Nie jest twój...
Prawie w tym samym czasie, w apartamencie Jeona działy się dziwne rzeczy. Na ziemi leżała rozwalona doniczka z kwiatem, obok walały się jakieś ciuchy, leżała rozlana woda i był jeszcze Jungkook trzymający się rękami drzwi od sypialni. Ach i jeszcze NamJoon ciągnący go z całej siły za nogi.
- Ja nigdzie NIE IDĘ!!! - wrzasnął Jeon z całych sił trzymając framugę drzwi i rzucając nogami. NamJoon westchnął ale ciągnął dalej. - JEST SOBOTA!!! JA W SOBOTY ŚPIĘ!!!!
- No proszę Jungkook, nie zachowuj się jak dzieciak! - jęknął Kim obrywając stopą Jeona w nos.
- NIEEEEEEEE!! JA NIE CHCE!!! - prawie płakał młodszy czując jak niewątpliwie ręce mu się odrywają.
- JEON JEONGGUK! - podniósł głos Joon puszczając go i cofając się o kilka kroków. - W tej chwili wstajesz, idziesz się ubrać i przestajesz płakać.
Jeon usiadł i podkurczył kolana pod brodę, widocznie obrażony.
- Chce z tobą pogadać o Jiminie. - powiedział łagodniej Nam, przeczesując ręką porozwalane włosy.
- O Jiminie? - JeonGuk zerwał się niczym strzała. - Czemu mi wcześniej nie powiedziałeś?!
NamJoon westchnął cierpiętniczo i poszedł posprzątać salon czekając aż młodszy trochę się ogarnie.
***
- To o czym chciałeś pogadać, tak dokładnie? - zapytał Jungguk powoli sącząc swoje piwo z sokiem (nieprawda, że jest tylko dla kobiet!) patrząc na Joona pijącego swój soczek pomarańczowy z kartonika z Kubusiem Puchatkiem, przez rureczkę. Na nic innego Jin nie chciał się zgodzić, więc NamJoon z westchnieniem (za które oberwał) przyjął do wiadomości, że jeżeli będzie pić, to śpi przez miesiąc na kanapie. I mimo, że może się wydawać dziwna taka metoda dydaktyczna, to najwidoczniej działała bo Joon nie tknął alkoholu od kilku miesięcy. Zbyt bardzo zależało mu na Jinie.
- O Jiminie. - odpowiedział Joon opierając się plecami o ławę. - Co o nim myślisz?
- No wiesz... - JeonGuk wzruszył ramionami. - Jest miły, pomocny, uroczy, przystojny, mądry, wrażliwy, przystojny, ma zajebisty tyłek, przystojny, fajny, delikatny, bystry, przystojny.... No i fajnie mówi o kwiatkach. Ale przede wszystkim jest przystojny.
NamJoon zaśmiał się cicho. Spojrzał na swojego młodszego kuzyna i zauważył jak wydoroślał i zmężniał. Jego twarz nie wyglądała już tak niewinnie jak dawniej, mimo że oczy świeciły się tym samym blaskiem. Szkoda, że od środka jest takim samym smarkaczem jakim był dawniej.
- Jungkookie, posłuchaj mnie uważnie... - zaczął łagodnie NamJoon - musisz podjąć dojrzałą decyzje. Jimin ci się podoba, tak? - Jeon pokiwał głową. - W takim razie musisz chociaż spróbować zagadać i go gdzież zaprosić. Skąd wiesz, czy pewnego dnia jak przyjdziesz do kawiarni go już tam nie będzie?
- Nie będzie? - zapytał Jungkook i poczuł jak nagle robi mu się tak dziwnie ciężko, oddech staje się ciężarem a serce jakoś tak zwalnia rytm.
- Nie. - pokręcił głową Joon. - Albo jeszcze gorzej. Przyjdziesz i zobaczysz jak Jimin całuje się z kimś innym. Dasz radę to znieść?
Jungkook spuścił głowę.
- Tak też myślałem. Musisz podjąć decyzje, Kookie. Albo sprobujesz i będziesz o krok bliżej Jimina, albo już teraz możesz odpuścić.
- Nie! Jimin. Jest. Mój. - niemal warknął Jungkook biorąc łyka piwa. - Mój i koniec.
- Nie jest twój. Ale możesz sprawić, że będzie.
__________________________________________________
_________
Trudno się to pisało. Aż mnie serduszko boli :(
Edit: 17.10.2018
Już nie jest mi tak przykro XD
V.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro