Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

☆4☆

- Hej.. Halo, wstajemy księżniczko. - Asuto poczuł sturchanie w ramię.

- Mido..? - Zapytał jakby siebie, otwierając oczy.

Obraz chwilowo miał zamazany, jak to kiedy się wstaje. Lecz zaraz domyślił się, że to nie jego niewidzialny przyjaciel.

- Nie. Fuusuke Suzuno. - Chłopak o srebrnych włosach wyciągnął dłoń w stronę Inamori'ego, który już przytomny pozwolił sobie pomóc w wstaniu. Co dziwne, dłoń chłopaka była strasznie zimna, twarz.. dosłownie biała. Nie w przenośni, nowo poznany z taką cerą wyglądał jak niektóre lalki.

- Jesteś...?

- A domyśl się. - Uśmiechnął się przebiegle drugi. Jednak po chwili puścił dłoń czarnowłosego i wskazał górę, zrobioną z trzech skał. Po dwóch stronach były dwie ścieżki. - Mieszkam tu. Jestem bogiem lodu, bo każdy żywioł takowego ma. - Dopiero teraz turkusowooki dostrzegł płatki śniegu w jego włosach, jakby nie patrzeć.. Cóż, płatki były wszędzie.

Asuto chwilę przyglądał się tajemniczej górze. - Czy to skała trzech bogów? - Zapytał.

- Zgadza się. Póki co--

- ZOSTAW MNIE ŻYWY TULIPANIE!!! - Rozległ się krzyk Atsuyi.

Morskooki westchnął. - Haruya zostaw go, miałeś go tylko obudzić.

- No przepraszam, nie moja wina! - Odpowiedziała inna osoba. Mianowicie chłopak miał złote oczy, oraz czerwone włosy. Wyglądał jak żywy żywioł ognia - co jak mogło się okazać, tym żywiołem właśnie władał. - Zazwyczaj tacy jak on są z Oriona. - Dokończył swoją wypowiedź.

- Eh.. Litości świecie, litości.. - Mruknął Fuusuke.

W głowie podróżnika zrodziło się pytanie: "Gdzie trzeci Bóg?" - Jednak postanowił narazie nie pytać.

- A co? Nie pasuje ci? Zawsze mogę w ogóle się nie przykładać do wojny! - Krzyknął oburzony złotooki.

- Wiesz, jakoś ja nigdy nie sprowadzam na nas kłopotów! - Odpowiedział Suzuno.

- Ah tak?! Mam przypomnieć co było parę lat temu?!

- To było parę lat temu!

Nagle rozbłysło światło z środkowej, najwyższej skały. - Chłopaki, spokojnie. Dlaczego zawsze się kłócicie? Nie na to pora. - Powiedział jakiś głos.

- Aphrodi, całe szczęście. Pan mrożona zaraz by się zamroził. - Mruknął czerwonowłosy. Zaś podróżnik i kitsune byli cicho, obserwując sytuację.

Wtem osoba siedząca na skale wstała, co ciekawe rozłożyła skrzydła i zleciała na dół. - Mamy gości, jak fajnie. - Chłopak klasnął w dłonie. Był on długowłosym blondynem, o szkarłatnych oczach. Albo.. Raczej chłopak. Wyglądem przypominał trochę dziewczynę, zaś głos mówił coś innego. - Suzuno, Nagumo, lepiej by było ich przywitać sympatycznie, a nie tak jak teraz. Jestem Afuro Terumi, bóg harmonii. - Przyłożył dłoń do serca i skłonił się.

Czarnowłosy trochę się zmieszał. - Nazywam się Inamori Asuto, a to Atsuya Fubuki. - Wskazał najpierw na siebie, zaś potem na towarzysza, który tylko prychnął odwracając głowę. - Mam pytanie.. Harmonia to raczej nie żywioł, więc..--

- Oh, nie przejmuj się. Bogowie władają nie tylko żywiołami! Jakby to ująć.. To, co kontrolujemy jest częścią nas! Jak na przykład Fuusuś, zawsze był zimny. Albo Hariś! On od zawsze miał ognisty temperament!

- Zaś ty swoją błogością i pogodą ducha przeważasz wszystkich.. - Mruknął czerwonowłosy.

- Tak, tak.. Po prostu nie lubicie, jak zrobniam wasze imiona. Ale wracając, co tu robicie? - Zapytał miło nowo poznanych.

Inamori już otwierał usta, jednak Fubuki go wyprzedził. - Po prostu chcemy przejść.

- Oh.. Są dwie drogi. Mroźna i długa, ale bezpieczniejsza. - Wskazał w lewo, gdzie już było widać zamrożone drzewa i wszędzie śnieg. - Jedyne co grozi, to lawina. Zaś jest druga droga, krótsza lecz bardzo niebezpieczna. W wielu miejscach jest lawa, zaś gorąco jak nie wiem..

- No to już wiemy, którą drogę wybrać. - Powiedział Inamori, mając na myśli ścieżkę po stronie Suzuno. Jednak niespodziewanie brzoskwiniowowłosy złapał go za skrawek rękawa.

- Asuto.. Boję się lawin.. Bardzo.. - Powiedział strasznie cicho.

Turkusowooki się zmieszał. Przecież w wspomnieniach lisa nie widział żadnej traumy z lawinami.. Ale za to przypomniał sobie, że przecież wszystkich wspomnień nie widział.

- No.. Em.. - Wyjąkał. Przecież druga droga jest o wiele niebezpieczniejsza. Zaraz potem westchnął. - Masz rację tak czy siak, musimy się dostać do królestwa jak najszybciej.

- Królestwa? Po co? - Zaciekawił się Terumi.

Czarnowłosy nie wiedział czy odpowiedzieć czy nie. No ale przecież Afuro jest bogiem i nie stoi po stronie Oriona.
Szybkim ruchem wyjął z kieszeni woreczek i podał go blondynowi.

Bordowooki niepewnie zajrzał do środka. Po chwili spojrzał zdziwiony na tą dwójkę. - Nie ma co zwlekać! Mamy jeszcze trzecią drogę! - Powiedział rozglądając się.

Niespodziewanie ziemia zaczęła się trząść, drzewa ledwie trzymały się korzeni, a skały z góry zaczęły spadać.

- Są tu!! - Krzyknął Nagumo.

- Kto? - Zapytał zaniepokojony Atsuya.

- Orion! Ich wojownicy! - Aphrodi kucnął obejmując potężnymi skrzydłami siebie jak i czwórkę osób, tworząc przy tym coś w rodzaju schronienia.

Głazy zaczęły spadać centralnie na nich, każdy w razie czego krył głowę, jednak nie potrzebnie gdyż każdego ochraniał Afuro. Jednak jego samego okropnie bolało, gdy cokolwiek spadało na jego skrzydła.

- Affo, trzymasz się? - Zapytał Fuusuke.

- Ta.. Jest w.. W miarę.. - Wymamrotał, jednak prawda była inna. Z bólu zaraz by padł.

Nagle sam bóg lodu padł na ziemię, łapiąc się za serce. Nagumo chciał jak najprędzej dowiedzieć się o co chodzi, jednak sam poczuł w tym miejscu niepowtarzalny ból.

- Co się dzieje? - Zapytał zmartwiony Inamori.

- To.. Chyba.. Klątwa.. - Mruknął ledwie Fuusuke.

- Cholera jak boli!! - Krzyknął Haruya.

Co było dziwne? Ci dwaj na ból reagowali inaczej. Suzuno ledwie mógł mówić, zaś Nagumo jakby mógł to by się tażał, by przestało.

Zaraz potem.. Wszystko ucichło. Srebrnowłosy dyszał ciężko, zaś złotooki padł na ziemię.

- Co się wam stało? - Uklęknął przy obojgu czarnowłosy.

- Jakby to ująć.. Bogowie też nie są nieśmiertelni. Teraz ciąży na nas klątwa. Jeśli będziemy za dużo używać mocy.. Moje serce może dosłownie spłonąć, zaś Fuusuke może zamrozić od środka. - Wytłumaczył czerwonowłosy.

- Nie to, że tak nie było.. Od zawsze mam lód na sercu, zaś Haruya płomienie.. Ale teraz to może nas zniszczyć. - Mruknął morskooki. Zaś chwilę później obrócił się gwałtownie w stronę Terumi'ego, który siedział na ziemi z wrażeniem jakby miał zaraz stracić przytomność.

- Aphrodi? - Odezwał się poraz pierwszy od dłuższego czasu Atsuya.

Zaraz po tych słowach, skrzydła blondyna zamieniły się w złocisto-połyskujące pióra, a następnie w proch.

- Aphrodi!! - Krzyknęli wszyscy naraz, a Nagumo i Suzuno starali się pomóc bogowi harmonii wstać.

- Nie gadaj, że teraz ty.. - Powiedział Haruya, a zaraz potem dostał pytające spojrzenia od strony nowo poznanych. - Kiedyś każdy z nas miał skrzydła.. Teraz jesteśmy coraz słabsi.

- Asuto, Atsuya.. - Odezwał się w końcu długowłosy. - Teraz na spokój trochę za późno.. Szybko, musicie uciekać. - Stanął na własnych nogach, by chwilę później zrobić parę dziwnych ruchów dłońmi.

W samym środku skały ukazało się przejście.

- Już! Uciekajcie!

Lis i podróżnik posłuchali. Inamori wziął z ziemi tajemniczy woreczek i zaraz po tym oboje odbiegli.

- Myślisz, że im się uda dotrzeć? - Zagadał srebrnowłosy.

- Ja to wiem. Życzę im z całego serca, by się udało..

Po niecałych trzech minutach przy twarzy każdego z trójki pojawiła się jakaś broń.

Orion nie śpi, już podąża za tymi, którzy mu nie służą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro