XIV
*Han Sang Lee*
Po opuszczeniu szpitala od razu pojechaliśmy do dormu. Tam czekali na nas chłopaki z ogromnym tortem. Śmiechy, historie z ich trasy koncertowej. Wszystko na jednym tchu. Po kilkunastu godzinach pojawiło się sake i kilka innych alkoholi których nie znam.
-No chodź! Tylko jeden kieliszek.- pociągnął mnie Jimin.
-Nie, ja nie piję.- zaśmiałam się głupkowato.
-Ominęły cię urodziny, trzeba to uczcić.-zaczął mnie popychać Jin.
-Tak wiem..- opuściłam głowę.
Pamiętam jak Suga obiecał, że w moje urodziny pojedziemy do gorących źródeł, odpocząć. Ale sam fakt, że mnie "nie było" sprawił, że nie pojechaliśmy. Spojrzałam na Sugę. Z resztą on zapomniał.
-No dobra!- szarpnęłam swoimi rękami i krzyknęłam.
Jimin podawał mi kieliszek za kieliszkiem. Suga nawet nie kiwnął palcem. Wpatrywał się we mnie ze złośliwym uśmieszkiem. Przy dziesiątym kieliszku nie wiedziałam co robię.. "nie pamiętam".
*Suga*
Wiedziałem, że będzie źle jeśli jej na to pozwolę, ale lubię jak przeprasza. Siedziałem przy stole i obserwowałem ją jak odpływa. Zacząłem się śmiać. Samo jakoś wyszło. Wyglądała komicznie.
-I z czego się tak śmiejesz.. Suger?- wskazała na mnie palcem.
-Proszę?- rozbawiony nastawiłem ucho w jej stronę.
-Jesteś żałoseeny!- znów wybuchłem śmiechem, nie potrafiła wymówić najprostszych słów.
-No dobra. Zabierz ją, niech się prześpi.- wszyscy też się z niej śmiali.
Jimin zrobił to celowo. Nigdy nie widział dziewczyny upitej a ruda idealnie się nadawała do tego eksperymentu. Zrobiło mi się głupio, że im na to pozwoliłem. Chwyciłem ją za nadgarstek i podniosłem.
-Przesztań! Jeszcze jeden!- położyła sobie palec na czole.
-W moim pokoju. Ok?- musiałem ją jakoś zachęcić aby poszła spać.
Kiwnęła głową i ruszyła z moją pomocą do pokoju. Cały czas coś mamrotała ale nie zrozumiałem ani słowa więc cały czas mówiłem "Tak, jasne.".
-Nienawidzę cię.- spojrzała na mnie. -Mieliśmy jechać na źródła ale ty poleciałeś do ameryki. Dlaczego? Bo byłam nieprzytomna! Zapomniałeś prawda?- zatrzymaliśmy się przed moim łóżkiem.
-Ktoś ci to powiedział czy to tylko twoje urojenia?!- zdenerwowałem się.
-Dziś mi się to przypomniało!- zaczęła mnie bić w ramię pięściami.
Chwyciłem jej nadgarstki. Z jej ust nie czuć było alkoholu. Zmrużyłem oczy. Nie wierzę!
-Woda w butelce po sake. Pff.- puściłem ją.
-Chłopcy śmiali się z ciebie.- odwróciła wzrok.
-Nie wątpię.- znów spojrzała na mnie.
W jej oczach było widać łzy. Kobiety.. zawsze beczą z byle powodu. Miałem ją "nieżywą" zabrać do gorących źródeł?! Po chwili już leżała na łóżku a ja wisiałem nad nią.
*Han Sang Lee*
Jego bezlitosny wzrok.. znowu. Co on znowu ma w tej głowie? Zrobiłam dzióbek i dmuchnęłam go w czoło. Cały czas się na mnie patrzył. Poczułam jego kolano pomiędzy moimi nogami. Zaczęłam panikować. Szybko zaczęłam się wyrywać ale z łatwością znów mnie przygwoździł.
-Czemu nic nie powiedziałeś.. na temat tych źródeł?!-przerażona wymamrotałam.
-Czemu wściekasz się o takie rzeczy? Przecież to tylko wycieczka.- łza spłynęła mi po policzku.
-Nasza pierwsza wspólna wycieczka!- krzyknęłam.
Teraz to on wygląda jak ofiara a ja jak łowca. Szybko go odepchnęłam i teraz to ja byłam na górze. Moje łzy lądowały na jego policzkach. Położył mi dłoń na prawym policzku i wytarł łzę.
-Przepraszam.- wyszeptał.
Nasze twarze zbliżyły się. Kolejny pocałunek.
*Jungkook*
-Co ona mówi?- szepnął Jin.
-Mówi, że go kocha.- z uchem przy drzwiach informowałem chłopaków co się dzieje.
-Jak słodko!- Hope chwycił się za twarz.
-A teraz?- Monster podniósł rękę.
-Chyba się całują.- wszyscy krzyknęli "oooo" i zaczęli się śmiać.
Nagle drzwi się otwarły a w nich stał Suga.
-Co wy kurwa odpierdalacie?!- zaczął wrzeszczeć.
Wszyscy zaczęli uciekać a Suga nas gonił. Wszystko z nim w porządku. W końcu wrócił nasz Suga!
*Han Sang Lee*
Oparłam się o ścianę obok schodów i patrzałam jak chłopcy się bawią. Na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Cały zdyszany podbiegł do mnie Jimin.
-Dobrze całuje?- zapytał.
-Jimin!- krzyknął Suga a on zaczął się głupio chichrać i uciekł.
-Ale odpowiedz! W końcu jesteśmy już rodziną!- krzyczał uciekając.
Rodziną? Jin pokazał na moją dłoń palcem. Szybko ją podniosłam. Pierścionek. Co? Kiedy? Jak? Nie wierzę! Szybko podbiegłam do Sugi i wskoczyłam na jego plecy całując go w policzek.
-Tak!- szepnęłam. -A teraz atakuj!- chwyciłam szczotkę i jak mieczem wskazałam przód dając pozwolenie do ataku. Suga ruszył na V.
~~~
Od fontanny do końca życia. Suga.. ty idioto! Kocham cię!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro