Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Strach zagląda w oczy ~~12~~ część 2

A. Przytomność odzyskałam w karetce. Kątem oka widziałam ratowniczkę, która podpinała pięćset kabli, coś mierzyła, coś sprawdzała. Przez chwilę nie mogłam sobie przypomnieć, skąd ja tu właściwie się wzięłam.

- Pani Joanno, czy wie pani, gdzie pani jest? - kobieta widząc, że się ocknęłam, stanęła bliżej mnie i przyświeciła jakąś latareczką w oczy.

- Chyba w karetce - odparłam zmęczona. - Co się stało?

- Zemdlała pani na komendzie. Inni pracownicy nas powiadomili, a dwie dziewczyny jadą za nami autem.

Zuza i Ala. Nawet kilogram czekolady nie wynagrodzi im tego, co dla mnie robią.

- Za 7 minut będziemy w szpitalu. Proszę swobodnie oddychać. Ma pani podwyższone ciśnienie.

Świetnie. Może dołóżcie mi jeszcze migotanie przedsionków i spadek cukru na dobicie.

- Co z Szymonem?! - zapytałam po chwili, rozbudzając się na dobre. Powoli zaczynałam sobie przypominać, dlaczego jadę do szpitala. - Przed wypadkiem dostałam telefon od lekarza... Szymon miał krwotok...

- Pani Joanno, proszę się uspokoić. Za chwilę zajmie się panią doktor! - powiedziała kobieta, biorąc strzykawkę.  W sumie tylko ten moment zapamiętałam, bo nagle miałam mroczki przed oczami i po raz kolejny doświadczyłam utraty przytomności.

***

- Pani Joanno, słyszy mnie pani? Halo! - usłyszałam znajomy głos. Przymrużonym okiem spojrzałam na rozmazaną postać, która stopniowo wracała do pierwotnej ostrości. Obok mnie szedł wysoki i postawny mężczyzna, w białym kitlu. Miał nienaturalnie zielone oczy.

- Jestem dr Frachtowski, zaopiekuję się panią.

O cholera. Frachtowski? A on czasem nie zajmował się Zielińskim?

- Pan jest lekarzem Szymona... - wymamrotałam. - Co z nim...

- Proszę się nie martwić. Pani partner miał krwotok, ale udało nam się go opanować. Jutro będziemy go wybudzać. Niepotrzebnie się pani denerwowała...

Po tych słowach, kamień spadł mi z serca. Dosłownie. W pewnym momencie poczułam się nawet głupio, że nie wysłuchałam do końca rozmowy.

Przewieźli mnie na salę segregacji i poczęli robić rutynowe badania. Zapewniali, że wypiszą mnie jeszcze dzisiaj. Cóż. Zobaczymy, jak prawdziwa w tych czasach jest służba lekarska.

Kiedy cały personel w końcu ulotnił się na jakąś kawkę, do pomieszczenia wparowały zdenerwowane Kowal i Morawska. Dziewczyny widząc mnie, momentalnie odetchnęły z ulgą. 

- Jezu Aśka, nie rób tak więcej! Nie baw się w Szymona! - zażartowała wciąż przerażona Zuzka.

- Właśnie, co z nim? - zapytała Ala. - Jest aż źle?

- Nie... nie wysłuchałam do końca wypowiedzi Frachtowskiego... Jutro wybudzają Zielińskiego.

- Aśka! - krzyknęły równocześnie, zwracając uwagę pielęgniarki.

- Pacjentka musi odpoczywać. Proszę nie krzyczeć i opuścić pomieszczenie - zlustrowała ich surowym spojrzeniem.

- To moje przyjaciółki, już będą cicho. Prosimy o 5 minut - powiedziałam potulnym głosem.

Kobieta westchnęła tylko w odpowiedzi i wróciła do dyżurki.

- Kiedy Cię wypisują? - wyszeptała podkomisarz. Chyba wzięła sobie słowa sanitariuszki do serca, bo w życiu nie widziałam jej tak przejętej.

- Obiecali, że dziś. Mi byłoby to na rękę, zwłaszcza, że MUSZĘ iść do Szymona - odpowiedziałam, akcentując czwarte od końca słowo. - Nie będę się tutaj marnować! Szału można dostać od tej bieli. Ja nie wiem, jak ci ludzie tutaj wytrzymują!

***

Jak powiedzieli, tak zrobili. Wypisali mnie przed siedemnastą,  dzięki czemu mogłam zajrzeć do uśpionego Szymona.  Usiadłam na krawędzi łóżka i złapałam jego nieruchomą dłoń. Z moich oczu popłynęły łzy, a ja wtuliłam się w jego klatkę piersiową i, pociągając nosem, wyszeptałam :

- Obiecałeś, że nie będziesz mnie straszyć. Skłamałeś.

///////////////////

No witam, witam kochani! Ja już po egzaminkach, czuję się w końcu wolna! Planuję jutro wrzucić kolejną część, bo widzę, że jednak ktoś to czyta. Teraz ponawiam pytanie - co z (nie)typowym dniem z życia skoczka? Kontynuować?

Do zobaczenia już jutro!

MrsPrevcowa


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro