20~ Harry
Harry stwierdził że za szybko nazwał koniec dnia zwycięskim, celebrując małe zwycięstwo dzikim tańcem pod gabinetem profesorki od transmutacji gdy nikt nie widział. Naprawdę nie miał pojęcia jak udało mu się przekonać tatę do pozostania w zamku; może to częściowo zasługa wsparcia Syriusza który zaczął sypać asami z rękawa.
Gdy tylko wszedł do pokoju wspólnego, poczuł na sobie dwie przeszywające go parę oczu. Westchnął poddańczo, szykując się na kolejną ciężką rozmowę i zdusił w sobie chęć pójścia do dormitorium. Już przekroczył dziś limit ucieczek.
Usiadł na fotelu naprzeciw przyjaciół i nerwowo zaczął obgryzać paznokcia na kciuku. Był świadom że przez ostatnie dni przeholował z cierpliwością tej dwójki i mieli pełne prawo na niego nawrzeszczeć.
-Przestań- syknęła Hermiona, łapiąc go za przegub.
Potem znów zapadła niezręczna cisza. Czarnowłosy tym razem zaczął bawić się dłońmi i nerwowo podrygiwać prawą stopą.
-Przepraszam, zachowuje się ostatnio jak totalny kretyn -wymamrotał w końcu.
-Musimy po prostu porozmawiać o tym co się działo ostatnio- wydusił Ron.
-Co masz na myśli?
-Cholerne sekrety Harry- prychnął- od zasranego finału trójmagicznego nie idzie się z tobą dogadać. Kompletnie zamknąłeś się w sobie i… ja rozumiem że wciąż masz do nas żal o to że nic nie mówiliśmy ci we wakacje, ale no błagam, nie dajmy się ponieść tej idiotycznej sytuacji.
-Nie mam już żalu o to- czarnowłosy westchnął, przez chwilę zastanawiając się jak wiele może powiedzieć prawdy.
-Harry jeśli znów…
-Myślę że nieco przeraża mnie przyszłość i nie potrafiłem sobie poradzić z tym co wydarzyło się na cmentarzu. Już nie wspomnę o sytuacji z tatą. Tak, mieliście rację. Wycofałem się na jakiś czas w nadziei że jakoś to sobie poukładam na spokojnie w głowie. Ale tego do cholery się nie da zrobić kiedy masz świadomość że ktoś pragnie twojej śmierci poza zamkiem. W zamku zresztą też.- oparł łokcie o kolana i zamknął na chwilę oczy- ale chyba znalazłem sposób żeby sobie jakoś radzić.
Przyjaciele nie odezwali się ani razu, uważnie słuchając.
-Nie mogę powiedzieć wam kto to jest. Nigdy nie chciałem was odsuwać od siebie celowo.
Był pewny że domyślali się że kogoś ma.
-Czy te plotki że jesteś gejem to prawda?- Weasley zapytał wprost.
-Częściowo. Myślę że jestem biseksualny. Kiedyś po imprezie bliźniaków całowałem się z Patrickiem, więc wybryk z pocałunkiem Deana nie był jedyny. -przygryzł wargę, nie sądził że wypowiedzenie na głos swojej orientacji będzie tak trudne i łatwe jednocześnie.
-To z nim się spotykasz?- głos tym razem zabrała Hermiona.
Czarnowłosy potrząsnął głową. Nie chciał więcej kłamać, ale musiał ze względu na bezpieczeństwo swoje i Draco.
-Ale to chłopak, tak?
-Tak. Ale jak mówiłem nie mogę o tym mówić. To dość skomplikowane. To z nim tak często znikam.
-Ale chyba się nie wpakowałeś znów w jakieś gówno, prawda?- Weasley zmarszczył brwi.
-Można tak powiedzieć.Cóż, poza tym, chyba znalazłem swoją z własną odskocznię i... sposób na odstresowanie- lekko się zarumienił.
-Na gacie Merlina Harry!- rudowłosy wytrzeszczył oczy z wrażenia, gdy doszła do niego aluzja.
-O co chodzi?- Granger zmarszczyła brwi- o czym wy mówicie?
-Harry nie jest już prawiczkiem Hermiono! Zawsze wiedziałem że ma branie i szybko się to stanie, ale nie aż tak szybko!
Potter naprawdę dziękował że było już późno i byli sami w pokoju wspólnym, bo był pewny że jutro cała szkoła by o tym huczała.
-Zamknij się Ron!
-Jest chociaż dobry w łóżku? Kto góruje?
-Przysięgam że zaraz trzasne cię urokiem- zagroził przyjacielowi, który zaśmiał się radośnie.- żałuję że cokolwiek powiedziałem...
Po chwili sam się zaśmiał z absurdu tej sytuacji. Jak mógł bać się że przyjaciele źle to przyjmą?
-Dobrze cię traktuje?- usłyszał ciekawski ton Hermiony.
-Tak. Potrafi ściągnąć mnie na ziemię- uśmiechnął się pod nosem- Nie interesuje go moja 'sława' -zrobił cudzysłów palcami w powietrzu- nigdy… nie czułem się z nikim jak z nim. To dość niespodziewany związek, ale też nie myślę jeszcze o tym co będzie.
-Czy to ktoś z naszego rocznika?- dopytal Ron.
-Nie pytaj bo i tak ci nie powiem -Harry wywrócił oczami.
Rudowłosy tylko uśmiechnął się tajemniczo, jakby w jego umyśle powstał jakiś szatański plan.
-Ron, nawet o tym nie myśl, chce zachować jego tożsamość -warknął- Cokolwiek planujesz, odpuść.
Przyjaciel w końcu niechętnie przytaknął.
*
Harry obudził się wcześniej, by wysłać Draco sowę z wiadomością że zostaje. Wspomniał że warunkiem było nigdzie nie chodzić samemu i nie otwierać paczek które były wystarczająco duże by pomieścić kolejną klątwę.
Syriusz stwierdził jednak że prześladowca może szukać nowego sposobu, po tym że teraz Dumbledore osobiście będzie sprawdzał przesyłki Pottera pod względem czarnej magii.
Gdy zszedł na śniadanie do wielkiej sali (a robił to ostatnio coraz częściej) dostał dwa listy. Jeden był od Draco i gdy czarnowłosy go czytał, czuł jak na jego policzki wpełza dorodny rumieniec.
Uwielbiam gdy dotykam twojej skóry, ta pokrywa się gęsią skórką.
Uwielbiam ten szczególny blask twoich oczu gdy patrzysz na mnie.
Uwielbiam twoje miękkie usta, które sprawiają że tracę rozum.
Uwielbiam patrzeć jak szczytujesz zaledwie od moich palców.
Na dole listu nie było podpisu, ale czarnowłosy nie potrzebował go. Szybko odłożył go na bok, z postanowieniem że przeczyta to znów w bardziej ustronnym miejscu.
Drugi list również nie był podpisany, nie był też napisany atramentem, a wiadomość była wyklejona literami z gazet.
Znam waszą tajemnicę. Zostaw Draco w spokoju, albo pożałujesz że się urodziłeś. Obserwuję każdy twój krok.
Harry poczuł niekontrolowany lęk, równie silny, gdy uświadomił sobie po raz kolejny że ktoś czyha na jego życie. Poczuł silne mdłości i rozejrzał się wokół jakby miał nagle złapać swojego prześladowcę na gorącym uczynku.
Starał się nigdy nie okazywać strachu i niepewności które mógł wykorzystać nie przyjaciel lub przyczynić się do zmartwienia przyjaciół. Zawsze starał się stwarzać pozory, ale tym razem czuł że pęka.
Zanim Hermiona i Ron zauważyli że coś jest nie tak, bąknął cicho coś o toalecie i szybkim krokiem wyszedł z wielkiej sali, po drodze gubiąc list od Draco, co zauważył Zachariasz Smith.
Potter chwilę później klęczał nad toaletą, zwracając wszystko co zjadł tego ranka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro