☆7☆
Rozdział dedykowany AfuroReiko
Za to, że musiałaś tyle czekać
- Wiesz może gdzie się podział Fubuki-kun? - Zapytał Kazemaru, patrząc na rycerza.
- Który? - Zapytał dla pewności Nishikage.
- Obojętnie, obaj znikneli - niebieskowłosy pokręcił głową z rezygnacją.
***
- Hikaru, co zamierzasz zrobić? - Zapytał w końcu Fudou, stojąc z rówieśnikiem przy ogromnej mapie.
- Nie mam pojęcia! - Odpowiedział mu histerycznie. - Człowieku ojciec Froya i Bernarda to był taki.. Dobry człowiek! Nie wiem czemu nagle zaczęto nas atakować.. To nie logiczne. - Złapał się za głowę. - A ja? A ja nic. Mamy nie mam, ojciec zmarł, brat też.. Przecież ja to chyba najmłodszy władca jakiego świat znał! Albo i tak mnie nie zna...
Fudou jednak te słowa zbytnio nie obchodziły. Wiedział jaki książę jest naprawdę.
Według bardzo młodego profesora, Ichihoshi był rozsądnym nastolatkiem. Wiedział jaką zastosować taktykę i jak zmotywować swoich żołnierzy. Jedyne czego mu brakowało to trochę odwagi.
Właśnie w tym celu lekko trzepnął chłopaka w głowę. Drewnianą linijką oczywiście.
- Źle. Masz mi powiedzieć tu i teraz co mamy zrobić. Rozmawiałeś z Nosaką, przychodził tu Kidou i wiele innych osób. Podali ci propozycje, a ty z nimi na ten temat dyskutowałeś. Akceptujesz wojnę czy się nie zgadzasz, tym samym ryzykując by z Japonii nie zostało nic?
Hikaru spojrzał na swojego nauczyciela zdezorientowany. Jednak chwilę później wstał z krzesła. - Narazie nie wiem co zrobić z wojskiem, ale wiem co zrobić z jego częścią.. - Wskazał na mały punkcik przy narysowanym zamku, gdzie stało sporo figurek.
- A więc zamieniam się w słuch.
***
- Tu jesteś.
- Co? Ale--
- Nie mów. Byłeś dziwny od początku. Czułem to i widziałem.
- ...C-Co zamierzasz zrobić?
- Nic. Odejdź i nie wracaj; powiedz, że cię nakryto. Ja też nie powiem nikomu, że jesteś po przeciwnej stronie.
- Ja.. Przepraszam.. Bracie, ja naprawdę.. - Chłopakowi stanęły łzy w oczach, lecz wzrok jego bliźniaka był całkowicie pusty, nie mógł z niego wyczytać żadnego uczucia.
- Nie przepraszaj, bo jesteś dla mnie nikim. Nie obchodzi mnie to, że płynie w nas niemal taka sama krew. Nie było cię w moim życiu, a w twoim życiu nie było mnie. Nic się nie zmieni. Idź Shirou, bo nie trudno cię nakryć.
***
- I zamierzasz wysłać taką wiadomość do króla Bernarda? - Zapytał dla pewności Haizaki.
- Tak. - Odpowiedział mu krótko granatowowłosy. - Zanim wybuchnie wojna blisko zamku.. Chcę zdążyć. Inaczej już po nas.
Wtem usłyszeli huk i to nie mały. Książę wstał i wyszedł z komnaty w trybie natychmiastowym.
- Nae! - Zawołał jedną z osób ze służby. - Wiesz co się dzieje? - Zadał pytania stając na przeciwko różowowłosej. Ta zaś z niepokojem zaczęła się rozglądać.
- Targowisko.. Całe w płomieniach. Książę, martwię się. - Spojrzała centralnie w jego błyszczące oczy. - Zniknęli bracia Fubuki, Kiyama także gdzieś z kimś wyszedł. Nie mówił z kim powiedział, że musi się koniecznie z kimś zobaczyć. Ichihoshi-san, przecież on nigdy nie wychodził. On nie zna nikogo.
Hikaru zaś zaczął nerwowo obgryzać paznokcie. Bał się nie tylko o "zaginionych", a też o całe królestwo.
- I wszystkie plany szlag trafił.. - Skomentował szarowłosy nauczyciel za nim.
- Proszę, oszczędź komentarza. Skoro jest w płomieniach to.. - Pstryknął palcami. - Potrzeba nam maga! Albo najlepiej Boga Żywiołu! Nishikage, wraz z jednym z oddziałów macie znaleźć jednego z trzech bogów, oraz Norikę Umiharę! - Zarządził biegnąc korytarzem do jednej z komnat.
***
- Asuto-kun!! - Wbił do pomieszczenia, zastając smacznie drzemającego podróżnika.
Nie czekając długo - oraz przy okazji łamiąc zasady kultury królewskiej - wskoczył na jego posłanie i zaczął nim potrząsać.
- Asuto! Budź się!!
Wtem czarnowłosy uchylił powieki, patrząc na granatowowłosego zamglonym wzrokiem.
- Wstawaj, potrzebuję twojej pomocy! - Powiedział poraz kolejny i niewiadomo skąd wytrzasnął chłopakowi nowe ubrania. - Ubieraj się!
***
- Nosaka-san! - Hikaru zapukał do jednych z drzwi, wraz z półprzytomnym Inamorim.
- Hikaru-kun, co ty tu robisz? - Zapytał czarownik, wyłaniając się zza drzwi.
- Kryształki od Endo-san, od czego one były?
Różowowłosy dłuższą chwilę stał cicho. - Nie zaglądałem..
***
- Więc gwiazdy to tak naprawdę wspomnienia? - Zapytał czerwonowłosy z iskierkami w oczach.
- Wspomnienia, stworzenia.. Zależy w jakim fragmencie nieba - Odpowiedział mu radośnie. Pierwszy raz od dawna spotkał kogoś, kto tak bardzo lubi temat, z którym zielonowłosy jest powiązany.
- I Hiroto... Mogę po imieniu, tak?
- Oczywiście!
- Cały czas zadajesz pytania. Mogę teraz ja o coś zapytać ciebie?
Turkusowooki zarumienił się i zmieszał, gdy dotarło do niego, jaki był ciekawski. Lecz chwilę później energicznie pokiwał głową.
- Z tego co słyszałem.. Neko są w zamku by były bezpieczne. Skąd pochodzisz?
Kiyama natomiast spuścił wzrok, widocznie przygnębiony. - Zostały zamknięte.
- Co? - Młodszy stanął naprzeciwko niego, lustrując go swymi czarnymi oczami.
- ...Nic. - Wyminął go zgrabnie, idąc cały czas przed siebie. - Nie wiem skąd pochodzę. Nie chciano mnie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro