Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

James podrzucał w powietrze małego Harry'ego, który wydawał okrzyki radości i z ufnością na niego spoglądał. Tuż obok siedziała Lily, uśmiechając się znacząco, jednocześnie skupić się na pisaniu listu do Syriusza. Było jej przykro że nie mógł zobaczyć się z nimi dopóki Lord Voldemort polował na Harry'ego. Starała się więc jak najlepiej zdawać relację z postępów jego chrześniaka. Harry na szczęście dziś nie śmigał na miotełce od Łapy więc spokojnie mogła się skupić na czynności.
Nagle oboje Potterów poczuło że coś jest nie tak, a ich spojrzenia spotkały się wyrażając zrozumienie. Zaklęcie Fideliusa zostało naruszone.
Lily zerwała się na równe nogi, a James podał jej syna, sięgając równocześnie do kieszeni po różdżkę.
-Zabierz Harry'ego do pokoju, zarygluj dobrze drzwi. Spróbuję zatrzymać go, zanim pojawi się zakon na pomoc- powiedział Rogacz, a jego głos zadrżał ze zdenerwowania.
Wychodząc z salonu, wyczarował patronusa i wysłał go z wiadomością do Dumbledore mając nadzieję że zdąży na czas. Gdy Lily pobiegła na piętro, zabezpieczył szybko wszystkie okna i drzwi, utrudniając wejście do środka. Stanął przed oknem w wiatrołapie, czujnie obserwując ogród skąpany w ciemności, a jego dłoń mocno zacisnęła się na różdżce.
Wysiłki Pottera niewiele opóźniły atak, ponieważ chwilę później, z nikąd pojawił się Czarny Pan i jednym ruchem różdżki wyrzucił z zawiasu frontowe drzwi. James gotowy na pojedynek, zaczął rzucać pierwsze zaklęcia, dość sprawnie unikając kontrataku. W końcu Voldemort znudził się jego próbami walki i jednym ruchem odrzucił go od schodów które tarasował własnym ciałem. Rogacz tym razem siłą odrzutu uderzył o przeciwległą ścianę. Jednak nie mógł się poddać i natychmiast wstał znów atakując wroga, który zdążył wspiąć się na szczyt schodów. Bez zastanowienia się, rzucił się w tamtą stronę próbując trafić go oszałamiaczem. Voldemort zaśmiał się z jego nieudolnych wysiłków i gdy odbił zaklęcie, trafiło ono w jego właściciela. Nieruchome ciało Jamesa spadło z hukiem w dół, a on sam był przerażony gdy Czarny pan wyłamał drzwi do pokoju Harry'ego jednym machnięciem drzwi. Następnie usłyszał krzyki Lily, błagające o litość dla ich małego synka, aż i ona ucichła.
James czuł jak jego serce rozdziera się na kawałeczki, gdy zobaczył zielone światło i nie mógł nic zrobić. Żałował że Voldemort jego też nie uśmiercił, a pozwolił aby został świadkiem wymordowania jego własnej rodziny.
Gdy Voldemort znów użył różdżki, ostatnie co Potter zobaczył, to lecący gruz z sufitu na jego nieruchome ciało.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro