🌸Wstęp🌸
Wstałam z łóżka. Obok mnie nie było nikogo... zastanawiacie się może dlaczego? Bo mieszkam sama od początku roku, nie chodzę do szkoły bo po co mi to?! Nie spotykam się z innymi znajomymi niż ci którzy mieszkają niedaleko mnie bo innych nie mam. Moje życie zlewa się w jedność, bardzo... ciekawą jedność. Co jakiś czas są bitwy które wygrywamy, co dziennie są przechadzki by sprawdzić teren i co dwa dni ktoś idzie dostać coś do jedzenia od ucywilizowanych. Moje życie było takie jak zawsze ale dalej było mi trudno przywyknąć do braku rodziny. Żyliśmy w grupkach takich jak klany w "Wojownikach" ale wcale nie chcieliśmy żeby to tak wyglądało. Nazwaliśmy to jednak klanem bo nic innego nie przychodziło nam na myśl. Byłam przygotowana na monotonny dzień a jeszcze dodatkowo to nie ja miałam dzisiaj prosić o jedzenie I nie miałam dzisiaj żadnego patrolu czyli dzień zapowiadał się nudno. Wyszłam z domu i pobiegłam do lasku, tam znajdował się nasz obóz ale nie mogliśmy w nim chwilowo spać bo został zniszczony.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro