Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Adrian

~Oliwia~

Do końca tamtego dnia myślałam już tylko o tej dziwnej kobiecie. Nie rozumiałam dlaczego tak dziwnie się zachowywała. Zmęczona tymi rozmyślaniami o pierwszej w nocy zasnęłam.

Następnego dnia Alicja zaproponowała byśmy południu wybrali się całą rodziną na plażę. A mówiąc ,,całą rodziną" miała na myśli także rodzeństwo Szymona, które korzystając z okazji, że są w Kołobrzegu zostali na kilkudniowe wakacje.
Wszyscy chętnie się zgodzili.

Rozłożyliśmy się blisko brzegu morza. Woda była zimna, ale nie przeszkadzało to mojemu młodszemu rodzeństwu, które natychmiast weszło do wody po kolana. Tym czasem Szymon rozłożył parawan. Dzięki temu Emilka, którą przeniesiono w nosidełku, mogła leżeć sobie w cieniu.

(nosidełko Emilki)

Z cienia oprócz córki Kamili oczywiście mógł skorzystać każdy, ale jakoś wszyscy woleli siedzieć na słońcu. Rodzeństwo Szymona zaczęło budować zamek z piasku. Moi rodzice natarli się emulsją do opalania i zadowoleni leżeli na ręcznikach. Michael z Alicją stali w wodzie po kostki, o czymś rozmawiali i pilnowali by Leon( który wychodził co raz dalej w morze) z resztą rodzeństwa się nie utopił. Kamila wraz z Szymonem i Antosiem kopała dziurę w piasku, co jakiś czas zerkając na Emilkę, która niespokojnie wierciła się w swoim nosidełku. Ja także położyłam się na ręczniku i zadowolona, że nikt mi nie przeszkadza zamknęłam oczy.

Nie minęło może z dziesięć minut, gdy stanęło nade mną moje młodsze rodzeństwo.

-Czego? - spytałam nawet nie otwierając oczu.

-Oliiiwka... - zaczął Leon.

Oho, coś się święci.

-No?

-Pójdziesz z nami na lody? Prosimy!

-O nie! Dajcie mi spokój! Idźcie z mamą lub tatą.

-Ale oni nie chcą. Kamila z nami nie pójdzie, bo musi się zajmować dziećmi, Alicja gdzieś poszła z Michaelem.

-Eh... No dobra. Gdzie te lody?

-Tam niedaleko jest ,,Zielona Budka".

-Tak daleko? - jęczę - To w takim razie nigdzie nie idę.

-Oliiiwia! - krzyczy moje rodzeństwo.

-No dobra, już dobra. Idę. Macie pieniądze?

Amelia pokazuje mi portfel mamy. Biorę go i ruszamy w stronę wskazaną przez Leona.

,,Zielona Budka" znajduje się na podwyższeniu. Trzeba wejść po kilkunastu schodach. Zamawiamy po kolei lody. Kiedy wszyscy mają już lody mówię:

-Usiadźcie sobie - i wskazuje na stoliki obok okienka ,,Zielonej Budki".

Moje rodzeństwo przepycha się by jak najszybciej zająć miejsca. Jest wąsko, a w dodatku ciasno.

-Uważajcie, żebyście nie spa... - nie kończę. Jest za późno. Ktoś niechcący popycha Różę i moja siostrzyczka spada wprost na schody! Przerażona rzucam się na ratunek. Nie dobiegam jednak jeszcze do schodów, a Rózię łapie młody chłopak.

-Nic ci nie jest? -pyta i stawia moją siostrę na podeście.

-Nie - odpowiada, biegnie do mnie i przytula się.

-Dziękuje, za uratowanie Róży - mówię i się uśmiecham.

-Spoko - on również się uśmiecha - Jestem Adrian. A ty?

-Oliwia.

-Ładnie - znów się uśmiecha.

-Dziękuję. Róża siadaj koło rodzeństwa - mówię i wskazuje palcem w kierunku stolików.

-To wszytko twoje dzieci? -żartuje sobie Adrian.

-Nie. To moje rodzeństwo - odpowiadam spokojnie i siadam przy stoliku obok Róży i Amelii.

-Oliwka, ja chcę loda! - krzyczy Rózia.

No tak. Musiała go upuścić jak zaczęła spadać. Mój lód także upadł na ziemię, gdy rzuciłam się ratować siostrę.

Podchodzę do okienka z lodami i kupuje dwie truskawkowe gałki.

- Siedem złotych - mówi sprzedawczyni.

-Ja zapłacę - obok mnie staje Adrian i podaje kobiecie siedem złotych.

-Em... Nie prosiłam cię, żebyś za mnie zapłacił. Mam pieniądze.

-Wiem. Ale chciałem zapłacić i tak też zrobiłem.

Nie podobało mi się to. Nie lubiłam gdy ktoś mi coś fundował chyba, że był to ktoś z rodziny. Wyciągnęłam z portfela siedem złotych.

-Weź. Oddaję.

-Nie przyjmę tego.

-Ale ja też nie mogę nie oddać ci pieniędzy.

-Potraktuj to jako prezent - odparł i usiadł koło Ameliki i Róży.

Zrobiłam to samo.

-Nie mogę. Nie kłóć się ze mną tylko weź te pieniądze - położyłam je na stoliku.

-Nie przyjmę tego. A tak w ogóle to dużo masz tego rodzeństwa. Jeszcze nigdy nie widziałem tak licznej rodziny. Fajnie mieć tyle ludzi pod jednym dachem?

-Cóż... Ma to swoje plusy i minusy...

Chłopak uśmiechnął się.

-Ile ty masz lat?

-Piętnaście. A co?

-Nie, nic.

-Dziewczyn się nie pyta o wiek - zauważył Leon.

-Masz rację - roześmiał się- Mądry jesteś. Ile masz lat?

-Powiem ci, jeśli ty mi powiesz ile masz lat - powiedział Leoś.

-Odważny jesteś - uśmiechnął się Adrian - Ja mam siedemnaście lat. A ty?

-Ja mam, aż dziesięć i dwa miesiące.

-Aż dziesięć? Dałbym ci jedenaście.

-A mi ile byś dał? - spytała Amelia.

-Też jedynaście.

-Chciałabym tyle mieć. Niestety mam tylko dziewięć.

-Nie przejmuj się. Za nim się obejrzysz będziesz miała już jedenaście lat.

Moja siostra uśmiechnęła się.

-Skąd jesteście? -spytał chłopak.

-Z Wrocławia - powiedziały równocześnie bliźniaczki.

-A ty? - spytał Łukasz.

- Ja mieszkam w Mrozowie.

-Gdzie to jest? - spytał Leon.

-Jakieś trzydzieści minut drogi od Wrocławia - uśmiecha się.

-Ooo! To może kiedyś cię odwiedzimy? - spytała Hania.

- Czemu nie! Serdecznie was zapraszam.

-Oliwia! Leon! Amelia! Róża! Łukasz! Hania, Ania! Jesteście tu? - usłyszeliśmy głos Alicji, która właśnie wchodziła po schodach do ,,Zielonej Budki".

-Tak, jesteśmy tutaj - odpowiadam.

-To twoja mama? - pyta chłopak.

-Nie. To moja starsza siostra.

-Co?! To wy macie jeszcze straszą siostrę?

-Nawet dwie - uśmiecham się.

Adrianowi ,,opadła" szczęka.

-Chodźcie. Idziemy już do domu - mówi Alicja.

-Juuuuż? - jęczy moje rodzeństwo.

-Tak. No nie róbcie takich min. Jutro tu wrócimy - śmieje się moja siostra.

Wszyscy powoli zaczynają schodzić po schodach.

-Podejrzewam, że przyjechaliście tutaj na wakacje? - zwrócił się do mnie Adrian.

-Tak.

-Jak długo tu zostajecie?

-Jeszcze nie wiemy, ale prawdopodobnie spędzimy tu całe wakacje.

-Czyli możliwe jest, że jeszcze się spotkamy?

-Możliwe - mówię i schodzę po schodach zostawiając chłopaka samego na górze.

--------------------------------------------------------
Niestety nasze wakacje się kończą, ale u naszych bohaterów wakacje jeszcze długo się nie skończą. Mam nadzieję, że przygody Oliwii i reszty jej rodziny umilą Wam czas w trakcie roku szkolnego :)
Oczywiste wiadomo - zaczyna się szkoła, więc będę miała mniej czasu na pisanie, ale będę się starać by rozdziały pojawiały się raz w tygodniu w weekendy :)
Mam nadzieję, że ten rozdział Wam się spodobał :)
Życzę Wam miłego ostatniego dnia wakacji :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro