Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XIV

*Han Sang Lee*

Po opuszczeniu szpitala od razu pojechaliśmy do dormu. Tam czekali na nas chłopaki z ogromnym tortem. Śmiechy, historie z ich trasy koncertowej. Wszystko na jednym tchu. Po kilkunastu godzinach pojawiło się sake i kilka innych alkoholi których nie znam.

-No chodź! Tylko jeden kieliszek.- pociągnął mnie Jimin.

-Nie, ja nie piję.- zaśmiałam się głupkowato.

-Ominęły cię urodziny, trzeba to uczcić.-zaczął mnie popychać Jin.

-Tak wiem..- opuściłam głowę.

Pamiętam jak Suga obiecał, że w moje urodziny pojedziemy do gorących źródeł, odpocząć. Ale sam fakt, że mnie "nie było" sprawił, że nie pojechaliśmy. Spojrzałam na Sugę. Z resztą on zapomniał.

-No dobra!- szarpnęłam swoimi rękami i krzyknęłam.

Jimin podawał mi kieliszek za kieliszkiem. Suga nawet nie kiwnął palcem. Wpatrywał się we mnie ze złośliwym uśmieszkiem. Przy dziesiątym kieliszku nie wiedziałam co robię.. "nie pamiętam".


*Suga*

Wiedziałem, że będzie źle jeśli jej na to pozwolę, ale lubię jak przeprasza. Siedziałem przy stole i obserwowałem ją jak odpływa. Zacząłem się śmiać. Samo jakoś wyszło. Wyglądała komicznie.

-I z czego się tak śmiejesz.. Suger?- wskazała na mnie palcem.

-Proszę?- rozbawiony nastawiłem ucho w jej stronę.

-Jesteś żałoseeny!- znów wybuchłem śmiechem, nie potrafiła wymówić najprostszych słów.

-No dobra. Zabierz ją, niech się prześpi.- wszyscy też się z niej śmiali.

Jimin zrobił to celowo. Nigdy nie widział dziewczyny upitej a ruda idealnie się nadawała do tego eksperymentu. Zrobiło mi się głupio, że im na to pozwoliłem. Chwyciłem ją za nadgarstek i podniosłem.

-Przesztań! Jeszcze jeden!- położyła sobie palec na czole.

-W moim pokoju. Ok?- musiałem ją jakoś zachęcić aby poszła spać.

Kiwnęła głową i ruszyła z moją pomocą do pokoju. Cały czas coś mamrotała ale nie zrozumiałem ani słowa więc cały czas mówiłem "Tak, jasne.".

-Nienawidzę cię.- spojrzała na mnie. -Mieliśmy jechać na źródła ale ty poleciałeś do ameryki. Dlaczego? Bo byłam nieprzytomna! Zapomniałeś prawda?- zatrzymaliśmy się przed moim łóżkiem.

-Ktoś ci to powiedział czy to tylko twoje urojenia?!- zdenerwowałem się.

-Dziś mi się to przypomniało!- zaczęła mnie bić w ramię pięściami.

Chwyciłem jej nadgarstki. Z jej ust nie czuć było alkoholu. Zmrużyłem oczy. Nie wierzę!

-Woda w butelce po sake. Pff.- puściłem ją.

-Chłopcy śmiali się z ciebie.- odwróciła wzrok.

-Nie wątpię.- znów spojrzała na mnie.

W jej oczach było widać łzy. Kobiety.. zawsze beczą z byle powodu. Miałem ją "nieżywą" zabrać do gorących źródeł?! Po chwili już leżała na łóżku a ja wisiałem nad nią.


*Han Sang Lee*

Jego bezlitosny wzrok.. znowu. Co on znowu ma w tej głowie? Zrobiłam dzióbek i dmuchnęłam go w czoło. Cały czas się na mnie patrzył. Poczułam jego kolano pomiędzy moimi nogami. Zaczęłam panikować. Szybko zaczęłam się wyrywać ale z łatwością znów mnie przygwoździł.

-Czemu nic nie powiedziałeś.. na temat tych źródeł?!-przerażona wymamrotałam.

-Czemu wściekasz się o takie rzeczy? Przecież to tylko wycieczka.- łza spłynęła mi po policzku.

-Nasza pierwsza wspólna wycieczka!- krzyknęłam.

Teraz to on wygląda jak ofiara a ja jak łowca. Szybko go odepchnęłam i teraz to ja byłam na górze. Moje łzy lądowały na jego policzkach. Położył mi dłoń na prawym policzku i wytarł łzę.

-Przepraszam.- wyszeptał.

Nasze twarze zbliżyły się. Kolejny pocałunek.


*Jungkook*

-Co ona mówi?- szepnął Jin.

-Mówi, że go kocha.- z uchem przy drzwiach informowałem chłopaków co się dzieje.

-Jak słodko!- Hope chwycił się za twarz.

-A teraz?- Monster podniósł rękę.

-Chyba się całują.- wszyscy krzyknęli "oooo" i zaczęli się śmiać.

Nagle drzwi się otwarły a w nich stał Suga.

-Co wy kurwa odpierdalacie?!- zaczął wrzeszczeć.

Wszyscy zaczęli uciekać a Suga nas gonił. Wszystko z nim w porządku. W końcu wrócił nasz Suga!


*Han Sang Lee*

Oparłam się o ścianę obok schodów i patrzałam jak chłopcy się bawią. Na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Cały zdyszany podbiegł do mnie Jimin.

-Dobrze całuje?- zapytał.

-Jimin!- krzyknął Suga a on zaczął się głupio chichrać i uciekł.

-Ale odpowiedz! W końcu jesteśmy już rodziną!- krzyczał uciekając.

Rodziną? Jin pokazał na moją dłoń palcem. Szybko ją podniosłam. Pierścionek. Co? Kiedy? Jak? Nie wierzę! Szybko podbiegłam do Sugi i wskoczyłam na jego plecy całując go w policzek.

-Tak!- szepnęłam. -A teraz atakuj!- chwyciłam szczotkę i jak mieczem wskazałam przód dając pozwolenie do ataku. Suga ruszył na V.

~~~

Od fontanny do końca życia. Suga.. ty idioto! Kocham cię!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro