Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Załatwie to

Fausti

Kiedy Bartek wyszedł, pozostawiając pustkę w moim pokoju, jak i sercu, długo myślałam. O mojej zmianie szkoły. O dniach spędzonych razem z moją grupką. O każdym naszym dniu z Bartkiem, kiedy wspólnie szliśmy, a później wracaliśmy ze szkoły. O tej wycieczce, która zmieniła moje życie. O akcji w parku. O moim Bubisiu, o moim całym świecie.

Wydostałam się spod kołry i przeszłam do kuchni po drodze mijając Patryka.

- Hej. - powiedziałam krótko.

- Dzień doberek, siostrzyczko. - podszedł do mnie i potargał mi włosy, jak rodzeństwu.

- Jak się spało?

- Superancko, tylko powiem ci, tak w tajemnicy - Wika strasznie chrapała! - powiedział na co wybuchnęliśmy śmiechem - Tylko nie mój jej, błagam! - złożył ręce jak do modlitwy.

- Zastanowię się. Jeśli mi podpadniesz, to pierwsze co, rzucę się do biegu w jej stronę.

- Czyżbyście mnie obgadywali? - nagle na korytarzu pojawiła się wspomniana wcześniej Wika.

- Słonko ciebie? Nie wymyślaj! - Patryk podszedł do Wiki i złożył na jej ustach czuły pocałunek. Zazdrościłam im. Zazdrościłam im tego, że pokazują otwarcie swoje emocje. Uśmiechnęłam się na myśl o tym, że gdy razem z Bartkiem powiemy im o naszym związku, też będziemy mogli sobie tak słodzić przy wszystkich.

- Dobra z drogi śledzie, idę do kuchni. Jestem głodna jak wilk! - krzyknęła nagle Hania z końca korytarza. U jej boku szedł świeży.

Razem weszliśmy do kuchni i każdy zajął się przygotowywaniem swojego śniadania. Ja postawiłam na grzanki z avocado i jajkiem. Do picia zrobiłam sobie zieloną herbatę, a do niej wzięłam leki na przeziębienie. Zastanawiałam się co robi teraz Bartuś. Jak się czuję, o czym myśli. I co najważniejsze, czy ma leki przy sobie. Przestraszyłam się na myśl, że zostawiłam chłopaka chorego, z gorączką i bólem gardła bez leków, na pastwę losu.

Zamyśloną przeszłam do stołu gdzie wszyscy pałaszowali swoje śniadania. Śmiali się i głośno rozmawiali. Patrzyłam na dziewczyny i ich drugie połówki. Poczułam się jak piąte koło u wozu. Każdy siedzi i rozmawia ze swoją drugą polowką, a ja w ciszy, pogrążona we własnych myślach pałaszuje jedzenie. Mam nadzieję, że Bartuś sobie coś zjadł. Musiałam wymyślić coś, by spotkać się dziś z chłopakiem.

Kiedy zjadłam dałam swoje brudne naczynia do zmywarki i poszłam do swojego pokoju. Dziś postawiłam na wygodę. Ubrałam szare dresy, czarny top, a na to zarzuciłam bluzę Bartka. Nadal pachniał piżmem. Pościeliłam łóżko i wzięłam do ręki telefon.

Od Bubiś🤍:

Wczoraj, 17:36

Mam dla ciebie niespodziankę gwiazdeczko. Kocham cię🤍

Uśmiechnęłam się na wspomnienie wczorajszego wieczoru i nocy. Byłam taka beztroska i szczęśliwa pomimo choroby.

Do Bubiś🤍:

Jak się czujesz Bartuś? Martwię się. Jadłeś coś? Masz leki?

Po napisaniu wiadomości odłożyłam telefon na bok i położyłam się na łóżku. Pogrążyłam się w myślach. Myślałam o tym jak przyjść do Bartka nie wzbudzając podejrzeń przyjaciół. Moja komórka wydała charakterystyczny dźwięk i informujący o nowej wiadomości.

Od Bubiś🤍:

Nie za dobrze. Zjadłem śniadanie, a teraz leżę. Nie mam żadnych leków, ale sen napewno mi pomoże. Kocham cię gwiazdeczko🤍

Biedny Bartuś - pomyślałam.

Do Bubiś🤍:

Załatwie to.

~~~
490 słów.
Jak wam się podoba?
Buziaki🤍

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro