Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24~ Harry

Harry wszedł do wieży Gryffindoru, z błąkającym się uśmiechem. Draco zanim wrócił do lochów, upewniając się że są sami, pocałował go na pożegnanie. Czarnowłosy nieco czuł się jak by całował go duch, jednocześnie czując znajome miękkie wargi.

Rozejrzał się po pokoju wspólnym i nie zauważył dwójki przyjaciół, a przez myśl przeszło mu, że może poszli do biblioteki, kuć na sumy. Przez chwilę poczuł poczucie winy gdy pomyślał że sam ostatnio nie uczy się wystarczająco dużo, a następnie zalał go dreszcz niepokoju, bo co jeśli magia nie wróci do czasu sumów? Przecież nie mógł oblać praktyki… a nawet jeśli, to da się ją później poprawić?

Nagłe czarne myśli tak go pochłonęły, że gdy znalazł się w dormitorium, nie zauważył obserwujących go Rona I Hermiony. Skupił się na przeszukiwaniu kufra w poszukiwaniu notatek, które tam schował, dopóki nie usłyszał chrząknięcia. Zaklął siarczyście, upuszczając na podłogę pergaminy, a one rozproszyły się wokół  niego.

-Musimy porozmawiać. Teraz- nacisk na ostatnie słowo nieco zdezorientowało go.

Co tym razem się stało? Czym zawinił i tego nie zauważył? Szybko przeanalizował ostatni czas z przyjaciółmi i naprawdę nie miał pojęcia co zrobił źle.

-Coś się stało?- niepewnie zapytał, kucając I zbierając szybko notatki.

-Możesz usiąść?- poprosiła Hermiona, a gdy już miał usiąść na łóżku, przyjaciółka uniosła różdżkę i wypowiedziała jakieś zaklęcia w jego których nigdy nie słyszał.

-Hermiona co ty…

-Musiałam sprawdzić czy nie jesteś pod wpływem amortencji lub innego zaklęcia które tłumaczyłoby…

-O czym ty mówisz? Jaka amortencja?- zachowanie przyjaciół coraz bardziej go niepokoiło- co znowu wymyśliliście?

-Nie możemy po prostu wierzyć że z własnej woli spotykasz się z Malfoyem!- wykrzyczał Ron, zaciskając ręce w pięści- zaszanatażował cię?

Potter zbladł, a przerażenie sparaliżowało mu ciało. 

-Skąd…- wykrztusił.

-Śledziłem cię, bo po tym wszystkim co się wydarzyło musiałem wiedzieć, okay?- warknął Weasley- Martwiłem się, a ty wciąż milczałeś!

-Bo miałem powody!- wstał, czując falę gniewu- Nie miałeś prawa mnie śledzić! Myślałem że mi ufacie! Hermiono do cholery pozwoliłem żebyś mnie odprowadzała pod sam pokój życzeń, a ty…

-Nie wiedziałam co planuje Ronald, poza tym czy ty miałeś w ogóle zamiar nam powiedzieć z kim się spotykasz?

-Teraz to już nie ważne -prychnął, a jego nastrój diametralnie się zmienił.

-Nie ważne?! Spotykasz się ze synem śmierciożercy! -Ron zerwał się na nogi.

-Jestem świadomy tego faktu -wywrócił oczami.

-Przestań się zachowywać jakby cię nic nie obchodziło!- zirytowała się Granger- martwimy się! A jeśli to on podesłał te klątwy żeby się przypodobać sam-wiesz-komu?

-Że co?- cierpliwość Harry'ego się skończyła- poczekajcie moment. Śledzicie mnie, naruszanie moje granice i teraz próbujecie zrobić z Draco tego złego? Nawet go nie znacie!

-Przypomnieć ci jak jeszcze niedawno go wyklinałeś?- prychnął przyjaciel.

-Tak i bardzo tego żałuję. Jeśli dali byście mu szansę, a nie kierowali się tylko uprzedzeniami i stereotypami…

-Harry Potterze jeśli będzie potrzeba powiem twojemu ojcu że narażasz życie- przerwała mu Hermiona.

-Więc teraz chcecie donosić i szantażować?-prychnął- zawiodłem się na was. 

-Jesteśmy twoimi przyjaciółmi…

-Co z was za przyjaciele? Nie uszanowaliście mojej prywatności, wolicie od razu zaatakować zamiast wyjaśnić pewne sprawy…

-Próbowaliśmy Harry, ale ty z nami nie rozmawiasz!- zaprotestowała Granger, a uszy Wesleya poczerwieniały.

-Nie prawda, powiedziałem wam że mam kogoś i nie mogę zdradzić kto to…

-No właśnie!

-To bardziej skomplikowane, okay? Nie mogłem powiedzieć bo jak sami mówicie jego ojciec jest śmierciożercą. Jeśli to się wyda oboje będziemy mieć poważne problemy- usiadł i schował twarz w dłoniach.

-Więc nie jest rozsądne, zakończyć to?- przyjaciółka położyła mu dłoń na kolanie.

-Nie Hermiono. Ja… Łączy nas coś więcej. Wcale nie jest nieczułym draniem, za jakiego go wszyscy mają.

-Do brzmi kompletnie jak byś zwariował  stary- Ron usilnie myślał nad czymś.

-Ronaldzie mógłbyś być bardziej domyślny. Przecież wiesz jak wygląda sytuacja Harry'ego w szkole i w świecie czarodziejskim- zmarszczyła brwi, posyłając spojrzenie pełne zrozumienia.- ale to nie tłumaczy pchnięcia cię do tak niebezpiecznej sytuacji. Malfoy może okazać się zdrajcą…

-Do cholery nie będę słuchał tego- warknął, wstał i zabrał wcześniej odnalezione zwoje, kierując się do wyjścia- chcesz to proszę bardzo, nakabluj mojemu ojcu. Mam nadzieję że ci to w czymś pomoże. Ale nie oczekuj że się potem odezwę.

Wychodząc trzasnął tak mocno drzwiami, że aż się sam skrzywił. Ignorując ciekawskie spojrzenia w pokoju wspólnym, przeszedł przez dziurę i skierował się do biblioteki.

*

Na kolacji gryfoni byli zaskoczeni że złota trójka tym razem nie siedzi razem, a sam Potter posyła swoim przyjaciołom chłodne spojrzenie. Nie często mieli między sobą tak dużą kłótnię.

Czarnowłosy z nerwów nie mógł wiele przełknąć i już po kilku kęsach odsunął od siebie talerz, a gdy Neville tylko skończył swój posiłek, ruszył w jego towarzystwie z powrotem do wieży Gryffindoru, odprowadzany zaniepokojonym wzrokiem Draco.

*

Następnego dnia pod wieczór Potterowi udało się znów wymknąć do pokoju życzeń, czujnie rozglądając się. 

Dostaję paranoi.

Malfoy był już na miejscu, znów pisząc jakiś list. Z głowy Harry'ego uleciały prawie wszystkie czarne myśli (wciąż w tyle głowy miał przerażający list, który otrzymał przy śniadaniu), a zastąpiła je ciekawość.

-Cześć- przywitał się, siadając obok blondyna, próbując zerknąć mu przez ramię- do kogo to?

-Nie wiesz że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, Potter?- zrolował szybko list, a z ust czarnowłosego uciekł jęk zawodu, na co Draco parsknął cicho śmiechem- napisałem do mojego ojca chrzestnego.

-Kim on jest?

-Alexander Malfoy, nie zbyt wielka chluba naszego nazwiska, według ojca- westchnął.

-Co zrobił?

Malfoy spojrzał w duże zielone oczy, przepełnione niehamowanym zaciekawieniem. Typowy gryfon.

-Miał romans z mugolką, zanim zacząłem naukę w Hogwarcie. Ojciec dostał szału.

-Woah, takie rewelacje? Jak to się stało że nikt nie mówi o tym skandalu?- spytał zaczepnie Harry.

-Ojciec zapłacił odpowiednim ludziom, a wuja się wyrzekł. Od tej pory go nie widziałem, ale w ukryciu prowadzimy korespondencję -wyjaśnił.

-Cholera, Draco, robisz wujowi konkurencję - szepnął dramatycznie a blondyn wywrócił oczami i trzepnął go w ramię.

-To głównie przez niego nie jestem zimnym draniem. Miał na mnie bardzo duży wpływ na mnie i pokazywał mi świat… od innej strony- ten mniej Malfoyowski. Podejrzewam że gdyby mój ojciec wiedział chodź odrobinę tego co mi przekazał, zabiłby go, a mnie poddał torturom- skrzywił się- moja mama też maczała w tym palce, ale jej by się upiekło, ma do niej zbyt dużą słabość. Zawsze udało się jej mnie jakoś wybronić gdy wpadałem w kłopoty. To wuj też nauczył mnie utrzymywanie prawdziwego ja w ryzach, by być bezpiecznym.

Potter uważnie słuchał, doceniając tą rzadką chwilę, gdy Malfoy opowiadał o sobie i rodzinie. 

-Jest moim ogromnym wsparciem i… Merlinie jestem takim kretynem- schował twarz w dłoniach.

-Co się stało? Pokłóciliście się?

-Nie. Wuj jest przeciwko Czarnemu Panu, popiera cię. Wyznałem mu że jestem gejem i… zakochałem się w tobie.

Harry zaczął się wiercić zaniepokojony na kanapie. To nie wyglądało na pozytywną reakcję.

-Wie o nas?

-Domyślił się.

Czy oni naprawdę było tak oczywiście że wszyscy się domyślali?

-Oh… Źle zareagował?

-On wraca do dworu ze względu na mnie- wyrzucił z siebie.- a to zwiastuje poważne problemy, zwłaszcza teraz gdy Czarny Pan jest… tam. Nie wiem jak go od tego odwieść, Potter. To moja wina jeśli on zginie…

-Może nie będzie źle. Czy twój ojciec wie że nie popiera Voldemorta?- przygryzł wargę.

-Nie, oczywiście że nie. W tedy by nie odważył się przekroczyć progu dworu- prychnął blondyn.

-Więc nie zakładaj z góry że coś pójdzie nie tak. Okay? Z tego co zrozumiałem twój chrzestny nie jest lekkomyślnym idiotą.- Harry starał się go pocieszyć.

-Zaczynam w to wątpić -Draco skrzywił się.- Dość o mnie i mojej rodzinie. Czy mi się wydaje czy słynne golden trio jest w rozsypce?

Oczywiście że nic mu nie umknie.

-To nic- wymamrotał.

-Nie rozmawiacie. To na pewno nie jest nic- zakpił.

-Ouh…- Potter zaczął wykręcać palce u rąk w nerwowym tiku- Ron nas śledził i dowiedział się o nas. 

-Cóż długo zajęło to temu kretynie w połapaniu się -prychnął.

-Nie jesteś zły?- czarnowłosy się zdziwił.

-To była raczej kwestia czasu, aż któryś z nich wciśnie w nos w nie swoje sprawy, w końcu gryfoni to zawsze robią. Nie patrz tak na mnie, sam często wtrącałeś się w nie swoje sprawy Potter.- jego kąciki drgnęły w rozbawieniu, widząc mordercze spojrzenie- Po za tym u mnie wie jeszcze Blase i też sam połączył fakty. Więc nie przyjęli tego dobrze tak?

-Jesteś Draconem Malfoyem, jak by zareagowali pozytywnie to by mnie to dopiero zmartwiło. Poprostu jestem na nich zły że mimo mojej prośby Ron mnie śledził, a Hermiona… zarzuciła że może to ty stoisz za groźbami lub mnie zdradzisz.

Pokój przeciął głośny śmiech, a Harry spojrzał zdezorientowany na rozbawionego ślizgona.

-Co?

-Cóż sądziłem że zarzucą mi o wiele gorsze rzeczy- wydusił.

-I to cię tak bawi?- zmarszczył brwi.

-Potter ty nie byłeś lepszy za nim zaczęliśmy się spotykać -wywrócił oczami- liczyłem na coś bardziej kreatywniejszego z ich strony. Bycie ciągle nazywanym śmierciożercą i tym podobne już nieco mi się znudziło. Ale nie sądziłem że naprawdę wpadną na pomysł że miałbym grozić własnemu chłopakowi.

-Jesteś takim idiotą Draco.

-A Gryfini są przewidywalni.

Czarnowłosy nie miał nawet nastroju na drażnienie się i pozwolił chłopakowi na przyciągnięcie go do jego boku.

-Wolałbym żeby jednak byli dyskretni jeśli chodzi o naszą relację. I nie mam na myśli tu o zdradzie zaufania bo akurat nie mogę im przypisać braku lojalności. -spojrzał na Pottera znacząco.

-Nie zapomnisz mi tej akcji z listem, prawda?- westchnął.

-Nigdy- wyszczerzył się, a potem znów spoważniał- coś jeszcze cię męczy.

-Jak ty to robisz, że czytasz mi w myślach?- mruknął Harry, wtykając twarz w szyję blondyna.

-Błagam, jeśli bliżej się ciebie pozna jesteś jak otwarta księga.

-Już myślałem że to te twoje umiejętności stalkera- odgryzł się, czego po żałował czując bolesne dźgnięcie w żebra.- Dostałem kolejny list z pogróżkami. Tym razem napisany ręcznie, ale w tym samym stylu co poprzednie- skapitulował.

-Pokaż.

Malfoy spiął się natychmiast i gdy tylko dostał rzeczony list do ręki, cicho zaklął.

'Tik tak, tik tak. Czas ucieka. Jak chciałbyś umrzeć? Przedawkowanie eliksiru? Pobicie aż do śmierci? Porwanie i nakarmienie szkłem? Upozorowanie samobójstwa? A może masz inny pomysł Harry Potterze?

Draco Malfoy nie należy i nigdy nie będzie należeć do twojego świata'

-Jebany psychopata I kretyn. Teraz go znajdę.- odezwał się.

-Ale jak?- czarnowłosy zmarszczył brwi.

-Sam się podłożył, pisząc to swoim pismem.

-Oh no tak -Harry miał ochotę się spoliczkować za własną głupotę.

Dlaczego o tym wcześniej nie pomyślał? No tak, zbyt bardzo go przeraziła zawartość i był zajęty tym by nie zwymiotować na środku wielkiej sali.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro