Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10

Rozdział zawiera 18+ ostrożnie

Plaża była naprawdę cudowna. Znaleźli taką, gdzie było mniej osób, powietrze takie czyste i słone. Magnus poszedł nurkować, szukać jakichś stworzeń morskich. Alec stwierdził, że woli się powygrzewać na słońcu, wyjątkowo zamienili się rolami.

Leżąc tak czuł delikatny ból w podbrzuszu. Ból, jak łaskotki lub mrowienie. Nie był silny i dobrze mu się kojarzył.
Znalazł miłość, z którą mógł "to" robić. "To", które przez lata pozostawało tylko odległym słowem, okalanym wstydem i lękami.
Wcale niepotrzebnie.

Każda noc z Magnusem była cudowna.

Zawisł nad nim z uśmiechem, Alec złapał go za kark i chwilę walczyli o dominację, turlając się po łóżku i dusząc śmiech. Lightwood dał za wygraną i ułożył się wygodnie pod czarownikiem.

- Urozmaicimy jakoś nasie pożycie? - zapytał Magnus, jakby rozmawiał o pogodzie, przez co Alec parsknął śmiechem.

- nie wystarczy ci to, że jesteśmy na tropikach, na ogromnym łóżku? - zaśmiał się, ale przypomniał sobie słowa Izzy o rutynie i się przestraszył - Ale możemy zrobić coś nowego, jeśli nudzi Cię już... zwykłe. - dokończył kulowo.

- Oczywiście, że nie nudzi mi amour. Ale może być fajniej. Dla nas obu. Rozluźnisz się i zabawimy.

- Niech będzie... niby jak?

- Nowa pozycja?

Biedny Alec zczerwieniał, znał tylko dwie pozycje seksualne, zresztą te które robił z Magnusem.

- Nie? Oj, biedna, czerwona kuleczka pluszu. - ściągnął usta w rozczulonym uśmiechu.

- Chyba nie mówisz o mnie. - zbulwersował się Alec.

- Chyba za dużo mówisz. - odpyskował mu mąż i wyczarował czarną wstęgę, którą zawiązał mu oczy. Lightwood drgnął przestraszony. Miał o jeden zmysł mniej, nie wiedział co tam szykuje Bane, był już zupełnie nagi i bezbronny. Usłyszał odpinaną klamrę paska, który po chwili znalazł się na jego nadgarstkach.

- Ale jak będziesz chciał to zdejmę - od razu powiedział Magnus.

Nocny Łowca zamarł, ale rozluźnił się. Ufał mu. Ufał bezgranicznie i wiedział, że Magnus nie zrobi nic co by mu się nie podobało. W sumie już było ciekawie, choć wstyd przyznać polubił seks. Nie tylko ten zupełnie romantyczny i delikatny, intensywne doznania z kropelką brutalności czy drapieżności były ciekawe. Nigdy jednak nie zdarzyło im się przekroczyć strefy komfortu tego drugiego, czy skrzywdzić.

Nie miał się czego obawiać. Poczuł zapach perfum Magnusa, jego gorący tors na swoim i łaskotanie nastroszonych włosów Bane'a na swojej szyi. Mokre pocałunki sprawiające łaskotki, wywołały u niego cichy śmiech. Zgiął się w pół, ale Magnus popchnął go spowrotem na miękki materac i przytrzymał jego ręce za głową. Drugą ręką gładził jednak uspokajająco po udzie, jakby na przekór swoim czynom.

Alecowi było już gorąco i choć nie widział był pewny, że jego podniecenie można już zobaczyć.

- A gdybym użył magii? - spytał nagle Bane.

- Magii? Sam mówiłeś, że nie powinniśmy, bo może ci się wykonać spod kontroli.

- Mówiłem to, kiedy zaczęliśmy się spotykać i kiedy jeszcze nie byliśmy małżeństwem, skarbie... teraz jest inaczej. Już się nie boję i znam twoja duszę i ciało. Będzie dobrze, przysięgam.

Lightwood delikatnie pokiwał głową zgodę.
Niech będzie.
Usłyszał cichy syk, jakby iskier i nagle przyjemne, ciepłe uczucie rozlało się w jego podbruzszu. Podekscytowanie i wzmożone odczuwanie zrobiły swoje.

Jęknął przeciągle.

- kocham jak to robisz. - westchnął Magnus w jego usta, choć Alec przysiągłby że przed chwilą ten całował go w biodro.

- Nikomu masz się nie chwalić - mruknął zirytowany.

- Obiecuję.

Kolejny ciepły bodziec poczuł niżej, w nim. Jakby bezbolesne pchnięcie, którego zupełnie się nie spodziewał. Jakby samego powietrza. Zacisnąłby powieki, gdyby nie ta przepaska.
Powtórzyło się kilka razy, za każdym razem szybsze i mocniejsze. I głębsze.
W tym samym momencie Magnus wziął w usta jego członka.
Tak się bawili tylko raz.

Myślał, że zemdleje od nadmiaru cudownych doznań. Odchylił głowę, włosy rozsypały się na poduszce niczym czarna aureola, gdy wdzięcznie kwilił najpiękniejszymi słowami. "Magnus. Magnus"
"Jestem tutaj"
"Kocham Cię"

Wtedy podniósł jego jedną nogę, delikatnie głaszcząc. Alec miał wrażenie, że każdy dotyk czuje jakiś mocniej, bez wzroku zmysły się wyostrzyły? Czy to cholerne czary?

Bane założył sobie jego nogę na ramię, gdy Alec resztkami zdrowego rozumu i przytomności przypomniał mu, że powinien się oczyścić, zanim ten w niego wejdzie.

- Już się tym zająłem, zolotyse - odparł zachrypniętym głosem, dodał coś w innym języku i bardzo, bardzo powoli wsunął się do środka.
Nie ślisko, nie sucho, zupełnie naturalnie, bez pomocy, bez oporu.
Wszedł niczym oczekiwany gość, w końcu całe ciało Nocnego Łowcy należało do niego.

Noc zwieńczeniem całej ich namiętności, napięcia które rozładowali równomiernymi ruchami i jękami. I cały czas trzymali się za ręce, gdy w końcu rozwiązał go. Alec powinien mieć wolną drogę do jego skóry, tak jak on miał do niego.
Jednak nic nie zmienili w ich wspólnym seksie.
Nadal był pełen miłości a to jego cechą nadrzędna.

- Magnus, skończony... - zaczął Alec, gdy mąż rzucił w niego mokrym glonem.
Świetnie a on tu właśnie o ich cudownej, platonicznej miłości.
Naprawdę musiał go kochać, skoro z nim wytrzymywał.

Magnus wpatrywał się w oburzonego mężczyznę. Jego mężczyznę.
Jego idealnie biała skóra szybko się sparzyła słońcem, na twarzy pojawiły się urocze piegi, potęgując wrażenie niewinności chłopaka. Piękny, piękny, najpiękniejszy.
Choć w całym swoim życiu spotkał wielu mężczyzn i kobiet, w wielu się zakochał a jeszcze z większą ilością się przespał... Z nikim nie miał aż tak specjalnej więzi.
Był ten żołnierz, była Camilie, ale oni, choć wielcy byli tak mali w porównaniu do doskonałości Aleca. Był taki dobry i wyrozumiały dla Magnusa, wierny mu przy każdym kroku, mimo bólu. Czasem irytujący i sprawiający mu łzy, ale zapewne ze wzajemnością.
Czy nie na tym polega miłość? Bo łzy może w mas wywołać osoba ważna. A miłość jest wtedy, gdy mimo złości na nas, ona przyjdzie je otrzeć.
Wiedział, że piękno ciała Aleca przeminie bardzo szybko, już niedługo zacznie się starzeć aż w końcu będzie w nim tak niewiele z pięknego anioła.
Tak niewiele na ciele. Dusza jego będzie rosła wraz z mądrością i dobrocią, Magnus to wiedział.
I pozostanie mu wierny.

- Już się tak nie złość, bo będziesz miał zmarszczki.

- Ty już masz - wysyczał Alec.

- Nieprawda! Gdzie? - przestraszony Bane teatralnie dotknął swojej twarzy i półnagi podszedł do męża - dalej Cię boli? - zapytał nagle troskliwie. Zawsze bał się, że przesadzi i go skrzywdzi.
Nic z tych rzeczy.

- Odrobinkę, prawie w ogóle. - powiedział szczerze. Kiedyś skłamałby zawsze mówiąc, że wszystko jest okej. Teraz Magnus nauczył go mówić "Jest źle", gdy było źle. Nie miał powodu ukrywać przed nim swojego bólu - za to ciągle mam te zawroty głowy i dziwne łaskotanie tutaj - wskazał na miejsce dookoła pępka.  - Teraz nawet bardziej.

- Nie wiem czy nie będziemy musieli iść z tym do lekarza, wiesz? Może umówię go jakoś za kilka dni, jeśli nie przejdzie, co?

- Trzeba?

- Twoje zdrowie jest...

- Najważniejsze tuż po twoim?

- Przed moim!

- No niech Ci będzie... - czy miłość to nie ciągły kompromis?

Być może.

Yeah długi rozdział, jestem z siebie dumna.
No i z was, Emildav6 zebrała mi sporo nowych dusz.
Niech dusze się pokażą! ->
Jak się podobał rozdział?
Pierwszy raz pisałam scenę seksu, dobrze mi poszło?

Kolejny mam w zanadrzu  (wystarczy tylko napisać), więc będzie jak tym razem.... UWAGA MODZIK WYCENIA SWOJĄ GŁOWĘ *ton zdesperowanego ytbera* siedem komentarzy od co najmniej 5 różnych osób... rozdział macie jutro.
:))))))))

Ok cringe pa
Macie to to ładne

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro