Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

38~ Harry

Harry przez następne dwa dni walczył z gorączką, a gdy wszystko minęło, pani Pomfrey oświadczyła że jest gotowy by znów przyjąć eliksiry lecznicze i przez następną dobę miał zakaz wychodzenia z łóżka. Cały ten czas Syriusz na zmianę z Draco, nie opuszczali jego łóżka, dotrzymując mu towarzystwa. Czasami nawet wpadali zdrowi już Ron i Hermiona czy reszta Weasley'ów.
Gdy czuł się już na tyle dobrze, wszystkie poważniejsze rany zniknęły, a paznokcie u nóg od nowa odrosły, postanowił poprzechadzać się po sali. Syriusz w tym czasie miał jakieś załatwienia z Zakonem Feniksa, a Draco i reszta przyjaciół musiała w końcu pojawić się na zajęciach. Miał mnóstwo czasu żeby przemyśleć ostatnie wydarzenia i próbować wrócić do w miarę 'normalnego' stanu psychicznego, by zauważyć że nazbierało się jeszcze więcej pytań, na które wciąż nie znał odpowiedzi, bo nikt nie raczył go samowolnie uświadomić. Z drugiej strony jednak był im wdzięczny że dali mu odrobinę czasu, odwlekając powrót do rzeczywistości. Nie był pewien czy zniósł by więcej złych wiadomości. Nie mógł jednak w nieskończoność być zamknięty w bezpieczniej bańce i gdy w szpitalu pojawił się Ron, postanowił działać.
-Harry! Widzę że czujesz się lepiej- szczera ulga na twarzy przyjaciela sprawiła, że i on się uśmiechnął.
-Myślę że mam trochę dużo spraw do wyjaśnienia -czarnowłosy poprawił się na parapecie na którym siedział.
Uśmiech Rona szybko znikł, a na twarzy pojawiło się zakłopotanie.
-Harry…
-Poczekaj, daj mi coś powiedzieć. Mam dość że wszyscy mnie ostatnio uciszają- zaczął zirytowany, a Weasley zamknął usta i kiwnął głową.- Ostatnio nie było między nami najlepiej i z tego powodu mi przykro. Chciałbym by wszystko było jak dawniej, ale wiem że po tym wszystkim co się wydarzyło to nie możliwe. Jednak wiem że nie chce tracić najlepszych przyjaciół, a ty jesteś jednym z nich. Wiem że mój związek z Draco cię kompletnie zaskoczył i mogłeś poczuć się zdradzony, ze względu na jego przeszłe burzliwe relacje z nami ale… wszystko się zmieniło. Skrzywdził naszą całą trójkę i wiem że gdyby mógł, cofnął by to co zrobił. Draco nie jest zły, próbował się co prawda na swój sposób chronić przed ojcem i… Po prostu nie chce wybierać między wami. Oboje jesteście dla mnie ważni Ron.
-Oh- rudowłosy wydawał się kompletnie zmieszany i zaskoczony jednocześnie. Unikał jego wzroku.
-Ron?
-Dbał o ciebie- powiedział cicho- i osłonił cię własnym ciałem.
-Tak.
-Od roku sam go prowokowałem, on nigdy nie zaczął pierwszy.
-Nie rozumiem…
-Mogę go nie lubić i wściekać się, ale byłbym kretynem gdybym kazał ci wybierać- powiedział Weasley po czym mocno go przytulił- Powinienem cię przeprosić Harry… to ja o mało cię nie zdradziłem. Nawaliłem jako przyjaciel…
-Oboje nawaliliśmy- mruknął Potter w bluzę Rona, przymykając oczy- Mogłem porozmawiać z wami wcześniej, nie ukrywać tego tak długo. Ale teraz już to naprawiliśmy. Kocham cię stary.
-Ja ciebie też.
Stali przez chwilę przytuleni po czym Harry w końcu odsunął się, odchrzakując.
-To teraz, kiedy wszystko już wyjaśnione, czas na moje pytania- odezwał się, w momencie gdy do sali weszła Hermiona.
-Jakie pytania?- spytała, podchodząc do nich.
-Co stało się z Voldemortem? Czy ktoś jeszcze został ranny? Dlaczego Syriusz tak po prostu spaceruje po Hogwarcie? Jak wygląda sytuacja na zewnątrz? Ilu śmierciożerców złapano?- czarnowłosy zaczął wyliczać na palcach.- Dlaczego nikt jeszcze nie pyta co widziałem w dworze, co mogłoby by pomóc w walce?
-Nie będzie już żadnej walki Harry- powiedziała cicho Granger, a Ron nieco zbladł.
-Nie wiem czy powinniśmy…
-Już wystarczająco długo jest odcięty od faktów, nie uważasz Ron?- zaprotestowała ostro Hermiona- Jeśli nie my to kto mu powie? To nie w porządku jak go traktują, po tym co się wydarzyło!
Czarnowłosy gorliwie potakiwał, zgadzając się z każdym słowem przyjaciółki, jednocześnie nieco obawiając się co tak strasznego się wydarzyło że nic mu nie mówili? Coś gorszego od śmierci Neville’a? Było więcej ofiar?
-No dobra, ale nie mów że nie ostrzegałem jeśli reszta…
-Cicho już. No więc, Syriusz jest wolny. Złapano większość śmierciożerców przebywających we dworze Malfoy'ów w tym Petera, a to zmieniło wiele. Ze względu na stan… twojego ojca, Syriusz wystąpił o opiekę prawną nad tobą i wygrał.
-A co na to mój tata?- zdziwił się Harry- minęło zaledwie kilka dni od…
-Minął tydzień od twojego odbicia, a biorąc pod uwagę sytuację z Dursleyami i twoim tatą… przyspieszono wszystko. Po za tym Syriusz udowodnił że Dursleyowie znęcali się nad tobą, a Dumbledore potwierdził że jest odpowiednim opiekunem prawnym. Właściwie decyzja zapadła wczoraj- wyjaśniła.
-Oh.
To dla tego odwiedził mnie tylko rankiem.
-A… co z Voldemortem?- spytał niepewnie.
-Żyje- coś ciężkiego opadło na dno jego żołądka- Ale bardzo go osłabiłeś. Nie był wstanie obronić się przed aurorami.
-Zabili go?
-Gorzej. Wsadzili do celi, chcą osadzić i poddać pocałunkowi dementora- prychnął rudowłosy.
Potter nie odzywał się, kompletnie oniemiały. Czy ministerstwo magii naprawdę wpadło na tak pochrzaniony pomysł? Znów zaufali dementorom którzy pomogli uciec śmierciożerców z Azkabanu?!
-Dumbledore i inni są wściekli. Domagają się natychmiastowej egzekucji, ale minister uparł się na potraktowanie go jak każdego innego złoczyńcę. To tak jakby chciał udowodnić że ten zwyrol, jest zwykłym człowiekiem!
-Bo właściwie nim jest. A traktowanie go jak zwykłego czarodzieja niezwykle go wkurwia i upokarza- rozległ się głos Dracona- Mnie wkurwia to, że chcą cię przesłuchać.
-C-co?!- czarnowłosemu aż zrobiło się słabo na tą wiadomość.
-Spokojnie Harry, Syriusz próbuje do tego nie dopuścić. Dlatego od wczoraj siedzi w ministerstwie- dodała Hermiona.
-Knot jest uparty i nieustępliwy- skrzywił się blondyn.
-Syriusz i Dumbledore coś wymyślą, zobaczysz Harry- zapewnił go Ron, kładąc mu dłoń na ramieniu.
Potter nie był taki pewny. Bał się wypowiadać swoje wspomnienia na głos. Jak by nie wystarczyło że musi ciągle je przetwarzać w głowie.
Ron sapnął cicho oburzony, gdy Draco przepchnął się obok niego sprawiając że musiał cofnąć się o kilka kroków w tył. Blondyn stanął między nogami Harry'ego i przytulił go, opierając policzek o czubek głowy. Potter westchnął cicho wtulając się w niego i zaciskając dłonie na jego bokach.
Hermiona dała znać Ronowi że powinni się wycofać i zostawić tę dwójkę samą, po raz pierwszy od dłuższego czasu. Weasley szybko podąrzył za przyjaciółką i po chwili skrzydło szpitalne otuliło się ciszą.
Ślizgon wykorzystał chwilę prywatności i uniósł brodę czarnowłosego w górę by spojrzeć mu głęboko w oczy, jakby próbował wedrzeć się do jego umysłu. Po chwili Draco oparł czoło o czoło Harry'ego, który przez chwilę zastanawiał się dlaczego go nie pocałuje.
-Myślę… że jest jeszcze coś o czym nie wiesz- powiedział cicho Malfoy, pozwalając powiekom opaść w dół.
-Draco?- uścisk dłoni gryfona wzmocnił się.
-Ja… Mój chrzestny został zamordowany przez śmierciożerców, jeszcze przed przybyciem zakonu, a moja Matka… Oberwała klątwą po tym jak próbowała mi pomóc i teraz… ona walczy o życie- wyszeptał, jak by bał się, że jego głos się załamie.
-Byłeś u niej?- blondyn wtulił się w dłoń Pottera, która położył  mu na policzku.
-Nie pozwolili mi. Nie jestem pełnoletni i… wystosowali przymus opiekuna tymczasowego, lub pozostanie w Hogwarcie do końca roku szkolnego- wyjaśnił, po czym dodał- Pan Black poprosił o tymczasową pieczę nade mną.
-Syriusz?- zdziwił się czarnowłosy, po czym skarcił się w duchu za niestosowna reakcję- hej, jeśli to prawda, zabierze cię do niej.
-Wiem. Ale boję się że może to się stać zbyt późno… Ja… o mało nie straciłem ciebie, teraz moja mama a mój chrzestny…
-Draco, zobaczysz ją- powiedział stanowczo Harry i wtulił się mocniej w Malfoya- a ja wciąż tu jestem, nigdzie się nie wybieram. Zobaczysz, wszystko się ułoży. Po za tym cokolwiek by się nie wydarzyło, będę przy tobie. Kocham cię.
Draco schował twarz we włosach gryfona i starał się nie dać upust emocjom.
-Harry…
Coś w głosie blondyna zaniepokoiło go. Wtulił się w niego bardziej, czekając na jego słowa.
-Tak bardzo przepraszam… To wszystko moja wina… Nigdy nie rozstawałem się z moim dziennikiem, przelewane w niego wszystko. Dzięki wpisom jakoś sobie dawałem radę i… nie wiem jak to się stało że go zostawiłem w dworze, ja…
-Draco, to nie twoja wina- Harry spojrzał w szare oczy przepełnione łzami.- Jest już po wszystkim.
-Przestań kłamać Harry. Widzę jak próbujesz ukryć przed wszystkimi to co czujesz- zaprotestował.- Dlatego… chciałbym cię prosić o danie czasu mi i sobie.
Nastała kompletna cisza, czarnowłosy napiął się jak struna, jednak nic nie powiedział.
-Harry powiedz coś- szepnął Draco, próbując się odsunąć ale Potter mu nie pozwolił.- To tylko tymczasowe rozwiązanie. Gdy poczujemy się oboje lepiej, zajmiemy się naszym związkiem. Dobrze?
-Nie.
-Wciąż przy tobie będę Harry, ale jako przyjaciel. Zrozum to dla naszego dobra. Tak wiele się wydarzyło i…
Gdy Malfoy znów próbował wszystko naprostować, gryfon wpadł w histerię, która przerodziła się w atak paniki. Pielęgniarka słysząc krzyki i płacz, wybiegła z eliksirem spokoju, by po chwili wlać ją czarnowłosemu do gardła. Ślizgon pomógł pani Pomfrey odstawić go do łóżka.
-Przepraszam- szepnął Draco do otłumionego eliksirem Harry’ego i ucałował go w czoło zanim wyszedł.

____

Zbliżamy się powoli do końca historii 🫣

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro