48
TO BYŁ RAFAŁ
-Rafał - krzykłam i podbiegliśmy do noszy gdzie lezał nieprzytomny Rafał
-znacie go państwo ? - zapytał Ratownik
-To nasz przyjaciel co sie mu stało?!- krzykłam
-chłopak wpadł pod auto kierowca nie zdąrzył zachamować a teraz zabieramy go do szpitala do warszawy na ulice cichą -wpakowali go do karetki i odjechali zaczełam plakać Sysia też
- z - zadzwonie d-do A-Artura - płakałam wybralam numer przyjaciela
-Halo?
-w-wracajcie d-do o-środka R-rafał j-jest w s-szpitalu - rozpłakałam sie na dobre
-bedziemy za piec minut gdzie jestescie?
-na pasach gdzie go potrącono - powowdział Smutno Jeremi - własnie idziemy do ośrodka jak bedziecie idzcie do pokoju Lipki
-ok
Poszlismy do ośrodka ciągle płakaliśmy Jeremi zadzwonil do rema mowiac ze wszyscy mamy sie spotkac u Lipki w pokoju doszlismy od osrodka polismy do pokoju Sylwii gdzie wszyscy juz byli
-i co gdzie Rafał? - zapytał Bartek przytulając mnie wszyscy widzieli ze płaczemy do pokoju wparowali Jasiek z Arturem
-R-rafał jest w szpitalu - powoedziałam plakaliśmy z Syską
-Co ?! - wszyscy krzyki a do oczu Lipki napłyneły łzy
-potrąciło go auto na pasach zabrali go do warszawy na ulice cichą - powoedział smutno Jeremi, Jasiek przytulił płaczącą Syske mnie tulił Bartek
-Kochanie nie płacz zaraz do niego pojedziemy - Bartek starał sie mnię uspokojić
-kto jedzie z nami? - zapytal Remo
-ja - odezwalam sie a za mna Bartek Syska Jasiek no cała ekipa łącznie z Sylwią która płakała
-dobra całe szczescie opiekunowie sie zaopiekuja obozowiczami chodzcie - wyszlismy z ośrodka i poszliśmy do busa pojechalismy do szpitala mnie Syske i Sylwie nikt nie mógł uspokojić
Wyszlismy z busa i pobieglismy do szpitala
Perspektywa Sylwii L
Własnie jestesmy przed szpitalem bylam pierwsza przy recepci
-Dobry wieczór gdzie lezy Rafał Wiewióra?
-jest pani kimś z rodziny - i tu sie zawiesiłam
-to jego narzeczona a ja jestem jego siostrą reszta to przyjaciele - powiedziała zła Agata
-Sala numer 25 piąte piętro - skierowaliśmy sie do windy
-Cholera to moja wina mogłam cos zrobic - płakałam
-Sylwia nie powiem bo jestem na ciebie cholernie zła o to ze mu wczesniej nie powiedziałaś ale co sie stało to sie nie odstanie miejmy nadzieje ze wyjdzie z tego cało martwie sie o niego bo jest dla mnie jak brat - powiedziała Agata wyszlismy z windy sikerowaliśmy sie do sali 25 spotkalismy tam lekarza
-Dzien dobry ja jestem siostrą Rafała moge wiedzieć co z nim? - zapytała Agata
-Pan Rafał jest nieprzytomny ma połamane dwa rzebra i ręke zapadł w śpiączke długo terminową nie wieadomo kiedy sie obudzi moze być to za rok za dwa za tydzien lub nawet jutro jak narazie nie mozna do niego wchodzić - powoedział i weszedl do jego sali płakałam na dobre
Usiedliśmy na krzesłach Bartek przytulił płaczącą Agate Jasiek przytulił Syske moj telefon zaczął dzwonić
Dzwoni: Karol❤
Odbierz/Odrzuć
Odrzuć
Dzwonił 3razy za czwartym odebrałam
-Czego? - zapytalam zła
-kochanie spokojnie to ja co sie stało?
-nic daj mi spokoj nie mam ochoty z tobą rozmawiać
-Mow ! - krzyknął
-to wszystko przez ciebie nienawidze cie ! - krzykłam i sie rozłączyłam zaczełam jeszcze bardziej płakać
Ekipa sie na mnie patrzała z sali weszedl lekarz
-mozna do niego wchodzic ale pojedyniczo ktos tu jeszcze jest z rodziny? Pielengniarka mowila ze jest tu narzeczona pana Rafała
-to ja - powiedziałam na tyle głosno zeby mnie usłyszał
-pani pierwsza - załorzyłam jakis niebieski fartuch i weszłm do sali Rafał był posiniaczony zaczełam płakać
-przepraszam Rafał ja tak barzdzo przepraszam - łzy leciały mi ciurkiem
-zapomniec chce na jeden dzien o tym co nie zdarzy sie po linie znow każą biec nie moge dłużej.... - spiewałam płacząc trzymałam go za ręke
-Rafał ja nie mogłam sie zgodzic on by cos ci zrobił i mi jakbym wrocila do ciebie nie mogłam przepraszam kocham cie - płakałam pocałowałam go w policzek i wyszłam z Sali usidłam na krzesle i płakałam....
Perspektywa Agaty
Sylwia wyszła cała zapłakana z Sali ja weszłam po niej
-Rafał nie poddawaj sie przyjacielu bede cie wspierać zrob to dla nas i zawalcz nie daj sie ! kupie ci te obiecane zelki ale walcz - przy zelkach sie lekko zasmiałam -jesteś dla mnie jak brat będe z tobą zawsze - wyszłam z Sali Bartek mnie przytulił i pocałował
-jesteście razem ? - zapytał Jeremi wraz z Lipką
-tak ale jakie to ma teraz znaczenie - zapytałam płacząc Bartek mnie przytulił i po cichu zaczą spiewac
-Czasem to słowo
Czasem to gest
Niewiele wiem
daje co chcesz
Czasem to usmiech czasem spojrzenie wystarczy jedno by znikły łzy
czuje lepiej sie ja czuje lepiej sie gdy pomagam
Czuje lepiej sie czuje lepiej sie gdy pomagam
Czasem to słowo
czasem to gest
Niewiele wiem daje co chcesz
Czasem to usmiech czasem sporzenie wystarczy jedno by znikły łzy- Bartek spiewał tuląc mnie i kiwając nas na boki
Perspektywa Sylwii L
Wyglądają razem słodko przynajmniej oni są szcześliwi....
Siedzimy juz tu 3 H
Poszłam bez słowa do sali Rafała usiadłam na krzesle i patrzałam na niego
Wszystko przezemnie oszczegał mnie zanim pojechał do tego cholernego londynu gdybym sie go posłuchała wszystko wyglądało by inaczej dalej bym była z Rafałem nic by mu się nie stało
Boje sie ze to była próba samobójcza....
-Rafał obudz sie nie zostawiaj mnię - płakałam
W koncu bede musiała wrócić do domu a on znow bedzie niszczył mnie psychicznie ale dla dobra Rafała zrobie wszystko...
tak wiem rozdział miał być o 8 a jest 9:38 jak to pisze wybaczcie ale nie mogłam wstawić o 8
Kasia
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro