Raz, dwa, trzy - uciekasz ty ~~13~~
ŁAŁ NOWA OKŁADKA? COO?
Tak, poszperałam trochu w mojej galerii i cyk - macie okładeczkę xD. Także cieszcie się!
(bez tytułu, ależ będę orydżinal)
POCZYTAJCIE INFORMACJĘ POD ROZDZIAŁEM!
W mediach świetna piosenka, najprzystojniejszego i wybitnie uzdolnionego artysty - Andy'ego Blacka <3 jestem BVBArmy już od... nawet nie wiem!
A teraz przejdziemy do kolejnej części, w której to zmieniłam narrację na trzecioosobową (na potrzeby rozdziału), soł let's go!
//////////////
Kobieta obserwowała Joannę przed wejściem szpitala. Widziała wszystko, ale jej kryjówka sprawiała, że sama nie była widoczna. Kiedy Zatońska wreszcie opuściła budynek, brunetka niepostrzeżenie wślizgnęła się do środka. Przemknęła obok zajętych rozmową lekarzy, prosto pod salę Szymona. Szybko weszła do środka i wyjęła z kieszeni napełnioną strzykawkę. Wbiłaby ją w kroplówkę, gdyby nie nagłe wejście jednej z pielęgniarek.
- Kim pani jest i co pani tu robi?! Ochrona! - zawołała, wychodząc na korytarz.
Dziewczyna wybiegła z sali, kierując się do tylnego wyjścia. Czuła na sobie wzrok ochroniarzy, dlatego przyspieszyła kroku i chwilę później wsiadła do stojącego przy drzewach czarnego vana. Krzyknęła w stronę kierowcy: - Jedź!, by w ostatniej chwili uciec ochroniarzom. Brunetka zdarła z głowy chustę i perukę, pod którą kryły się nienaturalne blond włosy.
- Udało Ci się? - zapytał mężczyzna siedzący na miejscu pasażera.
- Nie! - krzyknęła wściekła. - W ostatniej chwili wpadła pielęgniareczka, która zrobiła szum o nic!
- I daj babom jakąkolwiek robotę do wykonania... - zdenerwował się facet ze złotym łańcuchem na szyi. - Jeszcze jedna taka akcja i zamiast niego, idziesz ty!
Blondynka prychnęła tylko w odpowiedzi, obracając w dłoniach strzykawkę. Wiedziała, że z Kosą nie ma żartów. Kiedy on coś obieca, zawsze to spełnia. Ale gdyby tylko ta kobieta przyszła chwilkę później - Szymona nie byłoby już na tym świecie, a ta jego Aśka długo by nie pociągnęła.
***
Zatońska wróciła do domu, niosąc w ręku butelkę wina. W samochodzie zadzwoniła z propozycją dla Ali Morawskiej zrobienia babskiego wieczoru, na co ta na całe szczęście się zgodziła. Potrzebowała komuś się wyżalić, że już nie daje rady, że nie śpi po nocach, choć bardzo by chciała. Ale komu innemu miałaby to powiedzieć? Uśpionemu Szymonowi?
Pół godziny później usłyszała dzwonek do drzwi. Uchyliła drewnianą konstrukcję, za którą kryła się uśmiechnięta przyszła pani Nowak. Joanna posłała jej blady uśmiech, licząc, że blondynka nie zauważy jej złego samopoczucia.
- No pięknie - powiedziała Morawska, kręcąc z niesmakiem głową. - Gdybym wiedziała, że ledwo stoisz na nogach, to bym w życiu nie przychodziła, tylko dałabym Ci się wyspać!
- Potrzebowałam kogoś do wysłuchania mojego zażalenia - zażartowała brunetka. - Nie marudź, tylko wchodź!
Blondynka weszła do mieszkania Zatońskiej, sadowiąc się na kanapie. Z reklamówki wyjęła talerz świeżo upieczonych rogalików z czekoladą. Ich zapach rozniósł się po całym pokoju.
- Nie wiedziałam, że z Ciebie taka kucharka - przyznała Asia, wręczając Morawskiej jeden z kieliszków. - Będziesz miała jak wrócić?
- Jacek obiecał, że po mnie przyjedzie - zaśmiała się Ala, biorąc do ust drożdżówkę.
Kobiety cały wieczór spędziły ma szczerej, momentami zabawnej rozmowie, opróżniając butelkę różowego wina i talerz rogaliczków. Dyżurny Nowak jak obiecał tak zrobił - o godzinie 22:16 powiadomił swoją narzeczoną, że stoi pod blokiem starszej posterunkowej. Po wyjściu przyjaciółki, Aśka wzięła najszybszy prysznic w całym swoim życiu i wskoczyła do łóżka. Szczelnie okryła się kołdrą i dała upust łzom, które powstrzymywała przez cały dzień.
- Szymon... - wymamrotała. - Szymon nie zostawiaj mnie więcej...
I zasnęła, śniąc o Zielińskim, o ich pierwszym spotkaniu, o patrolach razem przeżytych, o wyznaniu swoich uczuć. Choć kąciki jej ust ułożyły się w błogi uśmiech, nie oznaczało to, że śniła o czymś wesołym. Śniła o czymś pięknym, niekoniecznie radosnym. Gdyby teraz wyszła przewietrzyć się na balkon, ujrzałaby wpatrującą się w jej okno Julię Mazurek, która za wszelką cenę chciała się jej pozbyć. Jeszcze kilka tygodni temu chciała mieć Szymona na własność, ale teraz wolała go zabić. Nie chciała szczęścia policjantów. Wolała widzieć ich cierpienie.
- Raz, dwa, trzy, uciekasz ty, Asiu - wyszeptała i wybuchnęła głośnym, psychodelicznym śmiechem.
///////////////////
Męczę go od chyba 3 dni, ale w końcu jest! Dajcie znać, czy wolicie narrację trzecioosobową, wypowiedzi głównych bohaterów, czy też może mieszać! Do zobaczenia w przyszłym rozdziale!
MrsPrevcowa
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro