Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

☆2☆

Asuto

Już dobre dwie godziny chodził po lesie. Nie znalazł w tym czasie Zabójcy Niedźwiedzi.

Co prawda, to prawda, praktycznie całe życie podróżował samotnie. Jednak teraz ta samotność wprost go dobijała.

- No ile można.. Niedźwiedziobójco gdzie się podziewasz? - Zapytał nie oczekując żadnej odpowiedzi. - Tu w ogóle są niedźwiedzie?.. - Mruknął do siebie.

Niespodziewanie usłyszał śmiech. Cóż, radosny, ale mimo to przeszły go dreszcze. Obrócił się i zobaczył chłopaka opartego o drzewo. Śmiał się, jakby usłyszał najlepszy dowcip na świecie. Włosy w kolorze dojrzałej brzoskwini powiewały z wiatrem, oczy widział tylko przez ułamek sekundy, jednak mógł wywnioskować iż są w morskim odcieniu. Jednak to co bardziej zaniepokoiło Inamori'ego, dostrzegł dopiero po krótkiej chwili. Nieznajomy miał rudy ogon, jak i takiego samego koloru lisie uszy. Od razu przypomniały mu się słowa Mamoru:

"-... Jednak musisz uważać, gdyż znajdują się tam też dwa psotne kitsune..."

Co on może mi zrobić? To tylko pół zwierzątko, wygląda sympatycznie.. Mógłbym zapytać, może wie, gdzie znajduje się ten, którego szukam. - Pomyślał Asuto, przyglądając się lisowi. - Przepraszam! Mógłbym zadać pytanie?

Chłopak tylko spojrzał na niego, z widoczną ciekawością w oczach. Jednak dało się dostrzec coś jeszcze, lecz nie wiadomo, cóż to było.

- Wiesz może gdzie mogę znaleźć Zabójcę Niedźwiedzi? - Zapytał z nadzieją, że nieznajomy odpowie. Co się jednak nie stało. Pół-lis nadal stał oparty o drzewo, z ciekawskimi oczami i delikatnie rozchylonymi ustami. - Rozumiesz w ogóle co mówię? - Zapytał ponownie turkusowooki. Ostrożnie podchodząc do kitsune.

Ponownie nie dostał odpowiedzi.

Westchnął. - No nic.. Przynajmniej chwilę miałem towarzystwo. Nie rozumiem czemu niby jesteś psotny, a może to ten drugi i obu was oceniają.. Nie mam pojęcia, tak czy siak dzięki za chęci. - Pogłaskał chłopaka po miękkich włosach, po czym ponownie się odwrócił kierując w dalszą drogę.

Serce Asuto jakby na chwilę stanęło ze strachu. Miał takie wrażenie, gdy poczuł coś na swoich ramionach, oraz usłyszał głos mówiący tajemniczym tonem. - Nawet gdybym wiedział gdzie jest, po co ci ta informacja? - Zapytał kitsune, jednocześnie kładąc głowę na swojej dłoni, która była na ramieniu Inamori'ego.

- B-Bo.. Musi mi wskazać drogę? - Powiedział bardzo niepewnie Asuto.

- A gdzie to się wybierasz? - Zadał od razu drugie pytanie. Jednocześnie szybko i zwinnie pojawiając się z drugiej strony chłopaka.

- Do.. Kró-Królestwa.. - Ponownie się zająkał przy odpowiedzi. Jednak przesłuchiwanie dalej trwało.

- Ktoś cię tam wysłał? - Tym razem lis ponownie, tak samo zwinnie pojawił się jeszcze raz z "prawej" strony turkusowookiego.

- E-Endou-san.. - Na tą odpowiedź oczy kitsune jakby dostały iskierek.

- Elfik? No to może faktycznie wiem.. Chodź za mną! - Zaczął radośnie, lecz spokojnie machać ogonem. Skoczył na jeden z większych kamieni i taki był jego sposób przemieszczania się.

Czarnowłosy analizował chwilę sytuację, po czym ruszył za stworzeniem.

***

- Jak mogę ci mówić? - Zapytał po dłuższym czasie podróżnik.

- W sensie? - Pół-lis miał minę, jakby Asuto właśnie zaproponował mu bitwę na wykałaczki, których nawet nie posiada.

- No wiesz.. Masz imię, no nie? - Turkusowooki nadal czuł się niezręcznie rozmawiając z.. nie do końca człowiekiem.

Lis jedynie przekręcił głowę w bok. - Mów mi Atsuya. Jestem Fubuki Atsuya. - Słowa te w jego ustach brzmiały dziwnie, jednak czarnowłosy to zignorował.

Niespodziewanie ich rozmowę przerwało burczenie w brzuchu podróżnika.

- Ogłaszam przerwę! - Krzyknął brzoskwiniowowłosy. Usiadł na kamieniu i położył obie ręce między swoimi nogami. Co wyglądało trochę zabawnie, gdyż pół-człowiek przypominał troszkę dziecko.

Inamori tylko przytaknął i grzecznie usiadł obok. - Chciałbyś coś do jedzenia? - Zapytał spoglądając na lisa.

- Odsuń się.. - Rozkazał drugi. Tego czarnowłosy się nie spodziewał, jednak posłusznie odsunął się na jakiś dobry metr.

- Przepraszam.. Zrobiłem coś nie tak?

Atsuya jednak nie odpowiedział. Zaczął się bawić swoimi własnymi uszkami, które raz oklapywały, a raz ponownie podnosiły się.

- Oh.. - Jedynie to wydusił turkusowooki.

Lisy są urocze.. Tak samo jak koty, tylko bardziej.. Hm.. Dzikie? - Pomyślał wyciągając ze swojego plecaka malutką bułeczkę. Pożywienie dostał od Sakumy i Mamoru, a tyle powinno mu starczyć na jakiś tydzień. Może nawet trochę więcej.

Jednak mimo wszystko poczuł się głupio. Kitsune oprowadzał go po nieznanym mu lesie, jednak nie miał zielonego pojęcia jakby mógł się odwdzięczyć.

Co jedzą lisy?.. - Zadawał sobie to pytanie szperając w plecaku. Po chwili wyciągnął z jakieś dziesięć jagód. - Proszę, poczęstuj się. - Wyciągnął dłoń w kierunku nowo poznanego.

- Dzięki.. - Odparł jakby zdziwiony morskooki. Niepewnie wziął kilka i usiadł na swoim poprzednim miejscu.

Gdybym go tylko rozumiał..

- Daleko jeszcze..? - Zapytał cicho Asuto. Był ciekaw, dlaczego facet, którego szuka mieszka tak daleko.

- Nie, chwila moment i będziemy. - Odpowiedział nadal machając swoim ogonkiem.

- Chciałbym zadać ci kilka pytań.. Wiesz, chcę więcej wiedzieć o tym miejscu, może też stworzeniach takich jak ty.. Oczywiście jeśli mogę!

Fubuki, który miał jeszcze z trzy jagody w ręce, spojrzał ciekawsko na czarnowłosego. Jedyne co zrobił to kiwnął głową.

- No więc.. Znacie nasz język, prawda? Czyli macie w sobie więcej.. ludzi? - Asuto ponownie poczuł się niezręcznie. Mógł przecież urazić chłopaka i ten by już mu nie pomagał.

- Znam i swój język i wasz. Jestem tu samotny, więc czasem słucham rozmowy ludzi. Takim cudem nauczyłem się japońskiego. - Tym razem lisek położył się na brzuchu i zaczął wyrywać źbła trawy.

- Samotny? Podobno są tu dwa kitsune i Zabójca niedźwiedzi.. - Zastanowił się Inamori.

- Nie dwa, a jeden. Jestem sam. Wiesz jak wyglądają koty? - Zapytał Atsuya. - Jeśli dobrze pamiętam, że to koty..

- Tak, wiem. - Odpowiedział ciemnowłosy.

- Oczka tych zwierząt świecą w ciemności. Mam tak samo. Dlatego ludzie wywnioskowali, że są tu dwie osoby, a nie jedna. - Wyjaśnił nadal patrząc w zielone nitki, wystające z ziemi.

- Rozumiem.. Zaraz, gdzie twoja rodzina?

- Hm?

- Rodzina.. No wiesz.. Mama, tata.. - Turkusowooki podrapał się po karku.

- "Świat jest okrutny" - Odpowiedział Atsuya, jednak bardziej to przypominało, jakby coś cytował.

- R-Rozumiem.. - Zająkał się Inamori. - Może.. Może już chodźmy dalej?

Kitsune kiwnął swoją główką i ruszył w dalszą drogę. Nadal skacząc po kamieniach.

***

Przekroczyli granicę lasu, wychodząc na jakąś ścieżkę.

- Atsuya-kun! Chyba pomyliliśmy drogi! - Powiedział wystraszony Asuto.

A co jeśli on naprawdę jest psotnikiem i mnie wrabiał? - Zapytał siebie w myślach.

Wtem rozległ się świst i czyjaś strzała przeleciała tuż przed oczami Atsuyi, jednak ten szybko odskoczył.

- Ty chytry lisie, znasz zasady! Musisz siedzieć w tym lesie! - Rozległ się donośny głos.

Inamori spojrzał w tamtym kierunku. Ujrzał kogoś, kogo przedtem nie widział ani razu.

Chłopak siedzący na drzewie był może z rok starszy od tamtej dwójki. Na jego głowie widniał kaptur, jednak można było dostrzec blond włosy zaczesane jak ogień. Karnację miał ciut ciemniejszą, a oczy czarne. Był ubrany w kolory brązu i ciemnej zieleni. Jednak zaniepokoił go fakt, iż trzymał łuk z napiętą strzałą centralnie na jego towarzysza.

- Wracaj lepiej. - Mruknął.

- Ej noo.. Gouenji, proszę cię.. Mam go zaprowadzić gdzieś, okej? Chyba mi nie zabronisz robić rozkazów. - Uśmiechnął sie chytrze lis, wskazując na zmieszanego Asuto.

- Jak się nazywasz? - Tym razem, tak nazwany Gouenji zwrócił się do czarnowłosego. W tym samym czasie zeskoczył z drzewa.

- Inamori Asuto.. - Przedstawił się cicho. - Szukam Zabójcy Niedźwiedzi.. To ty? - Zapytał niepewnie.

Blondyn jedynie trochę rozbawiony pokręcił głową. - Skąd. Ja jestem strażnikiem lasu, aka leśniczym. On jest Zabójcą Niedźwiedzi. - Wskazał na kitsune, który cichutko śmiał się pod nosem.

- O-On? - Zająkał się. Ale.. Jak?!

- Tak, a więc, po co pożyczasz liska? Który miał mnie o wszystkim uprzedzać, ale ewidentnie nie uprzedza. - Tu zwrócił się do brzoskwiniowowłosego, który teraz zamiast chichotać drapał się po karku.

- Mamoru-san mi mówił, że mnie zaprowadzi do Królestwa..

- Ah, Mamoru. Pewnie ci nie powiedział, że znana trójka mieszkająca w tym lesie to jedna osoba?

- Zgadza się..

- A, więc Atsuya. - Odwrócił się w stronę kitsune. - Daję ci pozwolenie na opuszczenie lasu.

- Super! - Krzyknął radośnie pół-lis.

- Ale muszę cię uprzedzić, Asuto.

- Słucham? - Zapytał turkusowooki.

- Radzę ci się nie przywiązywać. Jak ci zaufa to tak, jakbyś osfoił jego dziką naturę. Innymi słowem, uczepi się do ciebie jak rzep do psiego ogona.

- Wypraszam sobie, Panie Jeżu. - Podkreślając swoje słowa Fubuki wystawił język czarnookiemu.

Inamori się tylko zaśmiał. - No, to dziękuję! - Powiedział z uśmiechem do leśniczego.

- Nie ma za co. Tylko go pilnuj, może sprawiać kłopoty.

- Nie będzie. - Zapewnił podróżnik.

Po tej wymianie zdań Asuto wraz z nowym znajomym ruszyli dalej.

- Gdzie teraz?

- Z tego co wiem.. Skała trzech bogów.

☆☆☆

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro