17~ James
James prawie zderzył się z jakimś trzynastoletnim chłopcem na drugim piętrze, gdy pędził do skrzydła szpitalnego, a na jego ciele utrzymywało się zaklęcie kameleona. Za nim równie szybko biegł Syriusz, a cały korowód zamykał widoczny dla wszystkich Dumbledore.
Kiedy tylko zobaczył blade nieprzytomne ciało syna na łóżku, miał wrażenie że jego serce się łamie, a strach uwięziony w klatce piersiowej ledwo pozwala mu oddychać.
-Przyprowadziłem gości panu Potterowi- powiedział Albus gdy tylko Pomfrey wyszła ze swojego gabinetu- to bardzo tajni goście, więc prosiłbym o rozstawienie parawanów.
-Ależ Dumbledore! Chłopiec jest w bardzo tragicznym stanie, on UMIERA. Potrzebuję...
-Jednak nalegam- przerwał jej ostro.
Kiwnęła sztywno głową, niechętnie wykonując polecenie. Gdy tylko parawany otoczyły łóżko, Black I Potter jednocześnie zdjęli zaklęcie kameleona i opadli przy łóżku czarnowłosego. Poppy wydała z siebie zduszony zaskoczony okrzyk.
-Jak... Już wiadomo co mu się stało?- odezwał się James, biorąc zimną dłoń Harry'ego w swoją.
-Trafiła go czarno magiczna klątwa, która dokończyła dzieło poprzedniej- wyszeptała pielęgniarka.- Tej którą ktoś mu podesłał przed świętami.
-Na czym polega?- odezwał się tym razem Syriusz.
-Pierwsza zaburzyła mocno jego pole magiczne. Druga... W bardzo bolesny sposób oderwała i rozproszyła magię, a czarodziej bez magi jest tak słaby że jest krok od śmierci -wyjaśniła- Niewiele osób to przeżyło...
-Czy można mu pomóc?- wydusił z siebie rogacz.
-Tak.
-Nie.
Pielęgniarka spojrzała na dyrektora marszcząc brwi. Nie wiedziała o żadnym antidotum.
-Kiedy byłem bardzo młody... Przez chwilę zainteresowałem się czarna magią -zaczął powoli Dumbledore, jak by nie pewny jak odbiorą ten fakt inni- Oczywiście natknąłem się na te klątwy. Jedyna nadzieja jest właśnie w czarnej magii, ale muszę mieć twoją zgodę James. Ocali mu życie ale...
-Ale?
-To bardzo bolesne i powrót magii może być trudny i wymagać dużej cierpliwości.
-Wszystko wróci do normy?- upewnił się, nie do końca zadowolony że to właśnie czarna magia jest jedynym wyjściem.
-Z czasem- potwierdził.
-Zgadzam się.
-A ja nie. James czarna magia zawsze pozostawia po sobie ślad. Harry nienawidzi czarnej magii- zaprotestował Łapa.
-On z czasem zrozumie. Po za tym twoje zdanie się już nie liczy, bo to ja jestem jego ojcem- odparł Potter, zirytowany.
-Znam go lepiej...
-Panowie to nie czas na kłótnie- przerwał im Albus- tu chodzi o życie chłopca i znalezienie tego kto targnął się na jego życie.
-W porządku, ale ostrzegałem -prychnął Syriusz.
James posłał mu wyzywające spojrzenie, ale nie dał się sprowokować.
-Prosiłbym o wyjście -odchrząknął Dumbledore.
Dwójka mężczyzn wypełniła to polecenie bardzo niechętnie, kierując się do gabinetu pielęgniarki, gdzie było dla nich bezpiecznie. Gdy tylko przeszli przez próg, zaczęła się między nimi ostra wymiana zdań.
-Myślę że to bardzo zły pomysł James.-syknął Black na koniec, czując że nie przemówi przyjacielowi do rozsądku- Mam tylko nadzieję że Harry nie poniesie paskudnych konsekwencji.
James nie odpowiedział, odwracając się do okna, spoglądając przez nie i czekał.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro