14
No i jakoś tak urlop się skończył. Wrócili do Alicante, dwa dni po dramatycznych wydarzeniach. Musieli znaleźć lekarza, kogokolwiek kto powie im jak i co się stało.
Alec był w ciąży na pewno.
Z przerażeniem obserwował zmiany, które działy się z dnia na dzień.
Ciąża u Nocnych Łowców trwała krócej, czasem nawet raptem sześć miesięcy.
Brzuch mu spuchł i stał się dziwacznie twardy. Magnus bał się go dotknąć.
I wszystko wróciło do normy, Alec cieszył się ostatnimi chwilami normalności. Jeszcze nie musiał powiedzieć rodzinie o tym, powie jak brzuch będzie już nie do ukrycia. Magnus wyjechał na delegację, więc in wrócił do pracy. Gdyby Bane tu był to protestowałby.
Ale Lightwood nie walczył tak sprawnie jak kiedyś. Coś odbierało mu energię. Z trudem łapał oddech, wahał się przy każdej decyzji.
- Co się z tobą dzieje?! - zawołał Jace, zabijając demona z którym nie radził sobie jego brat. Te potwory robił się coraz cięższe do zabicia. Inteligentniejsze i bardziej wytrzymałe. Ktoś znowu tutaj broił, ale Clave jak zwykle zdawało
Ciąża się dzieje pomyślał Alec, ale nic nie powiedział.
Cali byli w obrzydliwej posoce. Zabrali się w drogę powrotną, starszy nie marzył o niczym innym jak gorącej kąpieli, ale akurat wtedy zebrało się jego parabatai na wyznania i rozmowy.
- Możesz mi opowiedzieć co tam u ciebie? Jesteś ciągle zmęczony. I nerwowy. Ale w środku czuję, że jest w tobie dużo życia. Nie rozumiem tego, co się dzieje? - zapytał, ocierając twarz.
Alec westchnął głęboko. Czy jest sens go oszukiwać?
***
Magnus wraz z Katariną i Lorenzo przeszukiwali bibliotekę w poszukiwaniu jakichkolwiek informacji na temat ciąży Nocnego Łowcy. Mężczyzny w sensie.
Przetrząsnęli już tyle ksiąg i schematów i nic.
Bane był już nieco zrezygnowany, gdy nagle usłyszał krótkie "Mam!" a zaraz potem zobaczył uśmiechniętą twarz Lorenzo. Ah. Cóż za dziwny widok, nieironiczny uśmiech tego czarodzieja. Ostatnio był miły, to takie dziwne. Alec rzeczywiście musi być bardzo wyjątkowy, skoro z takiego buca uczynił miłego człowieka.
Idealny tata.
Magnus coraz częściej przyłapywał się na myśleniu o Alecu jako ojcu, o nich jako rodzicach. O małej pociesze radośnie gaworzącej w kołysce.
- Urok "batang demonyo".
Magnus zadrżał.
- Gdy rzuci się ten urok i poda odpowiedni eliksir, istota każdej płci może zostać zapłodniona przez pierwszą istotę z domieszką krwii innej niż ona ma. To znaczy, że skoro Alec ma trochę anielskiej krwii zapłodnić mogłeś go ty przez demoniczną. Dziecko będzie mogło stać się faerią, albo półdemonem, albo półaniołem. W każdym razie niewiele wiadomo na temat takich dzieci bo rzadko taka ciąża się udawała a rodzic i dziecko przeżyli... - dokończył niepewnie.
Półdemon. Nocny Łowca rodzący półdemona. Magnus poczuł jak robi mu się słabo od natłoku informacji. Radość z tego, że to on jest ojcem dziecka była przyćmiewana przez stres i niepewność. I strach co będzie dalej. Będzie musiał o Aleca zadbać. - Wracam do męża, on mnie teraz potrzebuje. - mruknął.
***
- Jace, jeśli powiem Ci coś ważnego to nie wypaplasz innym? - zapytał niepewnie.
- Masz moje słowo. - blondyn spoważniał i spojrzał nieco zmartwiony na brata. Odłożył sarkazm i żarty na bok, gdy chodziło o Aleca.
- Więc, jakby to powiedzieć... Ja i Magnus spodziewamy się dziecka. W jakiś magiczny sposób... jestem w ciąży. - powiedział cicho nie patrząc na twarz mężczyzny.
Na chwilę zapanowała cisza, ale po chwili Jace wrzasnął.
- I ty, debilu walczyłeś dzisiaj?! Natychmiast odprowadzam Cię do domu. Dlaczego Magnus cię nie pilnuje?! - oburzył się, biorąc go pod rękę. W oczach miał jednak... oprócz zdziwienia, oczywiście... Radość. Szczerą radość.
Witajcie, kochani!
Oto nowy rozdział. Jak się podoba i myślicie co będzie dalej?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro