żałuję ostatniej wspólnie spędzonej jesieni.
Żałuję każdej kłótni.
Plącze się w własnym domu.
Gubiąc cząstki swoje.
W myślach o nas zatracam się.
I czy odejście twoje, naprawdę było naszym końcem?
Skoro wciąż widzę cię przez szybę.
Stoisz tuż pod moim oknem.
A nie, to ktoś inny.
Znowu mylę się.
Szukam cię w każdym spojrzeniu mężczyzn.
Mijanych na ulicy gdzieś
Mam taki mętlik w głowie.
Może to, że tęsknie nie ma już dla Ciebie znaczenia.
Ale ja nie potrafię żyć bez ciebie...
Świeci słońce.
Jego blask drażni me oczy.
Pustka, która otacza mnie, jest trudna.
Miotam się między tym co było, a co jest.
I wracają wszystkie wspomnienia.
Bo dopiero teraz do mnie dociera.
Jak bardzo potrzebuję twego ciepła.
Patrzę na tę stare skrzypiące drzwi.
Tyle raz prosiłam Cię, żebyś naprawił je
Tylu rzeczy już nigdy nie doczekam się.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro