Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział siedemnasty - początki problemów


NRD siedział spokojnie na krzesełku i przyglądał się zabawkom jakie wygrzebane zostały przez aliantów. Były ładne...ale bał się lekko żołnierzyków. ZSRR się wściekł. – Słuchaj, masz być silnym państwem! A silne państwo ma swoją armię! Jak ty ją ustanowisz, kiedy będziesz się ich obawiał? Szybko cię zgarną! A to niedopuszczalne! Chcesz szybko umrzeć? Wiesz...zawsze mogę ci w tym pomóc...niekoniecznie musisz to robić sam...- zaśmiał się lubieżnie Sowiet, podchodząc do dziecka z wyciągniętymi łapami. – Mały skręt główki i po wszystkim. Nawet nie zauważysz, a już będziesz martwy! A my pozbędziemy się problemu. Wezmę sobie twoje ziemie i po kłopocie. Fakt...Polska stoi na drodze...a to nie ma problemu. I tak jedna część mojego terytorium jest ode mnie oddzielona. To będę miał dwie.

Niemcy zatrząsł się i zaczął się drzeć. Tak po prostu.

- ZSRR, co ty wyczyniasz? – wrzasnęła Francja, podbiegając do dziecka i łapiąc je w objęcia. – No już ciii...ciii...

- Szlag! Cały czas zapominam, że to nie Rzesza, który tak łatwo nie płakał....- aż się wściekł na siebie teraz. – No co jest? Brzmię jakbym zaczynał tęsknić za tym idiotą, naziomem! Uspokój się i to już! Jesteś prawionym komunistą, który nienawidzi Niemców! A już Rzeszy tym bardziej. Więc nie wolno ci być taki! – westchnął długo i przeciągle. – Muszę się przyzwyczaić, że teraz mam bachora. – mruknął tylko do Francji, minąwszy ją szybko. – Idę po wódkę do barku. Przynieść ci coś? – spytał, muskając dłonią jej ubranie. Co jak co, ale ona jest burżujem, a jemu ostatnio brak zajęć...czemu by nie spróbować zrobić z niej komunistki? Ostatnio się nie udało, bo na drodze stanął Polska...jednak teraz mu już nie przeszkodzi.

- Nie, dzięki. – mruknęła kobieta, patrząc na niego z przyganą. – chcesz się upić przy dzieciach?

- Zluzuj konie, po butelce się nie spiję! – burknął Sowiet. Chwilę późnej przyszedł z dwoma czystej. – Będzie ktoś chciał? – spytał obecnych.

NRD popatrzył dużymi oczkami na lśniącą butelkę i przezroczysty płyn w niej. Wyciągnął rączki, żeby dotknąć.

- Ej! – syknęła Francja. – To nie dla ciebie malutki! Nie wolno ci pić! Dam ci soczek, jeśli jesteś spragniony, dobrze? – spytała, ruszając do barku. – Słodki, schłodzony soczek. Co ty na to?

- Młody wie co dobre. – zaśmiał się spokojnie Rosjanin, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów. Wyjął jednego i zapalił. W okamgnieniu dym papierosowy uniósł się nad wszystkich w pokoju.

- No tego to już za wiele! – wrzasnęła kobieta, wchodząc do pokoju i widząc gęsty dym. – Co ty wyrabiasz najlepszego? Palić będziesz? Tutaj?

- Zluzuj po raz kolejny! Nikt tutaj nie jest matką w ciąży, chyba że się mylę. – zachichotał, spoglądając na nią. – Twój kochaś jeszcze ci dziecka nie zrobił? – spojrzał na jej brzuch.

- Obrzydliwy jesteś. – pisnęła tylko Francja i siadła na fotelu, otwierając karton z zimnym sokiem dla NRD. RFN zauważył, że będzie coś pite i też domagał się napoju. Kobieta rozlała płyn do dwóch szklanek i podała je Niemcom, przy okazji prosząc Zachód by ten otworzył okno. Zaczynało ją dusić, bała się co mogły czuć dzieci. I to jeszcze z połówką serca. Za to ZSRR chyba nie miał serca, gdyż nadal palił i z przyjemnością wydychał szkodliwy dym z radzieckich papierosów. – Uh – stęknęła Francja, patrząc na niego. – CO za typ. I to bez niego nie mogliśmy wygrać wojny...to tylko pokazuje, że z nas patałachy.

NRD skorzystawszy z okazji, że drugi z chłopców poszedł wykonać polecenie kobiety, wypił trochę jego soku. RFN zauważył to i rzucił się na niego. Dzieci potoczyły się po podłodze. Zaraz dopadli do nich alianci.

- CO wy wyczyniacie? – krzyknął Ameryka, rozdzielając Niemców, którzy drapali się i gryźli jak na śmierć i życie.

- On mi zabiera picie! – krzyknął płaczliwie RFN. – Więc mu pokazałem, żeby następnym razem już tak nie robił! Dostał nauczkę!

- Dlaczego to zrobiłeś? – pisnęła Francja. – Przecież masz swój. A jak chciałeś więcej, to wystarczyło powiedzieć.

- On to Zachód, nie lubię go. – odparł tylko NRD.

- AHA! Mój chłop! – wrzasnął ZSRR, jak tylko go usłyszał. – Haha, jak widać jest wprost stworzony dla mnie!

- Nie wolno tak mówić! – od razu powiedziała do dziecka kobieta. – To twój eee....brat! A rodzinę się kocha, rozumiesz?

- On to nie moja rodzina. – odparł tylko Wschód. – Ośmiela się mówić, że jest Rzeszą. A to nieprawda i już!

- Przestańcie się kłócić! A tobie chyba będę musiała dać klapsa, bo tak się nie robi! – jęknęła trzymająca go pani. Uderzyła lekko dziecko i postawiła na ziemi. – A teraz wracajcie do zabawy.

- Dokładnie! Dorośli muszą pomyśleć. – odparł ZSRR. Mega się cieszył, że młody już przesiąka jego ideologią, ale musi jakoś wprowadzić tam swoje rządy. Te tereny są super ważne, gdyż graniczą z Zgniłym Zachodem, który nie chce być po dobroci komunistyczny i wybrał drogę siły. Czyli Ameryki. Musi bardzo dobrze przemyśleć co zrobić.



Hejka! Nowy rozdział wszedł! Mam nadzieję, że się podoba!

5.11.21

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro