Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Drobny szczegół

Z racji iż długo nie było rozdziałów proponuje cofnąć się do poprzedniego, albo nawet dwóch poprzednich rozdziałów i przypomnieć sobie na czym skończyła się ostatnio historia bohaterów :)

~Oliwka~

Załamałam mówić mojemu rodzeństwu o naszej nocnej wyprawie rodzicom oraz Kamili i Alicji, ale pojawił się tyci, tyci szczegół.

-A co ci się stało Aniu? - spytała mama na widok swojej córki i jej zabandażowanej kostki.
-Nooo... -powiedziała i spojrzała na rodzeństwo. Ci z kolei spojrzeli na mnie.
-No bo... To było tak, że... Że... -jakoś nic nie mogłam w tamtej chwili wymyślić.
-Nie posprzątaliśmy swojego pokoju. A tak konkretnie to ja nie posprzątałem- wtrącił się Leon.
-Tak, właśnie - szybko go poparłam.
-I? - spytała mama.
-I... Ania stanęła niechcący na deskorolce Leona i się przewróciła - powiedziałam.
-I skręciła kostkę -dodał Łukasz.
-I Oliwka założyła mi bandaż - powiedziała Ania.
-Dokładnie -przytaknęłam.
-A dlaczego nie przyszliście z tym do mnie?
-Bo to było... wcześnie rano. Nie chcieliśmy was budzić - wymyśliłam na poczekaniu.
-A ty co robiłaś w ich pokoju Oliwko? Myślałam, że spałaś sama u siebie.
-No tak. Bo tak było. Tylko, że... Obudziłam się dzisiaj jakoś tak wcześnie i chciałam... Wziąć kredki Amelki, bo chciałam sobie pomalować...

Mama spojrzała na mnie podejrzliwie.

-Jakaś taka ochota mnie naszła- szybko się wytrzymaczyłam- No i poszłam po te kredki do pokoju chłopaków i tam zobaczyłam Anię, która siedziała na podłodze ze złamaną kostką.

Mama uwierzyła w to, a ja pomyślałam, że kłamie jak z nut. To mi się nie zdążyło. A przynajmniej nie w takiej ilości. Ale przecież nie mogłam powiedzieć, że zabrałam rodzeństwo do starego dworku, bo próbuję ustalić czy naprawdę tam kiedyś mieszkałam.

-Yhm... Pokaż mi tą nogę Aniu. A wy siadajcie do stołu i jedzcie śniadanie - powiedziała mama - O mateńko! Jak to wygląda! To takie urazy są po przewróceniu się na deskorolce? -mama znów spojrzała na nas podejrzliwie.

-No tak... -powiedziała Hania.
-Mamusiu, nie gniewaj się! To moja wina! Mogłem wczoraj posprzątać pokój. Oliwka wczoraj wieczorem mnie o to prosiła, ale ja tego nie zrobiłem. Przepraszam! Już nigdy tak nie zrobię! - powiedział Leon, a ja i reszta rodzeństwa siedzieliśmy zupełnie zszokowani. Najwyraźniej Leoś próbował mi wynagrodzić swoje wczorajsze zachowanie i próbował odwrócić uwagę mamy od tego strasznego, niefortunnego skręcania.
-Dobrze, już dobrze. Uspokój się. Wierzę, że następnym razem posprzątasz pokój, ale nogę Ani będzie musiał obejrzeć lekarz. Tato z tobą pojedzie.
-Czy ja też mogę? -spytała Hania, która oczywiście musi być zawsze tam, gdzie jej sobowtór.
-Nie ma takiej potrzeby.
-Ale mamo... -jęknęły bliźniaczki.

Kamila wraz z Alicją, które właśnie weszły do kuchni, roześmiały się na głośne ,,ale mamo..." bliźniaczek.

-No dobrze -westchnęła mama, po czym zwróciła się do starszych córek -Jak wy w ogóle mogłyście żyć bez siebie 13 lat? Te dwie tu są nierozłączne -roześmiała się wskazując na Hanię i Anię.
-My też jesteśmy, tylko wtedy o tym nie wiedziałyśmy. W końcu nawet nie wiedziałam, że mam siostrę, a co dopiero, że mam bliźniaczkę- uśmiechnęła się Kamila wkładając Antosia siedziska i podając malcowi kaszkę przygotowaną przez Alicję.

-Dzięki siostra. Am -powiedziała do synka, a ten posłusznie otworzył buzię wydając z siebie odgłos radości-No wiem, że ci smakuje. Ammm -uśmiechnęła się do synka.
-Już nie mogę się doczekać, kiedy ja wreszcie będę mogła nakarmić swoje dziecko- powiedziała Alicja na widok szczęśliwej siostry, karmiącej Antosia- A co ci się stało w nogę Aniu?
-Skręciła stając na deskorolce Leona -mama pokręciła głową z niedowierzaniem.
-Co? Ale żeby, aż tak? -spytała Kamila patrząc na niefortunne skręcenie.
-Ma-ma! -usłyszeliśmy Antosia.
-No już, już. Masz, jedz moje kochanie. Ammm -powiedziała mama malucha.
-No też jestem zdziwiona -odparła mama -No nic. Piotr pojedzie dziś z nią do lekarza.
-Jechać z tatą? -spytała Alicja.
-

Myślę, że sobie poradzi. Szkoda takiego pięknego dnia. Lepiej iść na plażę.
-A właśnie. Mamo? To zostaniesz dziś z Antosiem i Emilką? W końcu mieliśmy iść dziś na te rolki. Po godzinie i tak wrócę, bo trzeba będzie nakarmić małą, ale to i tak chwilę zajmie.
-Oczywiście, że tak. Zajmę się moimi kochanymi wnukami. W końcu tak rzadko się widzimy. Po za tym nie musisz wracać za godzinę. Butelką też się da dziecko nakarmić.
-Mamo, wiesz że nie lubię karmić z butelki. Robię to tylko w ostateczności. Więc uznaj to za ostateczność i baw się dobrze. Damy sobie radę.
-No... Niech ci będzie.
-Skoro mówimy już o planach na dziś to kto chce iść ze mną na plażę? -spytała Alicja.
-Ja!
-Ja!
-Ja!- przekrzykiwało się moje rodzeństwo.
-Dobrze, już dobrze. Pakujcie plecaki i idziemy. Oliwka, idziesz z nami?
-Eeeeeee może później do was dołączę. Muszę coś załatwić.
-Okej dzwoń jak coś.
-Jasne.

------------------------------
No więc wreszcie pojawił się nowy rozdział. Wybaczcie, że tak długo. Bardzooo długo, tak długo jeszcze nigdy nie czekaliście na moje rozdziały. Ale teraz możecie się nacieszyć rozdziałem i wszystko skomentować ;)
Także zapraszam do gwiazdkowania i komentarzy :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro