Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

elegie nie wychwalają mnie, a jedynie prowadzą do jeziora (047)

Och

Spojrzałem i zobaczyłem wiele twarzy
znikających w tłumie cieni
rozjaśnione niebiańskim światłem
dogorywały w mroku czeluści odwiecznych

Stałem na skraju
gdzie nic nie mogło mnie złapać i zatrzymać
a przynajmniej wtedy tak myślałem

Zrobiłem krok w przód
gdzie objęciach ciemności pochłaniały mnie
i zjadały mnie żywcem
i zjadały moją duszę
i zjadały moje ciało
i zjadały moje wspomnienia
i zjadały mnie

Myślałem, że nic mnie nie trzymało
że nic łącząca mnie ze światem pękła
że jestem sam na tym świecie
sam obok mnie i siebie

Popełniłem błąd krocząc tam
robiąc jeden jedyny krok w przód
kiedy czułem, że powinienem był zostać w tyle
zostać w tym mieście, przy tych tłumach
i nie mówiąc, że widzę koniec

Powinienem był powiedzieć
żebym został w najśmielszych snach
przy jeziorach dokąd poeci szli, aby umrzeć

Powietrze wtedy nie pachniało solą i rdzą
a tylko stęchlizną mojego ja

Zrobiłem krok, zrzucając naszyjnik
który łączył mnie z nimi
który stał się symbolem czasów

Spadałem, tonąłem
nie czułem się czysty
nie czułem się wolny
a jedyne co czułem, to bezwiedne poczucie winy

Chciałem domknąć ten rozdział
nie sprawdzając jednak, czy nikt inny nie chce zostać przy mnie
Ślepłem, patrząc w oczy Łucji
która jak nikt inny nie widziała niczego i nikogo

Czymkolwiek chciałem rzucić przez jedno pomieszczenie
którym była sala tortur
w mojej głowie

Mówiłem, abym został
żebym został
został
ale i siebie nie posłuchałem

Spadłem i zatonąłem
rzucony jak kamień w wodę przez Beatę
który dotykał wcześniej Jakub
a ja dotknąłem dna.


 ~ Rebelandarrow; wrzesień, 2021

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro