Afera
Nazajutrz wszystkich obudzil wrzask.
Moje jajka! Co za nieszczęście! Ktos mi ukradł jajka! 1, 2, 3, 4,..... Brakuje 2 kur! Mieszkam tu od urodzenia i nic podobnego sie nie wydarzyło. Co za czasy!
Wlasnie wstalo slonce. Wojtek dzien wczesniej ustawił alarm w zegarku na 5:30 rano, ale wczesniej obudzil go lament sąsiadki.
Ubrał szybko tenisówki i w pidżamie wybiegł na podwórko.
Dzien Dobry Pani Mario! Usłyszałem Pani krzyk i natychmiast przybiegłem.
Co sie stalo konkretnie?
Sasiadka zapłakana probowala wytlumaczyc chłopcu, ale jej emocje nie pozwalały sklecić sensownej wypowiedzi.
Zadnego jajka. Mialam jechac na targ i sprzedac! Ani jajek, ani zarobku.
Wojtek probowal pocieszyć sąsiadkę i powiedzial tak. Wie Pani co, poradzimy sobie, prosze sie nie martwic. Ma Pani jeszcze krowy. Świeże mleko tez sie sprzeda z zyskiem. Zawołam zaraz moja kumpelke i pomozemy Pani wydoić krowy. Dzisiaj stawiamy na mleko, a pozniej pomyślimy co dalej.
Pani Maria przytulila chłopca i przez lzy szepnęła do ucha chłopca. Masz dobre serce jak Twoj tata. On zawsze byl bardzo pomocny.
Chłopiec uśmiechnął sie na wspomnienie o tacie i biegiem wrocil do swojego gospodarstwa.
Na ganku stali juz wszyscy domownicy rozbudzeni porannym alarmem sąsiadki.
Mama Wojtka spojrzala na niego i rzekła.
Cos czuje, ze złodzieje znajdują sie pod naszym dachem.
Billy poruszona slowami Pani Lidii, zareagowała gwałtownie.
Chyba nie mysli Pani, ze moglibysmy zrobic cos takiego? Kobieta wskazała palcem na zagrodę i odpowiedziala. Wy, nie. Winowajca siedzi w rogu i pióra wystają mu z pyska.
Wszyscy udali sie blizej zagrody i dostrzegli smutne oczy Kostka, ktory doskonale wiedzial, ze cos przeskrobał i teraz udaje niewiniątko.
Po chwili Mikolaj dodal. Zdaje sie, ze mial wspólnika.
W drugim rogu lezal rudy odwrócony tyłem do wejscia, a obok niego kura.
Pieknie! Po prostu pieknie Kostek! Dalo sie slyszec wzburzenie Billy. Ledwo tu przyjechalismy, a ty juz sobie urządzasz wycieczki z atrakcjami, a do tego rekrutujesz pomocników. Wstydź sie Kostek! Niedobry pies!
Kostek uslyszawszy swoje imie, wstal I ruszyl w strone dziewczynki . Usiadl grzecznie przed nia, patrzyl jej w oczy i zaczal szczekać.
Domownicy z boku obserwowali cala sytuacje. Mikolaj spojrzal na Lidię i skomentowal.
Pyskaty pies jak ta mala. Lidia uśmiechnęła sie i odpowiedziala: przynajmniej ci sie nie nudzi.
Kochani! Koniec przedstawienia! Czas zjesc sniadanie I zajac sie obowiazkami.
Wojtek! Nauczysz Billy jak doi sie krowy.
Na przedpokoju we wnęce stoja baniaki na mleko. Prosze je ze soba zabrac do sąsiadki. Jak wykonacie swoja robote, przyjdźcie do domu. Wyruszymy na targ w miescie, sprzedamy mleko i odkupimy dwie kury!
Mikolaj! Ty zabezpiecz zagrodę, abyśmy uniknęli powtórnie kłopotów.
Od dzisiaj Kostek spi w domu w nocy.
Po śniadaniu kazdy ruszył do pracy.
Poranek okazał sie nadzwyczaj aktywny.
Billy pierwszy raz w zyciu miala poczucie, ze robi cos waznego.
W mig zlapala umiejetność dojenia krów i po dwoch godzinach baniaki byly pelne świeżego i tłustego mleka.
Na podwórku dostrzegła dorodna jabłoń.
Drzewo bylo pelne zielonych jabłek, a duza czesc leżała na ziemi. Dziewczynka pobiegła do Pani Marii i zapytala.
Pani Mario, czy zgodziłaby sie Pani gdybysmy zebrali jabłka i tez je sprzedali na targu?
Sąsiadka spojrzala na mala i powiedziala.
Wiesz? To świetny pomysl! Sama nie daje rady zeby to wszystko ogarnac, ale z Wasza pomoca widze wieksze mozliwosci.
Dzieci zebrały jabłka i wrzuciły do skrzyni.
Nastepnie udały sie do domu, by poinformowac, ze wszystko maja gotowe do drogi.
Ok 9:00 Pani Lidia wraz z dziecmi wyruszyły na targ, ktory znajdował sie 5 km od ich domu.
Billy siedziala na przednim siedzeniu samochodu i rozkoszowala sie widokiem lasu i gor dookoła.
Kiedy dotarli na miejsce zobaczyli mnóstwo straganów i tłum ludzi. Sprzedawano zwierzeta, owoce, warzywa i produkty spożywcze.
Dzieci ustawiły sie na koncu rzedu i czekały na klientów podczas gdy Pani Lidia wyruszyła na poszukiwanie kur.
Wszystko co zobaczyla Billy bylo dla niej fascynujące.
Tyle sie dzialo dookoła.
Targ zawsze najbardziej ruchliwy byl w godzinach rannych.
Od tej pory stał sie rytuałem w zyciu dziewczynki. Miejsce wymiany handlowej zainspirowało ja do kolejnych pomyslow na zarobienie pieniedzy.
Wojtek natomiast pierwszy raz doświadczył uczucia radosci od smierci taty, bo wreszcie mial kogos kto go fascynował i sprawiał, ze coraz czesciej usmiech pojawiał sie na twarzy chłopca.
Po godzinie, wszyscy wrocili do domu.
Dzieci cale popoludnie spędziły u Pani Marii.
Wojtek zbieral jabłka stojąc na drabinie.
Billy sprzątała podwórko, a sasiadka szykowała słoiki na mus jabłkowy z cynamonem, ktory byl pomyslem Billy na uzupełnienie oferty handlowej na targu.
Od tej pory poza opieka nad zwierzętami, doszły kolejne obowiazki, ktore okazały sie czysta przyjemnością dla dzieci.
W ramach pomocy sasiadka odwdzięczyła sie pysznymi posiłkami i bajkami na dobranoc.
Zarówno Billy jak i Wojtek ubóstwiali czas spędzony z Pania Maria, bo dala im cos o czym marzy kazde dziecko- milosc.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro