Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Strach zagląda w oczy ~~12~~ część 1

A. Do szpitala pędziłam, łamiąc wszelkie przepisy drogowe. W tej chwili najważniejszy był dla mnie Szymon. Kiedy znalazłam się w szpitalu, podbiegłam do przypadkowego lekarza i, zalana łzami, zapytałam o Zielińskiego.

- Pani jest kimś z rodziny? - usłyszałam.

- Narzeczoną - skłamałam. Chciałam jak najszybciej znaleźć przy partnerze, a nie byłam pewna, czy wpuszczą mnie do niego jako dziewczynę.

Mężczyzna w białym kitlu zaprowadził mnie do sali 38. Szymek z zaciekawieniem wpatrywał się w sufit. Gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się lekko.

- Panie Zieliński, narzeczona do pana. Pani... - zawahał się, patrząc na mnie.

- Zatońska - pomogłam mu.

- Pani Zatońska, tylko kilka minut. Pacjent musi odpoczywać - odpowiedział i opuścił pokój. Przytuliłam mocno swojego chłopaka, uważając na brzuch.

- Ty debilu, nigdy więcej Cię nie zostawię... - wyszeptałam przez łzy. Szymon głaskał mnie po włosach i nucił jakąś denną kołysankę.

- Myślisz, że pozwoliłbym Ci żyć beze mnie? - zaśmiał się, wzmacniając uścisk. - Przeleżę tu tydzień i wracam do roboty.

- Chyba Ci się w głowie poprzewracało! - zdenerwowałam się. - Jak tylko wyjdziesz ze szpitala, bierzesz zwolnienie! Jeśli będzie trzeba, sama Cię popilnuję!

Zieliński spojrzał na mnie wzrokiem obrażonej dziewczynki. Do sali wparował lekarz ze sztabem pielęgniarek, których uniformy zaczynały się i kończyły niemal na tym samym poziomie. Panienki zlustrowały mnie wzrokiem i "grzecznie " wyprosiły mnie z pokoju.

- Do później, narzeczono - usłyszałam rozbawiony głos partnera. Odwróciłam się i wyszczerzyłam swoje zęby w uśmiechu. Sanitariuszkom mało tynk nie odpadł z twarzy, jak tylko to usłyszały. Zadowolona opuściłam szpital, bo wiedziałam, że skoro humor mu dopisuje, mogłam spokojnie skupić się na pracy. Wtedy nie wiedziałam, jak bardzo się myliłam.

***

Następnego dnia patrol miałam odbyć z Zuzą. Już na początku bardzo się polubiłyśmy, więc dzień pracowania razem traktowałyśmy jako czystą przyjemność.

- Co z Szymonem? - zapytała mnie, kiedy patrolowałyśmy wrocławskie ulice.

- Bardzo dobrze - odpowiedziałam z uśmiechem. - Stwierdził, że jak tylko go wypiszą, wróci na patrol.

- Cały on - zaśmiała się Kowal. - Czyli wszystko w porządku.

Przytaknęłam. Chwilę później usłyszałyśmy Jacka, który poinformował nas o bójce w parku. Szybko się tam udałyśmy i równie szybko rozwiązałyśmy sprawę. 

O godzinie 12:30 zjechałyśmy na przerwę. Z policyjnego bufetu wzięłyśmy tradycyjny polski obiad. Do naszego stolika dosiadła się Ala.

- No cześć dziewczyny - zagadnęła, dłubiąc widelcem w talerzu spaghetti. - Asia, co słychać u Zielińskiego? Mam nadzieję, że wszystko w porządku?

- No pewnie, że tak! Szczerzy się od wczoraj, jakby wcale nie miał rany kłutej, tylko czekał na rutynowe badania! - powiedziałam oburzona.

Dziewczyny wymieniły się uśmiechami. 

- Wiedziałam, że będziecie razem  - wyznała Morawska. - Pasujecie do siebie jak dwie krople wody.

- Dziękuję - odpowiedziałam, lekko się czerwieniąc. - Jak tam przygotowania do ślubu?

- W życiu nie widziałam Jacka tak zdenerwowanego! - przyznała ze śmiechem. - Skoro tak się zachowuje przed ślubem, to ja nie wiem co będzie przed urodzinami mojej mamy!

Nagle usłyszałam dzwonek telefonu. Nie znałam tego numeru, ale odebrałam. 

- Dr Frachtowski, Szpital Miejski we Wrocławiu - przedstawił się męski głos.

- Joanna Zatońska - odpowiedziałam lekko poddenerwowana. - Coś się stało?

- Pani narzeczony dostał krwotoku wewnętrznego. Musieliśmy go uśpić i...

Te dwa zdania spowodowały, że osunęłam się z krzesła na panele. Od razu znalazły się przy mnie dziewczyny, próbując mnie cucić. Zamglonym wzrokiem widziałam przerażoną Alę i Zuzę, która chyba na kogoś wrzeszczała.

- Aśka! Aśka! Aśka co Ci jest?! - usłyszałam zdenerwowany głos Nowaka. Chwilę później straciłam przytomność.

//////////////////////////////

Jako, że szkoły strajkują, siedzę w domu i nie mam co ze sobą zrobić. Na egzaminy i tak się nie nauczę (kto normalny nadrobi 3 lata w 2 dni XD), więc postanowiłam, że dodam kolejną część. Mam jeszcze pytanko dotyczące nowej książki - jeśli ktoś już czytał, jak wrażenia? Kontynuować, czy nie?

MrsPrevcowa


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro