Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Mój brunet

Fausti

Bardzo miło minął mi czas w towarzystwie znajomych i mojego chłopaka. Dochodziła godzina 23, więc dziewczyny razem ze swoimi drugimi połówkami szykowały się do spania. Poinformowałam swoich przyjaciół o tym, że trochę źle się czuje, więc pójdę zażyć leki. Weszłam do kuchni i nastawiłam wodę w czajniku. Podszedł do mnie Bartuś, obrócił i pocałował. Po skończonym pocałunku przytuliłam się do niego.

- Co się dzieje gwiazdeczko? - zapytał wyraźnie zmartwiony.

- Hujowo się czuje. Boli mnie głowa, o tutaj. - wskazałam na odcinek czoła pomiędzy brwiami.

- Mnie tak samo boli, to chyba przez ten nasz taniec w deszczu.

- Przepraszam, to moja wina. Czuję się z tym okropnie. - mówiąc to patrzyłam w podłogę. Bartek odsunął się ode mnie i położył wskazujący palec na moim podbródku, podnosząc go w góre.

- Kochanie, nic się nie stało. Nie przepraszaj za to, to była magiczna chwila. Trudno, może i będziemy chorzy, ale niczego nie żałujemy. To było piękne. - kiedy skończył mówić złożył na moich ustach lekki, jak piórko pocałunek.

Czajnik wydał charakterystyczny dźwięk, oznajmujący, że woda jest na tyle gorąca, by zalać herbatę. Wyciągnęłam dwa kubki i włożyłam torebkę herbaty o smaku dzikiej róży. Wyciągnęłam z szafki Apap i zapytałam Bartka czy też chce. Skinął głową. Patrzyłam na powoli parzącą się herbatę. Bartuś oplótł mnie w biodrach i położył brodę na czubku mojej głowy. Gdy herbata była wystarczająco zaparzona wyjęłam torebki i wyrzuciłam.

Przeszliśmy z naparem i lekiem do mojego pokoju. Położyłam je na nakasliku koło łóżka, weszłam pod kołdrę i oparłam głowę o zagłówek. Popatrzyłam na Bartka, na którego twarzy majaczyło się zmieszanie.

- Na co czekasz? Chodź do mnie Bartuś. - ponagliłam go.

- A co jeśli znajomi zobaczą?

- Spokojnie, wszyscy już smacznie śpią. Nikt tu nie wejdzie, słowo. - zapewniałam chłopaka.

Bartek mi zaufał i tak jak ja, odłożył herbatę i tabletkę na nakaslik. Wszedł pod kołdrę i przyciągnął mnie do siebie. Chwile trwaliśmy w takiej pozycji, lecz przerwaliśmy ją, chcąc sięgnąć po napar. Wrzuciła Apap do ust i popilam rożaną herbatką. Delektowalam się napojem, czując jak powoli rozgrzewa mnie od środka. Po wypiciu odłożyłam kubek na nakaslik i zjechałam niżej na poduszkę. Po chwili Bartek zrobił to samo. Przewróciłam się na bok, położyłam jedną rękę na jego torsie, a zgietą nogę na jego udach. Chłopak podłożył rękę pod moją głowę, a drugą objął mnie w tali i przyciągnął do siebie.

- Bartuś, jak rano stąd pójdziesz? - zapytałam nagle.

- Spokojnie, ustawiłem sobie budzik na 8.50. Chłopaki spią zazwyczaj do 10, więc przyszykuje się i o 9 będę już u siebie. Nie martw się tym gwiazdeczko. - mówiąc to ucałował moje czoło.

- Przepraszam, za tego debila w parku.

- Nie przepraszaj za innych. - powtórzył to, co kiedyś mu powiedziałam - To, że cię nie skrzywdził jest najważniejsze. Jesteś tu ze mną bezpieczna. Nie pozwolę takim gówniarzom cię więcej skrzywdzić. Kocham cię, gwiazdeczko. - kiedy skończył mówić pocałowaliśmy się ostatni raz.

- Dobranoc Bubiś. - powiedziałam, bo poczułam że tabletka zaczyna działać. Wtuliłam się bardziej w chłopaka. Wkładając jedną dłoń w jego puszyste brązowe loczki. W takiej pozycji zasnęliśmy.


Obudziła mnie czyjąś krzątanina. To Bartek, realizował swój plan. Przyglądałam się poczynaniom chłopaka.

- Przepraszam gwiazdeczko, nie chciałem cię obudzić. - powiedział, gdy zauważył że nie śpię.

- Dzień dobry, spokojnie i tak chciałam się z tobą pożegnać. No choć tu.

Bartek podszedł do mnie i mocno przulił całując w usta. Po tym chłopak pociągnął nosem i pomasował się po głowie.

- Źle się czujesz? - zapytałam zmartwiona.

- Hujowo. Chyba złapaliśmy infekcje.

- Pisz cały czas jak się czujesz. Martwie się o ciebie.

- Gwiazdeczko wszystko będzie dobrze. Pokaszle parę dni i przejdzie. Nie martw się. - podszedł i potargał moje włosy, tak jak robi się małemu dziecku. - Bedę się zbierać. Do zobaczenia, gwiazdeczko.

Pocałowaliśmy się ostatni raz i chłopak otworzył drzwi. Wyszedł. Ostatni raz się na mnie spojrzał. Wysłałam mu buziaka w powietrzu, na co on uśmiechnął się i wyszedł. Pierwsza noc razem - pomyślałam. Ta noc była moją najlepszą. Leki uspokoiły ból mojej głowy, a termofor, w postaci Bartka, całą noc mnie grzał i czule obejmował. Już tęsknie za moim brunetem.

~~~
656 słów.
Dzisiaj taki luźniejszy rozdział. 
Buziaki🤍

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro