Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

II

*Han Sang Lee*

Wyszłam o 6:30 z mojego domu. Od razu włączyłam jedną z piosenek zespołu EXO. Włożyłam słuchawki do uszu i ruszyłam w stronę mojej szkoły.

Minęłam park w którym spotkałam wczoraj Namjoona i Yoongiego. Nie można też zapomnieć o trzech dziewczynach. Zaśmiałam się. Wbiegłam do autobusu który przyjechał przed czasem.  Usiadłam na wolnym miejscu i wyjęłam książkę. Książka i muzyka.. coś cudownego.  Rozluźniłam wszystkie mięśnie. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Nagle autobus zahamował.  Poleciałam do przodu tak samo jak moja książka i torba. 

-Wszystko w porządku?- chłopak o czarnych włosach z  białą maską na ustach podał mi wszystko co wyleciało mi z rąk.

-Tak, dziękuję.- uśmiechnęłam się ciepło w jego stronę.

Miał ten sam mundurek, więc chodzi do tej samej szkoły. Stanął obok mnie. Zapomniałam o książce i muzyce. Wpatrywałam się w niego jak w obrazek. Otworzyłam usta aby coś do niego powiedzieć ale autobus otworzył drzwi na moim przystanku. Szybko wstałam i wyszłam z autobusu tak samo jak chłopak.

-Może pójdziemy razem?- zapytałam w końcu.

-Um.. jasne.- zająknął się ale przytaknął. 

-Który rok?- zapytałam dotrzymując mu kroku.

-Trzeci.- zaśmiał się zakłopotany.

-Drugi.- wskazałam na siebie palcem.

Spojrzał na mnie i szybko odwrócił głowę. Szybko powąchałam moje włosy. Nie śmierdzą.. o co chodzi?! Przez chwilę starłam się zobaczyć jego twarz ale miał ją tak mocno odwróconą, że nie dostrzegłam jej.

-Coś się stało?- zapytałam w końcu.

-Nie.- zmusił się do uśmiechu.

-Jungkook oppa!- podbiegły do nas dziewczyny z pierwszego rocznika. 

-Annyeonghaseyo.- przywitał się z dziewczynami.

Dopiero teraz dostrzegłam jego ogromny rumieniec. Chyba nie przepada za towarzystwem dziewczyn. Współczuję mu.

-Oppa! Kto to jest?!- jedna wskazała na mnie palcem.

Chłopak nie znał mojego imienia. Był ewidentnie  zakłopotany. Um.. nie ma za co.

-Sang Lee.. wielka fanka!- chłopak spojrzał na mnie zdziwiony.

Dziewczyny tylko syknęły. Szybko puściłam oczko do niego a on uśmiechnął się.                                     Odszedł z dziewczynami zostawiając mnie przy bramie szkoły. Witaj znów.. liceum dla dzieci bogaczy. Zawsze powtarzałam taki teks przed bramą.. nienawidziłam tej szkoły.


*Jungkook*

Otoczony dziewczynami wkroczyłem na teren szkoły. Odwróciłem głowę i wzrokiem znalazłem nowo poznaną koleżankę. Czy naprawdę wie kim jestem? Jej rude włosy zawiały na wietrze a nasze oczy spotkały się. Piękna.. naprawdę! 

Weszliśmy do budynku szkoły, zniknęła za ogromnymi drewnianymi drzwiami. Jeszcze więcej dziewczyn podleciało do mnie.

-Jungkook oppa!- wszystkie zaczęły niszczyć mój słuch piskiem.

Miałem szacunek dla moich fanek ale piszczeć codziennie na mój widok to przesada. Przestańcie.. proszę! Przebrałem buty i pobiegłem w górę po schodach. Strefa Vip.. jestem bezpieczny. Ochroniarze zatrzymali tabun fanek. 

Usiałem na swoim miejscu i westchnąłem. Usłyszałem znany mi głos. Spojrzałem na fanki. Przed ochroniarzami stała ruda. Sanglee.


*Han Sang Lee*

-Idioci.. mówię wam, że jestem z drugiego roku!- krzyknęłam zdenerwowana. Klasy do pierwszego rocznika były na parterze a dla drugich i trzecich na pierwszym piętrze. Dupki! -Widać, że jesteście nowi.- próbowałam się wepchnąć ale cały czas zatrzymywali mnie rękami. Nie mam innego wyboru. Szybkim ruchem schyliłam się, ochroniarze również aby mnie powstrzymać. Widząc to podniosłam się i odbiłam się od ich rąk przeskakując przez płotek. 

-Ruda!- usłyszałam za sobą i ktoś mnie pociągnął. Upadłam na płotek łamiąc kilka szczebli.

-Ej!- sycząc z bólu spojrzałam przed siebie. Stał tam czarnowłosy chłopak. -Jest z drugiego roku!- krzyknął, wszystkie fanki zaczęły piszczeć.

-Ale ma dokumentu.- odezwał się jeden. 

Chłopak podszedł do mnie i wyrwał mnie z "szponów" ochroniarza. Pomógł mi wstać. Szybko otrzepałam się z kurzu i drzazg. Czarnowłosy chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę pielęgniarki. Kazał mi usiąść i zaczął szperać w szafkach.

-Zdejmij marynarkę.- rozkazał podchodząc do mnie z bandażem.

-Nic mi nie jest.- oznajmiłam ostro.

Chwycił moją marynarkę i sam ją ściągnął. Syknęłam ale totalnie mnie zignorował. W niektórych miejscach na plecach moja koszula była szkarłatna.

-Mocno uderzyłaś w te barierki.- zaśmiał się. - Musisz zdjąć koszulę.- na swoje słowa zrobił się czerwony.

-Sam chyba nie wierzysz w co mówisz.- spojrzałam na niego i uniosłam brew.

-Może trochę.- zaśmiał się zakłopotany.

-To może ja się tym zajmę?- do pokoju weszła pielęgniarka.

Chłopak przytaknął i opuścił pomieszczenie.                                                                                                         Szybko się tym zajęła i pozwoliła mi wyjść na lekcje.

-Już?- zapytał chłopak.

-Raczej tak.- ubrałam marynarkę.

-Słuchaj.. może..- zaciął się. -Wpadłabyś do mnie? W końcu pomogłaś mi się nie zbłaźnić przy bramie i nie pomogłem ci przy ochroniarzach.. mimo iż wszystko widziałem.- spuścił głowę i wpatrywał się w ziemię.

Wpatrywałam się w niego z nadzieją, że odwoła słowa które powiedział ale nic takiego nie zrobił. Raz kozie śmierć.

-No dobra.- rozpromienił się na moją odpowiedź. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro