Zostaw ją! ~~5~~
A. - Skoro nie chcesz być ze mną, nie będziesz z nikim! - zagroził wysoki brunet, złapał dziewczynę za szyję i przyłożył do jej gardła bagnet.
- Zostaw ją w tej chwili! Odsuń się! - krzyknęłam, wchodząc z Szymonem do pokoju, celując bronią w faceta.
- Głuchy jesteś? Zostaw dziewczynę! - dodał mój partner.
Mężczyzna w końcu puścił dziewczynę, nacinając lekko jej skórę szyi, a po chwili upuścił broń i chciał uciec przez okno. Zieliński na szczęście wykazał się szybkością i nim brunet wyskoczył, złapał go za koszulkę. Przykuł go do krzesła, wzywając kuszetkę.
Podbiegłam do wystraszonej dziewczyny, wyjmując z kieszeni paczkę chusteczek i starając się zatamować niewielki krwotok. Zauważyłam na jej ciele liczne siniaki i spojrzałam z furią w oczach na psychopatę.
- 07 do 00 - powiedziałam, uruchamiając radio.
- 00 zgłaszam - odpowiedział po chwili dyżurny.
-Jacek, przyślij szybko karetkę na Kowala 23/7, dziewczyna raniona nożem w szyję, osłabiona i nieprzytomna. Migiem!
- Wysyłam. Informuj mnie na bieżąco, bez odbioru.
Monitorowałam oddech dziewczyny, wyczekując karetki.
- Aśka jak sytuacja? - usłyszałam głos Szymona, klękającego przy mnie.
- Nieprzytomna, ale jest oddech. Gdzie jest ta karetka? - dopytywałam się.
- Spokojnie, zdążą. Masz moje słowo - odpowiedział, dotykając mojego ramienia.
W tym momencie usłyszeliśmy sygnał radiowozu, wysłanego specjalnie po niedoszłego mordercę. Policjanci podziękowali nam, gdyż okazało się, że to facet poszukiwany listem gończym i zabrali mężczyznę. Chwilę pózniej pojawiła się karetka, którą zabrano ofiarę do Miejskiego. Na szczęście jej stan nie pogorszył się, niestety też nie polepszył się. W dalszym ciągu martwiłam się o dziewczynę.
*****
Dochodziła jedenasta trzydzieści. Właśnie skończyliśmy sprawę kradzieży jednej z piwnic. Ach ci sąsiedzi, są zdolni do wszystkiego.
- 00 do 07 - odezwał się dyżurny.
- 07 zgłaszam - odpowiedział Szymon. - Nowa sprawa?
- Pudło. Mam informację ze szpitala, dziewczyna wybudziła się, ale w dalszym ciągu jest osłabiona. Lekarze są dobrej myśli.
W tym momencie poczułam, jak kamień spadł mi z serca. Nic nie mogło mi poprawić humoru jak wiadomość, o polepszeniu się stanu dziewczyny.
- A to zasługa Aśki - odparł Szymon, puszczając mi oczko.
- Daj spokój, przecież ja nic nie zrobiłam - szepnęłam do partnera.
- Dobra, dobra, gratulacje oficjalnie Wam złożę, jak wrócicie na komendę. Macie wpisaną przerwę, w końcu i tak za pół godziny będziemy omawiać prowokację - stwierdził Jacek.
- Z naszym dyżurnym w roli ukraińskiego męża? - dodał rozbawiony Szymon.
- A skąd wy..
- Jacek, jeszcze wiele razy się zdziwisz -odpowiedziałam zdziwionemu aspirantowi (no starszy aspirant). - Czyli zjeżdżamy na przerwę?
Zjeżdżacie.. - potwierdził wciąż zszokowany.
- Bez odbioru! - zakończyłam. - To co Szymon, stołujemy się u nas na komendzie, czy wolisz coś "na mieście"?
- Dzisiaj zjadłbym typowy polski obiad. Komenda - odrzekł rozmarzonym tonem.
- Jak ty mnie dobrze znasz - zaśmiałam się.
- Na wylot - zapewnił i spojrzawszy na sygnalizację zmieniającą kolor na zielony, popędziliśmy (oczywiście w dostosowanej prędkości XD) ulicami Wrocławia do naszej komendy, przygotować się do ultra ważnej misji i zjeść pyszny obiad.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro