Wszystko dobrze się kończy
Cate obudziła się przez Mlecz , która ją trącała łapą , aby ją obudzić. -wstawaj ,wstawaj, dziś wiesz jaki dzień- powiedziała Mlecz dodawając kolejne słowa szeptem , aby klanowce nie usłyszały. -dobra , dobra , już- odpowiedziała Cate po czym wstała. -i co? Teraz tak do nocy czekamy bezczynnie?- zapytała się Cate. -wczoraj nas niewykorzystywali do prac lecz pewnie dzisiaj będą nam kazali czyścić posłania w leogiwskach ... - odpowiedziała mlecz. Wtedy wszedł Piskliwy Krzyk , która już od niedawna miała zmianę z Szypkim Mrozem , powiedziała -Właśnie tak , Mlecz masz rację . Mlecz , Kevin , Plama i ty chyba miałaś Cate , idziecie za mną.- wtedy czwórka poszła. -najpierw coś zjedzcie , żebyście mieli siły- powiedziała piskliwy krzyk i pokazała na stertę jedzenia , do której się dobrali , wzięli swoje i zjadli. Cate zaczeła jako pierwsza wymieniać posłanie w legowisku wojowników , nikogo tam nie było co ułatawiało zadanie , potem resztą się dołączyła , robili to jak samotnicy... Czyli niedokładnie , ale dało się jakoś leżeć. Poszli jeszcze wymieniać posłania do legowiska starszyzny i uczniów. Wsumie zajeło im to sporo czasu , za chwilę już by był zachód słońca. -uf...- westchneła najbardziej zmęczona ze wszystkich Cate. Piskliwy Krzyk odprowadziła Cate , Mlecza , Plamę i Kevina do legowiska więźniów po czym zmieniła wartę z Niebieskim Lotem. -hej , teraz ja was pilnuje- powiedział Niebieski Lot. -Cate , teraz musimy udawać , że śpimy- szepnął jej do ucha Plama , po czym Cate przypomniała sobie cały plan i położyła się do spania lekko przymykając oczy , tak aby dalej widziała co się dzieje wokół jej. Mlecz najuważniej z wszystkich czekała na to kiedy księżyc będzie na samej górze i też patrzyła , czy Niebieski Lot już nie zasnął. Cate tak mocno się nudziła tym czekaniem , że już prawie usneła z nudów czego najmniej chciała lecz w końcu się doczekała , tego na co czekała. Plama trzepnął delikatnie ją w ucho i szepnął jej do ucha -już , już Niebieski Lot usnął i jest księżyc na samej górze.- -okej- mrukneła Cate. Każdy wiedział co ma zrobić więc powoli i cicho wychodzili , lecz jeszcze gdzieś po obozie kręciły się jakieś koty , ale było tak ciemno , że ledwo co by ich zauważyli. -Kevin , idź ukraść im jedzenie- szepneła Mlecz do Kevina, po czym on kiwnął łebkiem na tak i zabrał to co mógł , po chwili Mlecz , Cate i Plama mu pomogli i już zbliżali się do wyjścia . Kiedy wyszli z obozu Klanu Krzewów to zaczęli biec. -znam wszystkie okolice wszystkich klanów więc ja poprowadzę , mam nawet fajne miejsce- powiedział Kevin , każdy mu prztaknął na tak. Kevin zaczął prowadzić , a wokół nich było ciemno i wiało grozą , ponieważ to był ciemny las , a nadodatek była jeszcze noc. Zrywała się wichura i było coraz zimniej . Koty weszły na dawne tereny klanu Ciernia i wtedy zobaczyli w pół zbudowany park , -już blisko- warknął Kevin po czym byli obok malutkiej dziury , przez którą , ledwo co mogło się przecisnąć . -to tu- powiedział Kevin i wepchnął się tam , a kiedy już tam każdy był to była wielka nora , tam właśnie odłożyli jedzenie i poszli spać , wyglądało tam ładnie i też wyglądało na koniec ich podróży.
(498 słów)
_____________________________________________
To koniec książki , będzie jej kolejna część więc przekonacie się później co się dzieje z tą miłą czwórką.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro