Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Widać, że zakochany... ~~4~~


S. Po wyjściu z sali odpraw nie dałem za wygraną i za wszelką cenę chciałem dowiedzieć się, dlaczego to nasz Jacek chciał wcielić się w rolę policjanta w plenerze. 

- Jacku, dlaczego chcesz wziąć udział w akcji? - usłyszałem lekko zaniepokojony głos Jaskowskiej. Jak dobrze, że przez dziurki od klucza da się coś słyszeć!

- Pani komendant, ja Ali samej nie zostawię! Ona wyszła dopiero co ze szpitala i już od razu prowokacja? Jeżeli ona musi, to ja mogę być nawet jej mężem z Ukrainy, byleby nie była sama! - odpowiedział błagalnym tonem.

Renata westchnęła i zamilkła na kilka sekund.

- Widzę Cię o 12 u mnie w gabinecie - powiedziała p o chwili, kapitulując. 

- Dziękuję pani komendant! - rozpromienił się dyżurny i z szacunkiem spojrzał na przełożoną.

Widząc, że szykowali się do wyjścia, złapałem rozbawioną Aśkę za rękę i pobiegliśmy wprost do pokoju po kamizelki.

- Czyżbym widziała fana Strusia Pędziwiatra? - zauważyła partnerka, zapinając pas z bronią.

- Oraz fan Speedy Gonzales 'a - dodałem i puściłem oczko do Zatońskiej.

- Co ty tam takiego usłyszałeś, że musieliśmy uciekać? - zaśmiała się.

- Jacek chce wziąć udział w akcji dla Ali - zacząłem. - Ala... zachorowała na białaczkę. Dawcą szpiku okazał się nie kto inny jak Jacek. Wydaję mi się...

- ... że on ją kocha - dokończyła za mnie starsza posterunkowa. - Ale to urocze.. - westchnęła.

Tak samo jak ty - pomyślałem. - Widać, że zakochany - powiedziałem zamiast tego i gestem zaprosiłem ją do udania się na pierwszy patrol.

                                                                       *****

Mijała druga godzina naszego patrolu, a do tej pory nawet skąpego mandatu nie wystawiliśmy.

- Zawsze macie taki spokój na mieście? - zdziwiła się Aśka.

- Żartujesz sobie? Od rana nawet powiadamiają o złym parkowaniu sąsiada... Nie wiem co im się odwidziało, może dziś jest Dzień Bez Powiadamiania Policji,  czy inny kij - stwierdziłem.

- Zero-zero do zero-siedem! - zawołał Jacek po kilku minutach.

- Jacek nareszcie! Ile można czekać na jedną interwencję?! - zapytała rozżalona Aśka.

- Uwierzcie, jeszcze będziecie błagać o chwilę wytchnienia - zażartował dyżurny. - Wracając do sprawy, to macie wezwanie na ul. Kowala 23/7. Sąsiadów niepokoją wrzaski z mieszkania obok, w dodatku twierdzą, że padł strzał. Włączcie sobie bomby, bo nie wiem co tam zastaniecie. Bez odbioru - dodał.

- Jednak coś się tutaj dzieje - mruknęła Asia.

- Dzieje się, dzieje - odpowiedziałem i posłałem jej standardowy uśmiech.


Chwilę pózniej dotarliśmy pod wskazany blok. Wchodząc po schodach, krzyki były co raz bardziej słyszalne. Najpierw głośno zapukaliśmy, a gdy to nie dało skutku, Aśka bez ceregieli otworzyła mieszkanie. Nie zauważyliby nawet złodzieja.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro