Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16

Magnus i Alec wyszli z "Forest cafe" uśmiechnięci i trzymając się za ręce. Większość ludzi omijała tą kawiarnię że względu na dziwnych gości. Nie wiedzieli, że to kawiarnia faerie. Śmiali się tam w środku z głupich Przyziemnych.
Magnus okręcił Aleca wokół siebie, jakby tańczyli. Śmiali się głośno, ze szczęścia i tego wszystkiego co im się wydarzyło.

-  Będę tatą - powtarza uśmiechnięty Magnus.

- Będziesz tatą. - potwierdza Alec, szczęśliwy z szczęścia męża.

- Będziemy tatami! - krzyczy głośno.

- Tak, będziemy ta-, czekaj tak się nie mówi. Tatami? Jak już to ojcami. Tatusiami? Nie wiem. - miesza się.

- No właśnie, jak nasze dzidci będą nas nazywać? Będziesz mamą?

- W życiu. - już zaczęli się sprzeczać o takie rzeczy, mimo że to dopiero pierwsze tygodnie ciąży, dopiero drugi miesiąc. Te dzieci pewnie nawet nie mają palców. - Ja będę tatą a ty tatusiem, co? - pyta się.

Magnus zatrzymał się i pocałował męża w policzek - Alexandrze, bardzo mi to pasuje. Jestem najszczęśliwszy na świecie.

- Chyba nie bardziej niż ja. - pocałował go prosto w usta, nie zważając na to, że jest tutaj mnóstwo ludzi. Mają problem jeśli mają problem. - Kocham Cię... - szepnął.

- I ja Ciebie. - dodał Magnus.

***

Bane już zaczął myśleć o większym mieszkaniu, Alicante było naprawdę bezpiecznym miejscem, więc właśnie tu. Większy dom, z tarasem i ogrodem.
Czynił projekty, dokładnie rysując to co chciał osiągnąć. Ceglany domek, skryty za białym murkiem z przejrzystym, jasnym salonem z takimi samymi meblami jak tu, ale ż miękkim dywanem. Dwa pokoiki z kołyskami i przewijakami i motywami lasu dla chłopca i morza dla dziewczynki. Ale na tyle duże, żeby potem wstawić tam normalne łóżko. I jeszcze jeden pokoik, pusty. Na wypadek kolejnej ciąży.

- Magnus, jestem w drugim miesiącu...

- za dziesięć dni w trzecim. - wciął się.

- Ryj. Jestem w drugim miesiącu a ty myślisz o kolejnych ciążach. Czy ktoś mnie pytał o zdanie?! - zdenerwował się Alec. Już się zrobił czerwony.

- Kochanie, nie denerwuj się bo znów dostaniesz mdłości. - Magnus chciał go uspokoić, ale wprawił w jeszcze większą złość.

- Właśnie, że tak! Znaczy nie... nie będziesz mi rozkazywać! Wszystko tu śmierdzi. Śmierdzisz. Wszyscy śmierdzą. - obrażony Alec poszedł się położyć na kanapę.
Czarownik próbował stłumić chichot. Zmienił szampon i perfumy, ale średnio trzy razy dziennie słyszał, że śmierdzi. Wszystko dla Aleca było śmierdzące i denerwujące.
Magnus wiedząc, że to objawy ciąży znosił to wszystko cierpliwie.

- Mogę iść wziąć prysznic, jeśli chcesz? - zaproponował cierpliwie.

- A mogę iść z Tobą? - uśmiechnął się figlarnie Alec.

- No jasne, kochanie. - Już mieli iść do łazienki, kiedy telefon Lightwooda zadzwonił. To była Izzy ze złymi wieściami.

Tututut. I am Polsat.
Witam po długim czekaniu. Rozdział krótki, ale nie chciałam żebyście dłużej czekali. Enjoy!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro