Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział dziewiąty - lekarz


Niemiec został opatrzony przez lekarza, który wprost załamał ręce nad jego obrażeniami. – Zderzyłeś się z czołgiem? – wykrzyknął jak go zobaczył. Widać było, że nie za bardzo chce leczyć nazistę, ale sprawiedliwość lekarska wygrała i zajął się nim.

Rzesza wyspał się po raz pierwszy od kilkunastu tygodni, co pomogło mu bardzo w ukojeniu bólu. Powiedział też medykowi o bólach różnych cześci ciała, ale doktor po przebadaniu stwierdził, iż nic nie może zrobić, bo to pochodzi od jego obywateli, więc nie jes to coś co on sam może wylwczeyć.

Zbeształ też czwórkę aliantów za doprowadzenie Niemca do takiego stanu jaki teraz sobą prezentował.

- Czemu nie dopilnowaliście żeby jadł prawidłowe porcje?

- A...ale zawsze jedliśmy razem i fakt, mało sobie nakładał, ale nie a-aż tak, że-żeby wy-wyglądał w ten sposób! – wyjąkała Francja, trzęsąc się z nerwów. Zawsze się tak zachowywała, gdy ktoś na nią krzyczał. Rzeszy zrobiło się jej trochę żal, lecz i tak nie miał zamiaru mówić im, iż po jedzeniu jego żołądek od razu zwracał treść pokarmową. Nie może przyjąć żadnego jedzenia. Pomimo tego i tak szybko chudnie. Wziął to na karb ogólnego wycieńczenia, ale nie był lekarzem. Wzruszył ramionami, gdy medyk zwrócił się do niego z pytającym wzrokiem.

- No dobrze. Już może wyjść. Rany nie będą mu się goić, tak szybko jak wcześniej, gdyż jest słaby, ale dojdzie do siebie w stosunkowo krótkim czasie.

- To dobrze. – uspokoiła się Francuzka.

- I tak wiedziałem, że się wywinie. Takich jak on nie wybijesz, choćbyś chciał. – prychnął złośliwie USA, patrząc się z odrazą na Niemca. – Uh! Mam nadzieję, że szybko zrobimy co mamy zrobić i nie będziemy musieli więcej patrzeć na ten zakazany pysk! – dostał prosto w twarz z całej siły od Rzeszy.

Tym razem ani Anglia ani Francja, ani ZSRR, ani nawet lekarz nie zdecydowali się go powstrzymać.

- Really, sam się o to prosiłeś. – skomentował Wielka Brytania.

- Hej! Why? Are you kidding me? – warknął Ameryka, łapiąc się za twarz. Z wargi ściekała mu krew.

- Oj, dobrze, że to się stało tutaj. Jako lekarz zaraz cię opatrzę. – powiedział doktor bez cienia współczucia i zabrał się za przygotowanie opatrunków.

Rosjanin dopadł do Niemca. – Nie wolno ci tak robić! Właśnie zaatakowałeś swojego opiekuna! Wiesz, że to może być pretekstem do nałożenia na ciebie sankcji? Czyli ukaraniu cię? Na twoim miejscu nie prosiłbym si o kolejne baty. Wystarczyłoby mi to co mam. – skwintowal jeszcze z kwaśną miną.

- Wiem, nie musisz mnie edukować! – fuknął Rzesza, ścierając drugą ręką krew spływającą z dłoni.

- To dobrze. Zmykaj do swojego pokoju. – powiedział jeszcze ZSRR, puszczając ramię nazisty.

Ten pobiegł tam, gdzie mu kazano. Miał już dość emocji na dzisiaj.

...

Przez całe popołudnie Niemiec leżał na łóżku i rozmyślał nad słowami Francji. Co oni chcą mu zrobić? Na pewno nie chcą go mordować, więc przeżyje, choć się nie spodziewał. Powinni go zabić za to co zrobił, a raczej zrobili jego ludzie. Wiedział jednak, że został oskarżony o zbrodnie on, jako całe państwo, co według niego było trochę nienormalne, bo przecież nie wszyscy zgadzali się z Hitlerem. Weźmy na przykład Prusaków z Prus Wschodnich, albo wiele ataków na wodza podczas wojny.

Niestety widzieli tylko to co złego zostało uczynione, a nie co dobrego. W końcu to oni wygrali, a historię piszą wygrani, prawda? Czy świat nigdy nie osądzi zbrodni Hiroszimy? Albo Nagasaki? Tylko dlatego iż zrobiła to Ameryka? Aliant?

Westchnął na te niewesołe myśli. Powinien przestać o tym myśleć, bo zaraz sam popełni samobójstwo, albo zacznie się ciąć. Wspomniał o żyletce, ale zaraz potem przeszedł go dreszcz obrzydzenia. Bał się bólu. Jak można czuć się lepiej po czymś takim? Przecież wtedy dalej jesteś smutny, tylko dodatkowo boli cię ciało. Nie rozumiał tego.

Wstał i podszedł do okna. – Ile bym dał, żeby stąd wyjść, chociażby na parę chwil...- mruknął do siebie.

Najpierw jednak musi się dowiedzieć co chcą z nim zrobić alianci. I kiedy to zrobią. A do tego potrzebne mu narzędzie do podsłuchania. I nawet wie, jak je zrobić. W końcu jest inżynierem!

Uśmiechnął się zwycięsko. Nie ukryją niczego przede mną! 




Przepraszam, że ten rozdział jest taki krótki. Dawno już nie pisałam tego ff, za co mi okropnie przykro.

Do zobaczonka następnym razem. Mam nadzieję, że wcześniej niż za 2 miesiące.

~MadokaAi

2.04.20

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro