Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Heban jej włosów ~~2~~


S. Do pracy dotarłem około 7:30. Szybko przebrałem się w mundur i ostatni raz przejrzałem się w aparacie telefonu (musiałem wiedzieć, czy jej czasem czymś na twarzy nie wystraszę). Pod moją opiekę została przydzielona policjantka, a mówią, że pierwsze wrażenie najważniejsze. W tym momencie w drzwiach pojawił się dyżurny Jacek, kawalarz, którego wprost nie dało się nie lubić.

- Wez (wybaczcie za brak "zi" miękkiego, ale angielska klawiatura nie posiada tego znaku - dop. autora) już się tak nie przeglądaj, bo ci ta szybka w telefonie pęknie. Jaskowska cię wzywa.

- Nowa też tam jest? - zapytałem lekko poddenerwowany.

- Jest jest. Miła, szczupła, ładna.. Powinniście się dogadać. Leć już, bo cię Renatka zje za spóznialstwo - zaśmiał się dyżurny i wyszedł z pokoju.

Cały Jacek. Ten to umiał poprawić humor. Mimo zdenerwowania, wstałem z krzesła i udałem się do gabinetu komendant. Ostatni głęboki wdech i zapukałem do częściowo przeszklonych drzwi, wpatrując się w tabliczkę z napisem - "KOMENDANT".

- Proszę - usłyszałem i pociągnąłem za klamkę.

- Dzień dobry pani komendant.. - zacząłem, wchodząc do gabinetu. Słodki Jezu! Anioł w postaci człowieka! Ta dziewczyna na głowę upadła, że chce się marnować na komendzie? już dawno powinienem czytać o niej w gazetach czy oglądać w telewizji...

- Aśka Zatońska, miło mi - wyrwała mnie z rozmyśleń dziewczyna i podała mi rękę.

- Szyszymon Zieliński, mi również - odpowiedziałem, lekko się jąkając, ale cały czas patrząc jej w oczy. Uścisnąłem jej dłoń (a może powinienem złożyć na niej pocałunek?).

Policjantka parsknęła śmiechem i zwróciła się do Jaskowskiej:

- Dziękujemy pani komendant, myślę, że powoli udamy się na odprawę.

- Punktualnie ósma widzę was w pokoju. Proszę, przekażcie dyżurnemu, by powiadomił wszystkich. Dziś czeka was bardzo ważna sprawa. Dwa razy nie będę powtarzać spoznialskim -oświadczyła surowym tonem.

- Tak jest - odpowiedziała Aśka i pociągnęła mnie do wyjścia.

                                                                      *****

W ciszy udaliśmy się do dyżurnego. Idąc dwa kroki za nią wpatrywałem się w jej hebanowe włosy. Boże, wyglądała niczym Królewna Śnieżka...

-Cześć, ty jesteś dyżurny Jacek, zgadza się? - upewniła się starsza posterunkowa. - Jaskowska kazała przekazać, byś ty z kolei przekazał innym, by nie spóznili się na odprawę, bo jest jakaś mega ważna sprawa... - powiedziała wolno(a ja lubię szypko xD), uważając, by się nie przejęzyczyć.

-Dzięki za info, a teraz lećcie na ostatnie 10 minut wolnego. - odpowiedział, ale widząc mnie w drzwiach zaraz zawołał - Ejej Szymon! Chodz tu jeszcze na chwilę, jako dowódca musisz podpisać jakiś papier, czy inny kij - dodał dyżurny, wodząc oczami po kilogramach makulatury i wystukując numer w telefonie.

- To ja powoli kieruję się w stronę naszego pokoju - szepnęła Aśka i zniknęła z pola widzenia.

- No to opowiadaj Szymo - powiedział po chwili Jacek, patrząc tym swoim przebiegłym wzrokiem i czekając z niecierpliwością na odpowiedz.

- Chłopie, w życiu nie widziałem piękniejszej dziewczyny! Ona się marnuje na tej komendzie..

- Czekaj, czekaj, Zieliński zakochany? Niemożliwe!

- Jacek, jakie znowu zakochany? Jak będziesz tak drzeć.. się, to za chwilę cała komenda wstanie na nogi i przez kolejne miesiące będzie żyła wiadomością "Szymon się zakochał"!

- Dobra dobra, starego Nowaka nie oszukasz, ale leć już do tej Joanny, bo pomyśli, ze nie umiesz się poprawnie podpisać.

Skończyłem rysować kółko na czole, do którego się zabrałem podczas gadaniny Jacusia i przez chwilę trawiłem, co takiego on powiedział. Zakochany? Niby słyszałem o miłości od pierwszego wejrzenia, ale nie sądziłem, że dopadnie i mnie. Zresztą, po tych wszystkich partnerkach, które:

a) mizdrzyły się do mnie,

b) dawały jasno świadczące SMS-y o tym, czego chcą (co i tak zdarzało się w większości podczas przerw i "ciszy na radiu",

c) ukrywały swoją prawdziwą twarz (mam tu na myśli pewną Julkę),

d) nie były Olą Wysocką, z którą mile wspominam służbę

spodziewałem się kolejnej pustej lali. I chodz Aśki nawet dnia nie znałem, wiedziałem, że jest inna niż wszystkie. Była sobą i to sprawiało, że nieomylny Jacek znów mógł mieć rację i faktycznie się zakochałem. W dodatku miłością od pierwszego wejrzenia. I co ja mam teraz najlepszego począć?


Tak jak obiecałam, wypuszczam dziś dwa rozdziały i na razie nie umiem określić, kiedy nadejdzie trzeci  (choć napisany na papierze jest), bowiem zależy to od was. Czy chcecie kontynuację tej jakże słabej opowieści, czy może jednak nie jest taka żenua i coś się Wam spodobało. Wszystkie uwagi mile widziane. Do następnego!

~~~BlondiiKara~~~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro