Oda do informatyki
Czasem przenoszę się do lat dziecinnych
I gierek sieciowych, spozoru niewinnych
Gdy w ukryciu na informatyce
Pracowało się pilnie
w pączków fabryce
Tonami lukier z pikseli spływał
Lecz zapomniałeś jak się klient nazywał
Lub na wikipedii się dodawało
Strony bezecne, uciechy przy tym nie brakowało
Ach! ta wyszukiwarka na incognito!
Szepcząca do ucha po co wujkowi cukier i żyto
Zabawa to niesłychana,
Lekceważyć nauczyciela tyrana
TY masz władze nad tym upojnym światem!
TY będziesz swych szarych komórek przyszłym katem!
Wszak teraz surfujesz bez kozery
A jak coś to szybkie Alt+F4
Lecz nagle, hałas!
Jakaś afera
Coś nerwy facetce dogłębnie poniewiera
Jak to możliwe, by grzeczna uczennica
Zachowywała się jak sieciowa ladacznica???
Bo u Marysi to nie domek w paintcie
Tylko zdjęcia morderstwa z gwałtem w Warszawie Okęcie
Jakby krzyków było mało
Jeszcze więcej się zadziało
Choć to przecie czas na naukę
Kazio do painta wkleił kozią dupę
I krzyk, i afera, i hałas, i Okęcie
Kiedyś to te sprawy miały dopiero wzięcie
A teraz?
Cisza.
Syczy skromnie linux
Scrolluję facebooka niczym smutny przymus
Facetka wyszła - przed przerwą nie wróci
Anetka zajęta obgadywaniem Anusi
Mi zostało jedynie wspomnienie
Okryte kurzem dziecience marzenie
O żywiołach i pizzach, fryzjerze i wężu
Jakiś strzelankach, przebieranek zaklęciu
Lecz Flasha już dawno temu wyłączyli
Świątynie lat młodzieńczych bezprawnie wyburzyli
Żal został i niechęć, i brak zrozumienia
Chyba na zawsze dla facetki bajdurzenia
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro