Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Treść tajemniczego listu

~Oliwia~

W Słowińskim Parku Narodowym było naprawdę fajnie. Ruchome wydmy to coś niecodziennego i pięknego! To istna pustynia w Polsce! Większość dnia spędziliśmy zwiedzając park, a potem Łebę. Ten dzień był naprawdę super, no może po za tym, że słowa Leona wciąż bolały...
Do domu wróciliśmy o około 21.05
Po całym dniu zwiedzania parku i Łeby byłam padnięta, więc postanowiłam iść od razu do swojego pokoju.

-Oliwko, nie chcesz zjeść kolacji?- spytała mama widząc, że kieruje się na schody zamiast do kuchni jak cała reszta rodzinki.

-Nie, dziękuję. Nie jestem głodna.

-Na pewno? Mam nadzieję, że to nie przez Leona? - spytała zmartwiona.

-Nie... Po prostu jestem zmęczona.

Mama pokiwała tylko głową i poszła do kuchni, a ja udałam się do swojego pokoju.

Rzuciłam się na łóżko. Moja poduszka była jednak zbyt spłaszczona, a nie puszysta, co mnie nie satysfakcjonowało. Niezadowolona wstałam i szybkim ruchem zdjęłam poduszkę z łóżka. Następnie porzuciłam ją kilka razy do góry.
W ten sposób poduszka nabrała lekkości i objętości. Położyłam poduszkę z powrotem na jej miejsce i już chciałam się ponownie rzucić na łóżko, gdy mój wzrok przykuła pewna biała kartka leżącą na podłodze.

-Co to jest? -pomyślałam po czym podniosłam kartkę - A, no tak. Mój list. Miałam go dzisiaj otworzyć... Ciekawe co w nim jest? - zaczęłam powoli rozdzierać kopertę. Chwilę później moim oczom ukazała się taka oto treść:

Kochana Oliwko!
Piszę do Ciebie ten list, ponieważ wreszcie Cię odnalazłam i po tylu latach mogę Ci powiedzieć coś co powinnaś już wiedzieć dawno, dawno temu. Pewnie zastanawiasz się teraz kim jestem i dlaczego piszę do Ciebie ten list, zamiast spotkać się z Tobą i powiedzieć Ci osobiście to co mam Ci do powiedzenia. Cóż...Sprawa jest trochę skomplikowana. Wiem, że teraz wiedziesz normalne życie ze swoją przybraną rodziną i nie chciałabym Ci tego psuć, jednakże stwierdziłam, że musisz wiedzieć to o czym pisałam wyżej. Nie chciałam jednak całkowicie niszczyć Twojego życia, więc postanowiłam Ci to ułatwić i zamiast spotykać się z Tobą osobiście, postanowiłam opisać Ci wszystko w tym liście. Potem możesz zrobić z nim co chcesz -zachować, schować głęboko do szafy, spalić, wyrzucić. To już Twoja decyzja, ale najpierw dokładnie go przeczytaj!

To będzie dość długa historia w której będą fakty, które możesz już dokładnie znać, ale pozwól, że zacznę od początku. Gdy miałaś trzy lata Ty i Twoi biologiczni rodzice ulegliście tragicznemu wypadkowi samochodowemu. Może wiesz, a może nie, ale w Wasze auto wjechała ciężarówka. Twoi rodzice zginęli na miejscu. Tobie udało się przeżyć. Ale oprócz Ciebie był  i przeżył ktoś jeszcze- Twój rodzony brat Miłosz.

Mój rodzony brat? Zrobiło mi się słabo. Ja mam brata? I on żyje? Nie mogłam w to uwierzyć. Ale jak? Dlaczego ja nic o tym nie wiedziałam? W mojej głowie w jednej chwili pojawiło się tysiąc pytań naraz. Wpatrywałam się jeszcze przez chwilę w szoku w zdania, które przed chwilą przeczytałam, po czym zaczęłam czytać dalej:

Po kilkunastu niezbędnych badaniach w szpitalu i po nieudanej próbie skontaktowania się z kimś z Waszej rodziny (Wasi rodzice niestety nie mieli rodzeństwa, a Wasi dziadkowie odeszli dawno temu) zawieziono Was do pobliskiego Domu Dziecka we Wrocławiu. Niedługo później Miłosz został adoptowany, a Ty zostałaś sama. Ach, gdybym była wtedy w kraju to natychmiast bym Was stamtąd zabrała. Niestety nie było mnie wtedy w Polsce. Gdy wróciłam do ojczyzny po trzech latach nieobecności, dowiedziałam się od sąsiadów o Waszym tragicznym wypadku. Kiedy tylko dowiedziałam się, że zabrano Was do wrocławskiego Domu Dziecka, wsiadłam w pierwszy lepszy pociąg jadący do Wrocławia, by Was zabrać do domu.

W tak dużym mieście nie trudno się jednak zgubić. A znalezienie odpowiedniego Domu Dziecka też nie jest łatwe, gdy jest ich aż dwadzieścia. Kiedy w końcu znalazłam budynek, w którym rzekomo mieliście się znajdować, powiedziano mi, że chłopca którego szukam, trzy lata temu adoptowała pewna rodzina. Prosiłam więc, o danie mi adresu tej rodziny, lecz odmówiono mi. Chciałam więc zabrać chociaż Ciebie, ale tu także mi odmówiono ze względu na to, że nie byłam osobą z rodziny (a przecież my byliśmy jak rodzina!) i ze względu na to, że byłam za stara na opiekę nad małym dzieckiem. Takie były przepisy i nic nie mogłam na to poradzić. Poprosiłam więc bym chociaż mogła się z Tobą zobaczyć, ale tego też mi odmówiono.

Nie wiedziałam co robić, ale wiedziałam, że nie mogę się poddać. Przychodziłam codziennie do ,,Waszego" Domu Dziecka i błagałam o dwie rzeczy: adres Twojego brata i zobaczenie się z Tobą. Trwało to długo, ale w końcu po półtorej roku jedna z pracownic tego ośrodka zlitowała się nade mną i dała mi adres nowego domu Miłosza. Pozwoliła mi też zobaczyć się z Tobą, jednak okazało się, że Ciebie także adoptowano. Załamana błagałam o Twój nowy adres, ale pani, która dała mi adres Twojego brata nie chciała mi udzielać już więcej informacji, bo bała by nie stracić swojej pracy (za udzielenie mi tych informacji mogła mieć naprawdę poważne kłopoty). Rozumiałam to, więc podziękowałam za wszystko i pojechałam pod nowy adres Miłosza. Postanowiłam, że skoro mam o nim trochę więcej informacji to znajdę najpierw jego, a potem odnajdę Ciebie.

Znalazłam dom nowej rodziny Twojego brata, ale okazało się, że ta rodzina już dawno się wyprowadziła. Nikt jednak nie był mi w stanie powiedzieć, gdzie się przeprowadzili. Rozpoczęłam więc poszukiwanie właściciela dawnego mieszkania rodziców Miłosza, bo pomyślałam, że może on zna więcej szczegółów. Przez długi czas właściciel bloku nie chciał mi nic powiedzieć, aż w końcu nie wytrzymał i  powiedział mi, że rodzina Twojego brata wyprowadziła się do Kołobrzegu na ulicę kamieni szlachetnych, czyli na ulicę Szmaragdową. Ucieszyłam się z tych informacji i w takiej euforii pojechałam czym prędzej do Kołobrzegu zapominając, że nie wiem jakie nowe nazwisko nosi Miłosz. Nie poddałam się jednak i szukałam przez wiele lat Twojego brata na Szmaragdowej. Nigdy go jednak nie znalazłam. Straciłam nadzieję, że jeszcze kiedykolwiek go zobaczę. Ale teraz, gdy pojawiłaś się Ty, znów odzyskałam wiarę w odnalezienie go.

Oczywiście możesz nie chcieć zawracać sobie tym głowy i psuć sobie Twojego już dobrze poukładanego życia, ale jeśli jednak zapragniesz odnaleźć brata to skorzystaj z tych informacji, które masz wyżej. Wiedz też, że teraz Miłosz ma już 17 lat. Jak wspominałam, nie wiem jakie Twój brat nosi teraz nazwisko, ale Wasze nazwisko po biologicznych rodzicach to Szczypka. Wiem, że sobie dasz radę Oliwko. Wierzę w Ciebie!

PS.: Jeśli mi nie wierzysz to idź do portu. Niedaleko portu znajduje się mały dworek. Tam kiedyś mieszkałaś. W środku znajdują się Twoje zdjęcia z dzieciństwa.

Nie ma podpisu? Kim jest ta osoba, która to napisała? Skoro to nie jest osoba z mojej prawdziwej rodziny to kto? Czy ta treść jest w ogóle prawdziwa? Po raz kolejny w mojej głowie pojawiło się tysiące pytań na które nie znałam odpowiedzi. Przeczytałam jeszcze raz cały list... Hmmm... A może...

-Oliwia? - Alicja w jednej chwili otworzyła drzwi mojego pokoju, a ja aż podskoczyłam - Co robisz?

-Eee... Nic -przestraszona schowałam szybko list pod poduszkę - A co?

-Przyszłam tylko sprawdzić czy na pewno nie jesteś głodna. Mama przygotowała twoje ulubione kanapki- uśmiechnęła się.

-Hmmm... Skoro tak to może jednak się skuszę i pójdę je zjeść- uśmiechnęłam się.

-Wiedziałam - roześmiała się Alicja.

-Muszę tylko coś jeszcze zrobić... Zaraz przyjdę, dobrze?

-Jasne -odparła i poszła do kuchni.

Nikt nie może dowiedzieć się o tym liście -pomyślałam i schowałam list pomiędzy moimi ubraniami.

------------------------------------------
PRZECZYTAJ DO KOŃCA
Jestem! Wróciłam po dłuuuugiej przerwie. Wybaczcie, że trwało to tak długo. Teraz postaram się już normalnie wrzucać rozdziały. To znaczy nie co dwa miesiące, ale tak szybko jak tylko będzie się dało :)
(może co tydzień, albo i szybciej?)

Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Długo myślałam jak dobrze napisać ten list... Kolejna książka za jaką się zabiorę to Przed miłością nie uciekniesz. Chyba, że wolicie kolejny rozdział z tej książki lub Miłość od pierwszego dźwięku. Napiszcie w komentarzach :)

Tak naprawdę nie mam pojęcia ile jest jeszcze osób, które czekały na nowe rozdziały i które teraz dalej będą czytać, ale mam nadzieję, że są tacy i że może znajdą się też jacyś nowi czytelnicy :)

Stali czytelnicy niech napiszą w komentarzu #stałyczytelnik :-D
Dziękuję za przeczytanie i miłego dnia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro