Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zostaw ją! ~~5~~

A. - Skoro nie chcesz być ze mną, nie będziesz z nikim! - zagroził wysoki brunet, złapał dziewczynę za szyję i przyłożył do jej gardła bagnet.

- Zostaw ją w tej chwili! Odsuń się! - krzyknęłam, wchodząc z Szymonem do pokoju, celując bronią w faceta.

- Głuchy jesteś? Zostaw dziewczynę! - dodał mój partner.

Mężczyzna w końcu puścił dziewczynę, nacinając lekko jej skórę szyi, a po chwili upuścił broń i chciał uciec przez okno. Zieliński na szczęście wykazał się szybkością i nim brunet wyskoczył, złapał go za koszulkę. Przykuł go do krzesła, wzywając kuszetkę.

Podbiegłam do wystraszonej dziewczyny, wyjmując z kieszeni paczkę chusteczek i starając się zatamować niewielki krwotok. Zauważyłam na jej ciele liczne siniaki i spojrzałam z furią w oczach na psychopatę.

- 07 do 00 - powiedziałam, uruchamiając radio.

- 00 zgłaszam - odpowiedział po chwili dyżurny.

-Jacek, przyślij szybko karetkę na Kowala 23/7, dziewczyna raniona nożem w szyję, osłabiona i nieprzytomna. Migiem!

- Wysyłam. Informuj mnie na bieżąco, bez odbioru.

Monitorowałam oddech dziewczyny, wyczekując karetki.

- Aśka jak sytuacja? - usłyszałam głos Szymona, klękającego przy mnie.

- Nieprzytomna, ale jest oddech. Gdzie jest ta karetka? - dopytywałam się.

- Spokojnie, zdążą. Masz moje słowo - odpowiedział, dotykając mojego ramienia.

W tym momencie usłyszeliśmy sygnał radiowozu, wysłanego specjalnie po niedoszłego mordercę. Policjanci podziękowali nam, gdyż okazało się, że to facet poszukiwany listem gończym i zabrali mężczyznę. Chwilę pózniej pojawiła się karetka, którą zabrano ofiarę do Miejskiego. Na szczęście jej stan nie pogorszył się, niestety też nie polepszył się. W dalszym ciągu martwiłam się o dziewczynę.

*****

Dochodziła jedenasta trzydzieści. Właśnie skończyliśmy sprawę kradzieży jednej z piwnic. Ach ci sąsiedzi, są zdolni do wszystkiego.

- 00 do 07 - odezwał się dyżurny.

- 07 zgłaszam - odpowiedział Szymon. - Nowa sprawa?

- Pudło. Mam informację ze szpitala, dziewczyna wybudziła się, ale w dalszym ciągu jest osłabiona. Lekarze są dobrej myśli.

W tym momencie poczułam, jak kamień spadł mi z serca. Nic nie mogło mi poprawić humoru jak wiadomość, o polepszeniu się stanu dziewczyny.

- A to zasługa Aśki - odparł Szymon, puszczając mi oczko.

- Daj spokój, przecież ja nic nie zrobiłam - szepnęłam do partnera.

- Dobra, dobra, gratulacje oficjalnie Wam złożę, jak wrócicie na komendę. Macie wpisaną przerwę, w końcu i tak za pół godziny będziemy omawiać prowokację - stwierdził Jacek.

- Z naszym dyżurnym w roli ukraińskiego męża? - dodał rozbawiony Szymon.

- A skąd wy..

- Jacek, jeszcze wiele razy się zdziwisz -odpowiedziałam zdziwionemu aspirantowi (no starszy aspirant). - Czyli zjeżdżamy na przerwę?

Zjeżdżacie.. - potwierdził wciąż zszokowany.

- Bez odbioru! - zakończyłam. - To co Szymon, stołujemy się u nas na komendzie, czy wolisz coś "na mieście"?

- Dzisiaj zjadłbym typowy polski obiad. Komenda - odrzekł rozmarzonym tonem.

- Jak ty mnie dobrze znasz - zaśmiałam się.

- Na wylot - zapewnił i spojrzawszy na sygnalizację zmieniającą kolor na zielony, popędziliśmy (oczywiście w dostosowanej prędkości XD) ulicami Wrocławia do naszej komendy, przygotować się do ultra ważnej misji i zjeść pyszny obiad.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro