Aśka, żyjesz?! ~~3~~
A. W drodze do pokoju natknęłam się policjantkę trochę wyższą ode mnie. Byłą długowłosą blondynką o zielonych, kocich oczach. Kipiało od niej pozytywną energią i humorem.
- Cześć, jestem Ala Morawska! Nigdy wcześniej Cię na komendzie, jesteś nowa?
- Zgadłaś - odpowiedziałam, uśmiechając się szeroko. - Aśka Zatońska, miło mi Ciebie poznać!
- Może dasz się zaprosić na jakąś kawę i ciacho po pracy? Poznamy się bardziej, chętnie przedstawię wszystkich, wiesz takie tam pogadanki.. - zaproponowała podekscytowana.
- Dzięki wielkie, nie sądziłam, że ktokolwiek zechce się ze mną kumplować.. - odparłam, spuszczając wzrok.
- Niby dlaczego? Wydajesz się bardzo ciepłą i sympatyczną osobą - zdziwiła się Morawska.
-Kiedy ostatni raz udałam się z ludzmi z uczelni, stwierdzili, że jestem okropnie sztywna i w życiu nie zabawię się jak należy. Chyba mają rację, oni nie mają młodszego brata nieuka na wychowaniu...
- E tam bzdury gadasz. W piątek zabieram Ciebie, Jacka i Szymona do klubu. Co ty na to?
- Hmmm... no okej, postaram się pokazać od jak najlepszej strony - odpowiedziałam konspiracyjnym szeptem i po chwili obie z Alą wybuchłyśmy śmiechem.
- W takim razie podaj mi Twój numer telefonu i bliżej weekendu się umówimy - stwierdziła policjantka i wyjęła z kieszeni telefon.
Wymieniłyśmy się numerami i pożegnałyśmy się, rozchodząc się. Sprawdziłam przy okazji godzinę, z której wynikało, że do odprawy zostały niecałe dwie minuty.
- Szymek, co ty tam podpisujesz.. - mruknęłam i zawróciłam w stronę pokoju dyżurnego.
*****
-Szymon, czy ty tam Konstytucję podpisujesz, że tyle Ci to schodzi? - zapytałam, wchodząc do "mieszkanka" Jacka. W pewnej chwili poczułam, że chyba na kogoś wpadłam.
- Jezu, Aśka żyjesz?! - usłyszałam przerażony głos Zielińskiego, który zdążył złapać mnie przed upadkiem. Trzymająca w talii, poczułam się kapkę nieswojo.
- Spoko, nic mi nie jest - starałam się go uspokoić i postawić do pionu.
- Nie uderzyłem Cię? - dopytywał się.
- Nie, poważnie nic się nie stało - zapewniałam go, uśmiechając się. Cholera, chyba się zarumieniłam..
- Gołąbeczki, nie chce nic mówić, ale jak nie pojawicie się w ciągu minuty w sali odpraw, to gwarantuję, że Jaskowska nie będzie taka miła jak dziś rano - stwierdził Jacek, a wychodząc z pokoju, puścił nam znaczące oczko.
*****
- Witam wszystkich na dzisiejszej odprawie - zaczęła komendantka, wchodząc kilka sekund po nas. - Pragnę przedstawić nowy nabytek naszej komendy - starszą posterunkową Joannę Zatońską!
Wstałam niepewnie i kiwnęłam głową. Przyjazne uśmiechy dookoła. A może wcale takie przyjazne?
- Od razu przejdę do rzeczy - kontynuowała. - W ostatnich tygodniach miały miejsce masowe zaginięcia kobiet. Ich rodzina nie otrzymywała żadnych telefonów od porywaczy, co może znaczyć to, że zostają porywane dla handlu kobietami. (to jest w ogóle poprawnie gramatycznie? xD). Otrzymaliśmy informację, że dziś około godziny 13 - 14 przy opuszczonych magazynach, przy lesie Kempinówka grupa ma dokonać wymiany z kimś zza granicy. Zrobimy tak...
Ależ będę złym i prawdziwym Polsatem! Kontynuacja tegoż rozdziału będzie miała miejsce jutro. Dziękuję za ponad 20 odczytów! To dla mnie osiągnięcie, w końcu to moje pierwsze opowiadanie, nie spodziewałam się, że ktokolwiek będzie to czytał. Tak więc do jutra!
~~BlondiiKara~~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro