Ślad na psychice
Fausti
- Fausti! - usłyszałam krzyk Wiki i Haniuli zaraz po przekroczeniu progu naszego mieszkania.
- Co się dzieje, Wika? - zapytałam zmieszna.
- Czemu nie powiedziałaś, że wychodzisz? Nawet nie wiesz jak się martwiliśmy o ciebie! Jescze minuta i zadzwoniły byśmy na policję. Tak się o ciebie martwiliśmy..
Podeszłam do dziewczyn i mocno je objęłam. Trwałyśmy w uścisku jeszcze chwilę i wkońcu się odezwałam.
- Przepraszam, wyszłam wcześnie. Nie chciałam was budzić, a musiałam - tu się zawahałam - przemyśleć parę spraw.
- Dobra, nie będziemy prowadzić rozmowy w korytarzu. Idziemy do mojego pokoju. - zarządziła Hania.
Przeszłyśmy do jej pokoju, walało się tu dużo jej rzeczy. Zasiadłyśmy na zaścielonym łóżku, a ja kontynuowałam.
- Więc jak wyszłam to skierowałam się w stronę parku. Dużo myślałam o.. pewnych sprawach. Siedziałam zamyślona, a po chwili podszedł do mnie jakiś chłopak. Złapał moje kolano, a później udo. Zaczęłam krzyczeć i próbowałam się wydostać, a wtedy on zaczął mnie dusić. - przerwałam na chwilę, czując że w moim gardle stanęła duża kula, a z oczu zaczęły sączyć się łzy - Później złapał moją koszulkę i chyba chciał mi ją zdjąć.. - przerwałam bo zaczęłam płakać.
Dziewczyny czule mnie przytuliły. Cieszyłam się, że mam w nich oparcie. I oczywiście w Bartusiu też, ale to narazie moja słodka tajemnica.
- Ale jesteś z nami, to najważniejsze. Jak w ogóle wydostałaś się z tej pułapki? - zapytała po chwili Wika.
- Tak się szczęśliwie złożyło, że Bartek, Kubicki w sensie, też był w tym parku i szybko zareagował. Uderzył tego huja z 3 razy, a on uciekł. Bardzo się wtedy bałam, Bartek dosiadł się do mnie i mnie przytulił. Chyba tyle. - ucięłam bo bałam się, że powiem za wiele.
- Mhm, rozumiemy. Bardzo dobrze, że Bartek zareagował. - popatrzyła na mnie czule Hania - Ale jakim cudem masz na sobie jego bluzę?
„O nie, one już wiedzą" - pomyślałam.
- Było mi zimno, no i zaczęło padać, więc mi dał żebym nie zmarzła.
- Ahaa, rycerz na białym koniu. - powiedziała Hania by rozładować atmosferę. Wsumie po części miała rację. Gdyby nie Bartuś, mogło by się skończyć tragicznie.
- Dobra dziewczyny, zrobię nam pyszne cynamonki. Co wy na to? - zapytała Wika.
Przebrałam się w wygodniejsze ciuchy, lecz wciąż zostałam w bluzie Bartusia, pachniał piżmem, czyli zapachem który kojarzył mi się tylko z nim. Spędziłam z dziewczynami super dzień. Powoli zapominałam o tym co wydarzyło się w parku. Moje myśli cały czas krążyły wokół Bartusia, albo inaczej - mojego chłopaka.
Siedziałyśmy sobie w pokoju Hani, zajadaliśmy się cynamonkami, które upiekła Wika i oglądaliśmy Mean Girls na Netflixie. Nagle usłyszałyśmy pukanie do drzwi. Hania poszła otworzyć, a po chwili wróciła do nas nie sama, lecz z chłopakami. Moje serce zabiło mocniej na widok Bartka. Chciałam podbiec do niego, przytulić i głęboko pocałować. Widziałam w jego oczach pełno miłości, pewnie to sami dało się wyczytać z moich.
- Siemka! Co tam u was dziewczyny? - zapytał świeży podchodząc do nas i całując Hanię.
- Całkiem spoko. Próbujemy odprężyć Fausti po tym co ją spotkało. - powiedziała Hania.
- Co jest Fausti? - zapytał zmartwiony Patryk.
- Siądźcie, opowiem wam wszystko. - powiedziałam.
Chłopaki usiadli koło swoich dziewczyn, a Bartek przysiadł się koło mnie, na kilka sekund dotykając moje udo i patrząc głęboko w moje oczy. Zazdrościłam dziewczyną, że mogą okazywać sobie uczucia w naszym towarzystwie. Ale wiedziałam, że będzie lepiej trzymać nasz związek narazie w tajemnicy, niż zacząć o tym trąbić, na prawo i lewo.
Zaczęłam wszystko opowiadać. O tym jak wyszłam, o tym jak przysiadł się do mnie ten oblech i próbował mnie atakować, widziałam, że gdy o tym mówiłam Bartuś ściska ręce w pięści, tak że aż zbielały mu knykcie; o tym jak Bartek mnie uratował, wtedy spojrzałam na Bartka pełnym podziękowania i miłości spojrzeniem, a on mrugnął do mnie zalotnie. Nie obyło się bez łez, bo to wydarzenie zostawiło ogromny ślad na mojej psychice. Gdy skończyłam opowiadać wszyscy podeszli do mnie i przytulili mnie. Bartuś skorzystał z okazji i jak nikt nie patrzył pocałował mój policzek i szepnął mi do ucha.
- Wyglądasz zniewalająco w mojej bluzie gwiazdeczko. Musisz ją sobie zostawić. To taki mały prezent ode mnie.
Gdy zakończyliśmy grupowy przytulas postanowiliśmy spędzić miło czas w swoim towarzystwie. Jedliśmy, śmialiśmy się i rozmawialiśmy. W pewnym momencie Bartek powiedział, że wychodzi do toalety. Szturchnął mnie w ramie i gestem ręki pokazał żebym do niego przyszła. Po chwili powiedziałam reszcie, że idę po coś do swojego pokoju.
Zamiast tam, skierowałam się do łazienki, gdzie był Bartek. Zaraz po przekroczeniu progu zostałam przyciśnięta do ściany i głęboko pocałowana. Zamknęłam drzwi na klucz i oddałam się w całości Bartusiowi. Oplotłam rękami jego kark, jedną rękę dając w jego puszyste włosy. On trzymał mnie w tali, a drugą reką gładził mój policzek. To był pocałunek pełen tęsknoty i uczuć. Czułam się jak w niebie. Bartek przerwał pocałunek i powiedział.
- Gwiazdeczko, tak mi ciebie brakowało. To ja zaproponowałem chłopakom przyjście do was. Nie mogę bez ciebie wytrzymać. - mówiąc to przytulał mnie mocno do jego torsu.
- Bubiś, musimy wychodzić, nasi znajomi się zaraz zorientują, że nas długo nie ma i zaczną nas szukać.
- Masz rację.
Pocałował mnie głęboko, po czym znów przytulił i ucałował moje czoło.
- Kocham cię, gwiazdeczko.
Wysłałam mu buziaka w powietrzu, a on wyszedł z pomieszczenia. Zaczęłam ogarniać się przy lustrze. Miałam spuchnięte usta i rumieńce na twarzy. Pochlapałam twarz parę razy zimną wodą, nałożyłam na usta błyszczyk i spuściłam wodę w toalecie, udając, że właśnie z niej skorzystałam. Umyłam ręce i wróciłam do reszty. Usiadłam koło Bartka i zaczęliśmy wszyscy wspólnie oglądać Avatar.
~~~
892 słowa.
Dziś dłuższy rozdział, mam nadzieję, że się wam podobał🤭
Buziaki🤍
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro