Jacek i Ala? To świetna para! ~~część 2~~
A.Na odprawie usiadłam obok Szymona, podczas gdy wysłańcy smoka wawelskiego po drugiej stronie stołu. Ten cały Leon od razu mi się nie spodobał, a po tym tekście to już w ogóle. Myślałam, że przynajmniej jest ułożony, ale nie – w gorącej wodzie kąpany! Całe szczęście, że ta Adela nie kleiła się do Szymona jak napalona małolata i wykazała się odrobiną oleju w głowie. Wybierając pomiędzy nią a nim, z pewnością wzięłabym dziewczynę... Zresztą stop! Co mnie obchodzi jakaś Adela! Znam Szymona dopiero od miesiąca, jest moim partnerem z patrolu! Jednak co oznaczało to dziwne uczucie wcześniej, jakby ukłucie zazdrości...
- St. Post. Zatońska, gdzie udajecie się na patrol? – zagrzmiał poddenerwowany głos Jaskowskiej.
Zamierzałam wstać i przeprosić za trzymanie głowy w chmurach, no bo co miałam niby powiedzieć? „Pani wybaczy, ale myślę teraz o Szymonie?". Koniec końców nic nie powiedziałam, bo drzwi sali odpraw się otworzyły, a w nich stanął Mariusz – syn pani komendant.
- Mam.., to jest pani komendant – powiedział, w porę ugryzłszy się w język. – Pan Maksymilian z Komendy Głównej pilnie chce się z to... panią spotkać.
- W takim razie koniec zebrania, wszyscy wiedzą, gdzie jechać, do zobaczenia później. – odpowiedziała i wyszła z sali.
- Stare Miasto i Przedmieście Oławskie * droga Joanno – oświadczył żartobliwym tonem Szymon – och nie dziękuj, podziękujesz później – dodał, śmiejąc się do rozpuku.
- Och, i jak ja się teraz odwdzięczę? – udałam przerażoną. – Leć już, bo się spóźnisz i nici z wieczornego wyjścia!
- Dlaczego nici? Będziesz coś szyć?
- Nie będę łazić w towarzystwie smutasa, który dostał reprymendę od szefowej.... – odpowiedziałam, z początku nie łapiąc jego wymownego żartu. – Ależ zabawne, uśmiałeś się? – dodałam, spoglądając na niego z politowaniem.
- Z tobą? Zawsze – uśmiechnął się i wstał z krzesła. – Udanego patrolu!
- Nawzajem – mruknęłam, uśmiechając się do siebie.
- Idziemy? – zapytał cicho Leon, wbijając wzrok w podłogę.
- Luz, nie jestem zła. Taki dzień po prostu. Zgoda? – to mówiąc, wyciągnęłam rękę na zgodę.
- No pewnie, że tak! Bałem się, że do końca dnia atmosfera będzie nieprzyjemna – odparł z widoczną ulgą.
- Zapraszam na przejażdżkę po Wrocławiu! W planie : łapanie złodziei, policyjne pościgi, a tak naprawdę, to w planie jest tylko patrolowanie ulic – zakończyłam tonem typowego przewodnika, znudzonego swoją robotą.
*****
- No proszę, ładnie to tak przekraczać dozwolone 50 km/h? – zadrwił Leon, prowadząc nieoznakowanego Opla Insygnia. W recepcji złapała nas Emilka i poinformowała o dzisiejszej misji specjalnej – a tak na poważnie, ze względu na wymianę policjantów, na jeden dzień staliśmy się policjantami „po cichu".
- Włączaj błyski i zatrzymujemy tego zielonego Citroëna – zarządziłam, dając znak Jackowi o mini pościgu.
Kierowca szybko nas zauważył i nawet nie próbował uciekać. Kulturalnie zjechał na pobocze i nawet zgasił silnik.
- St. Post. Zatońska i st. asp. Traszke, poprosimy od pana prawo jazdy – zwrócił się do kierującego Leon. – Chyba wie pan, dlaczego pana zatrzymaliśmy?
- Przypuszczam zbyt dużą prędkość – odpowiedział. – Ależ panie władzo, niewiele ją przekroczyłem! Córka w szpitalu ma operację, muszę przy niej być!
- Dobrze proszę pana, ale bez mandatu się nie obejdzie – odpowiedziałam spokojnie. – Przyjmuje pan 200 złotych i 3 punkty karne?
- No niech będzie, pani władzo – odparł niezadowolony.
Facet zapłacił mandat i pojechał – tym razem już nie tak szybko jak wcześniej.
- 08 do 00 – powiedziałam do radia, wyczekując Jacka.
- 00 zgłaszam.
- Masz coś dla nas w tym obszarze? – zapytałam.
- Aktualnie nie, pozwalam odebrać Wam przerwę, ale bądźcie na radiu w razie w – odpowiedział. – Bez odbioru – zakończył.
- To co, może być Pączkarnia? – zapytałam pełna nadziei. Te pyszności chodziły za mną od rana.
- Dla mnie spoko – odpowiedział nieśmiało.
*****
20 minut później siedziałam przy stoliku i delektowałam się słodziutkim pączkiem z budyniem, podczas gdy Leon konsumował tradycyjne, z marmoladą. Moja komórka zawibrowała, wyświetlając numer Szymona.
„Jak tam patrol? :D" – Szymon
Odruchowo się uśmiechnęłam, co oczywiście nie uszło uwadze mojemu partnerowi z patrolu.
„Całkiem dobrze, a jak się pracuje z Adelą?" – odpisałam.
-Niech zgadnę, Szymon, prawda? – bardziej stwierdził, niż zapytał. – Widać, że się lubicie.
- Pracujemy dopiero miesiąc – sprostowałam. – aczkolwiek prawda, lubimy się, jak to znajomi.
Leon podejrzliwie się uśmiechnął, ale wrócił do jedzenia pączków. W tym momencie pojawiła się nowa wiadomość od Szymona:
„Ujdzie, niemniej jednak wolę patrole z pewną brunetką. Aśka się zwie, kojarzysz? :DDD"
„Hmm... Chyba musisz mi ją dokładnie opisać :D" – napisałam.
- Aśka! – usłyszałam Leona. – Ten wasz dyżurny, Jacek.. mamy zgłoszenie na Tulipanową 12.
- No to jedziemy – stwierdziłam, podnosząc się z krzesła. Zdążyłam jeszcze odpisać Szymonowi, że mam akcję i schowałam telefon do kieszeni.
* są to "dzielnice" Wrocławia
|||||||||
Kochani! Ten rozdział będzie mieć 3 lub nawet 4 części! Przybywam do was po trochę większej niż zwykle przerwie, ale obiecuję jakieś rozwinięcie akcji. Oraz obiecuję, że nie będzie już jednego dnia pracy jako 7 rozdziałów... dziękuję, że tyle czekacie i, że w ogóle to czytacie! Bardzo mnie to cieszy!
Do następnego!
~~BlondiiKara~~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro