Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Patryk jest głupi

Fausti

Obudziłam się wtulona w śpiącego Bartka. Podniosłam się z łóżka i chwilę nasłuchiwałam, czy przypadkiem nikogo nie ma w mieszkaniu. Popatrzyłam jescze na śpiącego Bartusia. Miał lekko rozchylone wargi, a włosy porozrzucane na wszystkie strony. Podeszłam do łóżka i wzięłam od chłopaka termofor, który zdążył stracić ciepło. Okryłam go szczelniej koldrą i pocałowałam w czoło.

- Nawet nie wiesz jak cię kocham. Jesteś najważniejszy w moim życiu, naprawdę. - powiedziałam bardziej do siebie niż do niego.

Zarzuciłam torbę na ramię. Uchyliłam nie pewnie drzwi i przez nie wyjrzałam. Wyszłam na korytarz. Nikogo tu nie było. Weszłam do kuchni i rzuciłam wzrokiem na elektroniczny zegarek wbudowany w mikrofale. Była 22:12. Po cichu wylałam zimną wodę z termoforu i umyłam kubki bo herbacie. Spakowałam swój ekwipunek do torby. Przysiadlam na krześle, a na stoliku położyłam torbę, z której zrobiłam sobie poduszkę. Wtuliłam się w nią i odpłynęłam.

- Japierdolę, zwłoki! Świeży dzwoń po policję! - obudził mnie donośny krzyk Patryka. Wrócili - pomyślałam.

- Głupku to Faustyna, obudziłeś ją. - upomniał go drugi z chłopaków.

Jęknęłam nie zadowolona, że ktoś przerwał mój sen. Przeciagnęłam się i obrocilam się w stronę przyjaciół.

- Debilu obudziłeś mnie.

- O przepraszam bardzo, ale to nie ja leżę w nie swoim mieszkaniu, na nie swoim stole. - szybko się usprawiedliwił - Po prostu się przestraszyłem, okej?

- Co ty tu tak w ogóle robisz Fausti? - wtrącił się świeży.

- Bartek napisał mi SMS - a, że źle się czuje, a ja chciałam pomóc. Tak na marginesie chłopcy, lepiej zaopatrzcie się w leki, bo jak któregoś zacznie boleć łeb to chyba poumieracie.

- My jesteśmy silne chłopy, nas nic nigdy nie boli. - powiedział dumnie Patryk prężąc muskuły i je całując. - Bartek ma jaja, wyjdzie z tego.

Parsknęłam na widok jego reakcji.

- Fausti może przepisz się u nas? Nie chcę żebyś obudziła dziewczyny i tak były już padnięte. Możesz przespać się w moim łóżku. - zaproponował świeży.

- Dzięki, ale nie chciałabym cię zarazić. Mam prawdopodobnie tego samego wirusa co Bartuś.

- A no tak, bo jak się leci w ślinę, to przekazuje się wszystko. - wtrącił Patryk.

Zgromiłam go morderczym spojrzeniem, że gdybym mogła nim zabijać, dawno leżałby martwy.

- Już się tak nie wściekaj, mam pomysł.

Patryk zniknął w głębi korytarza, a ja czekałam na to co wymyślił. Wrócił po chwili, nie sam, lecz z moim chłopakiem. Rzuciłam mu wściekłe spojrzenie, a Bartusiowi współczujące.

- Fausti, śpisz z Bartkiem. - oznajmił dumny.

- Słucham?

- No skoro macie tego samego wirusa, nie zarazicie się.

- Zgadzam się na to tylko ze względu na stan Bartka. Po co go tu przywlokłeś, nie widzisz że jest rozpalony? - podeszłam i dotknelam czoła Bartusia, rzucając mu smutne spojrzenie - Jesteś jebniety. Jak ty będziesz chory, to przysięgam wyleje na ciebie cały kubeł zimnej wody.

- Już się tak nie denerwuj złotko, zaopiekujesz się nim, prawda? - powiedział kpiarsko Patryk.

- Któregoś dnia wydlubie ci oczy. - wbiłam paznokieć w jego tors - Chodź już Bartek. Świeży napisz proszę Hani, że tu jestem. Nie chcę żeby się martwiła. Dziękuję, dobranoc.

Weszliśmy do pokoju i zamknęliśmy drzwi. Od razu poleciłam Bartkowi, żeby położył się do łóżka. Po chwili zrobiłam to samo i oboje leżeliśmy pod rozgrzaną już koldrą.

- Wiesz co Patryk mi powiedział jak tu wparował? - zagadnął Bartuś.

- Co takiego?

- Powiedział: Stary jak chcesz mieć zajebistą dziewczynę to wstawaj z łóżka. Śpisz dziś z Faustyną! Zajebiście nie?

- Patryk jest głupi. - zaśmiałam się.

- Może i jest, ale to dzięki niemu śpimy tu razem bez żadnych podejrzeń. - przyciągnął mnie bliżej siebie i szczelnie przytulił i szepnął mi do ucha - Kocham cię gwiazdeczko.

- Dobranoc Bartuś.

~~~
571 słów.
Ale Patryk wykombinował, haha.
Buziaki🤍

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro