Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chłopak z parku

Fausti

Nadszedł dzień dyskoteki. Najbardziej, a zarazem najmniej wyczekiwany dzień. Zwiastował on koniec wycieczki i powrót do szkoły. Razem z dziewczynami zaczęłyśmy się szykować. Ja ubrałam czarny strój, ten który miałam podczas naszego spotkania z Bartkiem w drugi dzień wycieczki. A właśnie, jak moja relacja z Bartusiem. Często mnie odwiedza wraz z chłopakami. Wtedy organizujemy sobie wspólne wieczory filmowe. Wczoraj zabrał mnie na randkę, ktorą skonczyliśmy zasypiając u niego w pokoju.

- Dobra laski, gotowe? - zapytała Hania. Miała na sobie jasno zielony strój dwuczęściowy z wiązaniem na plechach.

- Gotowe! - odkrzyknęłysmy wspólnie z Wiką. Ona miała niebieski dwuczęściowy kostium z małymi kwiatkami.

- Chłopaki zaraz tu pryjdą, pisałam do Bartusia. - oznajmiłam dziwczyzną.

Po chwili zadzwonił dzwonek i Wika poszła otworzyć. Zaraz do naszego pokoju weszło 3 mężczyzn. Świeży ubrany w zielone kompielówki pasujące do stroju Hani, Patryk w niebieskich spodenkach i on, mój Bartuś. Miał na sobie czarne kompielówki. Podszedł do mnie i pocałował szepcząc mi do ucha komplementy. Właśnie to w nim kochałam - zawsze komentował mój wygląd i moje zachowania, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Razem z dziewczynami zarzuciłyśmy na siebie szlafroki i wyszliśmy z pokoju. Szłam korytarzem za rękę z Bartkiem i wszyscy w szóstkę weszliśmy do windy. Zjechała na ostatnie piętro, gdzie znajdowały się termy. Muzyke było już słychać z daleka. Zajęliśmy leżaki kaładąc na nich szlafroki i weszliśmy do wody.

DJ puścił właśnie piosenkę We found love - Rihanna, która idealnie opisywała moją relacje z Bartusiem. Zaczęliśmy tańczyć nie szczedząc sobie czułości. Gdy piosenka się skończyła postanowiliśmy wyjść na termy, które były na świeżym powietrzu. Całą grupką przysiedliśmy na uboczu i rozmawialiśmy. Nagle moim oczą ukazała się osoba, której się tu nie spodziewałam. Ten chłopak z parku u boku Julity. Zaczęłam się lekko trząść na powracające do mnie, jak bumerang, wspomnienia. Bartek musiał to zauważyć bo zapytał:

- Co się dzieje gwiazdeczko?

- Ten chłopak z parku tu jest. - powiedziałam ściszonym głosem.

- Gdzie?! - zapytał zdenerwowany Bartek.

- Koło Julity. Proszę nie rób nic pochopnego, nie chcę żeby mnie zauważył. - wtuliłam się mocniej w chłopaka. On pocałował mnie w czoło.

- Trzymaj się blisko mnie, nic ci przy mnie nie grozi. Chłopaki ten zjeb z parku tu jest. - zwrócił się do chłopaków.

- Kurwa, co on tu robi?! Myślałem że to zamknięta impreza! - powiedział wściekły Patryk.

- Nie martw się Fausti, jesteśmy przy tobie. Nic ci nie grozi, masz nas i Bartka. - uspokajała mnie Hania.

Cały czas gorączkowo tuliłam się do Bartusia. On głaskał mnie po głowie, całował i uspokajał razem z resztą. Cały czas mówił ściszonym głosem, że nic mi nie grozi i że przy jego boku jestem bezpieczna. Zaczęło gwałtownie wiać, więc zdecydowaliśmy się, że przejdziemy do wewnętrznych termów. Gdy przedzieraliśmy się przez tłum czułam na sobie czyjś wzrok. Odwróciłam się i wtedy napotkałam obrzydliwy wzrok tego chłopaka. Lizał się z Julitą i trzymał jej tyłek, jednocześnie wbijając obleśne spojrzenie we mnie. Puścił do mnie oczko o ja gwałtownie się obrociłam. Bartek musiał zauważyć moją reakcję bo przepuścił mnie przed sobą. Nasi przyjaciele poszli tańczyć, a ja z Bartkiem usiadłam na uboczu. Podkulilam kolana pod brodę i z trudem brałam oddech. Serce łomotało mi jak szalone, a ręce się trzęsły. Atak paniki. Bartek starał się mnie uspokoić, ale ja cały czas myślałam o tym oblechu i o tym co może mi zrobić.

- On mnie obserwuje. - wyszeptałam.

- Niech spróbuje się zbliżyć to wyrwę mu kutasa.

Obecność Bartka działała na mnie jak jakiś magiczny eliksir. Już po chwili całkiem się uspokoiłam. Byłam oparta o klatkę piersiową chłopaka. Jego serce biło rytmicznie.

- Patryk choć tu! - zawołał do niego - Rzucisz okiem na Faustynkę? Przyniosę nam coś do picia.

- Spoko stary, odpowiedzialność to moje drugie imię.

- A myślałam że głupota. - powiedziałam pod nosem, czego chłopak wyraźnie nie usłyszał.

Bartek zniknął, a Patryk razem z naszą grupką bawił się na sztucznej fali, co chwila zerkając w moim kierunku. Muzyka była tak głośna, że słyszałam ją w całym moim ciele. DJ zawołał wszytkich na polny basen, więc ludzie pochłonięci muzyką tam przeszli. Ja zostałam w środku, słysząc stłumioną muzykę. Cały czas gorączkowo rozglądałam się za Bartkiem. Oczywiście Patryk nie dotrzymał słowa. Głupek. Mój wzrok padł na masarze, kilka metrów ode mnie. Żołądek podszedł mi do gardła gdy zobaczyłam kto tam siedzi. Julita i ten chłopak. Energicznie podeszli w moim kierunku. Za późno zareagowałam...

~~~
703 słowa.
Oj to się porobilo🫢
Buziaki🤍

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro