Scena III
Igor kucnął przy chodniku, wpatrując się w zegarek z fluorescencyjnymi wskazówkami na swoim nadgarstku. Dzisiejsza noc była wyjątkowo ciepła, a wiatr delikatnie muskał liście na drzewach, powodując, że cicho szeleściły. Ten właśnie fakt podsunął im dzisiejszy pomysł. Blondyn uśmiechnął się do siebie. Nawet przyszedł na umówione miejsce o kilka minut za wcześnie. Po chwili słyszał cichy szelest. Spojrzał w punkt, z którego wydawało mu się, że dochodził ów dźwięk.Przez chwilę nie działo się absolutnie nic. W końcu jednak zza rogu wysunęła się znajoma sylwetka. Igor westchnął, z nieznacznie słyszalną w głosie ulgą. Pobliska latarnia rzucała niezbyt jasne, lekko żółtawe światło, które miało wystarczyć na promień kilku metrów, sprawiając, że wszystko leżące poza tą wyznaczoną granicą było znacznie gorzej widoczne. Jednak chłopak, który przycupnął na nieco zniszczonym chodniku, od którego odchodziły już od dawna pojedyncze kamienne płytki, mimo panującego półcienia, od razu rozpoznał postać, która wychynęła się po kilku sekundach z ciemności.
Mikołaj był podekscytowany. Znaczy... Cieszył się na każde ich wieczorne spotkanie, ale tym razem... Tym razem jakoś bardziej. Uśmiechnął się do Igora, który kucał przy chodniku i pomachał mu nieśmiało ręką. Obaj mieli ze sobą ręczniki, które z pewnością się dziś przydadzą. Chwilę później już szli starym chodnikiem, by po chwili zatrzymać się przed dość wysokim płotem z siatki, za którym znajdował się niekryty basen. Owszem, dzisiaj mieli zakraść się na teren basenu i tam spędzić noc. Mikołaj założył sobie ręcznik na szyję i zaczął wspinać się po płocie. Otwory w siatce były niewielkie, ale wystarczające, by mógł zahaczyć o nie czubkiem trampka. Niestety, wspinaczka okazała się dość trudna dla Mikołaja, którego największym wysiłkiem fizycznym od dawna, było zbiegnięcie po schodach do kuchni po coś do jedzenia i wbiegnięcie z powrotem na górę. Po dłuższej chwili jednak już siedział na metalowej rurce, a w następnej skoczył na drugą stronę. Pisnął cicho i skrzywił się, gdy od stóp aż do kolan przeszedł go promieniujący ból. Zerknął na Igora, który posłał mu krzywy uśmiech i przyłożył sobie dłoń do czoła, udając niedowierzanie.
— Nie wierzę, że nawet w ten wieczór, który mieliśmy tak miło spędzić, twoja niezdarność musiała dać o sobie znać — spojrzał wpierw z politowaniem, a po chwili jednak zachichotał.
Dopiero po kilku sekundach cichego pokasływania ze śmiechu raczył zapytać Mikołaja czy wszystko w porządku, już nieco poważniejszym i mniej skorym do żartów tonem. Ta niezdarność była tak typowa dla ciemnowłosego, że aż nie mógł się powstrzymać od uśmiechu. Dlaczego nie pomyślał o tym, żeby mu pomóc? Przecież wiedział, że coś takiego miało jak największą szansę prawdopodobieństwa, by się stać. Pokręcił lekko głową ze współczuciem.
— Ciągle mi pokazujesz nowe możliwości jeśli chodzi o "brak koordynacji ruchowej". Bijesz nowe rekordy?
Mikołaj zgryzł dolną wargę i lekko się naburmuszył.
— Nie śmiej się. Nie jestem typem sportowca — burknął.
Zrobiło mu się odrobinę głupio, może nawet troszeczkę przykro, ale miał świadomość, że Igor tylko sobie żartuje. Odegra się na nim w basenie! Z tą myślą podszedł do krawędzi zbiornika i położył ręcznik na płytkach. Kucnął i spojrzał na przyjaciela.
— Myślisz że nas nie przyłapią? — spytał, odrobinę się tego obawiając.
Prawdę mówiąc, miał pewne opory przed tym, by zakradać się na basen w środku nocy, ale namowy Igora i wizja wspólnej kąpieli przy świetle księżyca zwyciężyły. No i tym sposobem Mikołaj się tu znalazł. Zresztą... Nigdy nie był zbyt asertywny, tym bardziej gdy w grę wchodził Igor. Spojrzał w spokojną wodę, w której odbijało się nocne niebo. Było naprawdę pięknie i Mikołaj uśmiechnął się lekko pod nosem. Noc była ciepła, a w powietrzu wciąż było czuć ten specyficzny zapach lata.
Igor przeszedł przez płot, pod każdym względem znacznie sprawniej niż Mikołaj, i już po chwili znalazł się koło bruneta, i rzucił ręcznik obok niego. W przeciwieństwie do chłopaka nie zastanawiał się nad takimi rzeczami jak to, czy ktoś ich przyłapie. Był bardziej typem człowieka, który cieszy się chwilą i nie myśli zbytnio nad tym, co przyniesie przyszłość. Co niefortunnie czasem odwracało się przeciwko niemu.
— E tam — mruknął cicho. — Jaka jest najgorsza rzecz, jaką mogą zrobić? Takie tam wygłupy nastolatków... Przecież nie wywalą nas ze szkoły... — zaśmiał się cicho, widząc zmartwienie na twarzy Mikołaja.
Igor wstał z miejsca i zaczął się rozciągać, a po jakiejś minucie również zrzucać ciuchy, zostając po kilku kolejnych sekundach w samych kąpielówkach, które specjalnie założył wcześniej. Zerknął na ciemnowłosego, szczerząc się z zadowoleniem i wskoczył do basenu.
Mikołaj tylko burknął coś pod nosem, ale nagle, jakby za sprawą czarodziejskiej różdżki, jego myśli uleciały z głowy. Igor zdejmował ubrania. To było coś, czego Mikołaj najbardziej się obawiał w tym wypadzie. Wytrzeszczał oczy na przyjaciela, obserwując jak ten ściąga z siebie koszulkę. Gdy zaczął rozpinać spodnie, Mikołaj odwrócił wzrok, zbyt speszony. Modlił się tylko, by Igor nie zauważył jego dziwnego zachowania. Obawiał się, że nie byłby w stanie wymyślić racjonalnej wymówki. Jednak zdążył zauważyć, że mimo bycia dość szczupłym, Igor wcale nie był typowym chuchrem jak Mikołaj. Wręcz przeciwnie. Był nawet trochę umięśniony, co zapewne zawdzięczał regularnym treningom. A Mikołaj... Mikołaj swoją posturę zawdzięczał ślęczeniem przy biurku i pisaniu. Potrząsnął lekko głową i sam zaczął się rozbierać. Choć robił to dość niechętnie i niepewnie, więc gdy Igor był już w wodzie, Mikołaj dopiero ściągnął z siebie koszulkę. Może to głupie, ale zwyczajnie się wstydził. Nie lubił swojego ciała. Mimo że była już końcówka lata, to on był blady jak ściana. Jego skóra nie za bardzo tolerowała słońce, bowiem zamiast ładnie się brązowić, Mikołaj od razu robił się czerwony, a potem cierpiał przez poparzenia przez kolejnych kilka dni. Unikał więc ostrego słońca jak tylko mógł. Nie był też ani trochę umięśniony. Nawet lekko wystawały mu żebra. Czując, że policzki zaczynają go piec, odwrócił się tyłem do Igora i zaczął rozpinać spodnie. Może gdy wejdzie do wody, to poczuje się trochę lepiej... Igor przepłynął tymczasem jedną długość basenu i z powrotem, opierając się na krawędzi basenu i patrząc na Mikołaja, jak ten odwrócony tyłem do niego, zdejmował spodnie.
— Jesteś zbyt chudy — powiedział, przyglądając się drobniejszemu chłopakowi i opierając głowę na jednej z wysuniętych na kafelki rąk. — Powinieneś więcej jeść — mruknął jeszcze tylko, wciąż patrząc się na bruneta, którego jasna skóra wydawała się być jeszcze jaśniejsza w momencie, jak padało na nią światło księżyca.
Mikołaj spąsowiał jeszcze bardziej, usłyszawszy słowa Igora.
— To nie moja wina — odparł cicho. — Jem wystarczająco. Mam po prostu szybką przemianę materii... — bąknął.
Wiedział, że źle wygląda... Nie dość, że facet, to jeszcze wieszak. Igor w życiu by na niego nie spojrzał w "ten" sposób. Zacisnął usta w wąską linię i zdjął spodnie do końca. Gdy został już w samych kąpielówkach, zdusił silną potrzebę, by jakoś zasłonić odkryte części ciała.
Chłopak zaprzestał na chwilę zdejmowania spodni. Igor spojrzał na niego ze zdziwieniem. A tak w ogóle to czemu ten przebierał się odwrócony do niego? Wstydził się? Przecież też miał kąpielówki... prawda?
— Wstydzisz się?
— Nie wstydzę się — zaprzeczył Mikołaj, odwracając się przodem do Igora, chociaż doskonale wiedział, że jego postawa i czerwona twarz świadczyły o czymś przeciwnym.
Sztywno podszedł do basenu i usiadł na krawędzi, zanurzając stopy w chłodnej wodzie. Automatycznie po jego ciele przeszedł dreszcz.
— Hm, no skoro tak... — mruknął Igor, nie będąc jednak o tym święcie przekonanym.
Mikołaj nie wyglądał źle... Taka chudość całkiem mu pasowała, ale jasnowłosy nie był pewien, jak to odbijało się na jego zdrowiu. Jednak jeśli chodziło tylko o przemianę materii, to chyba wszystko było w porządku? Było ciemno, ale starszy chłopak widział dosyć wyraźnie nieco ciemniejszą twarz przyjaciela. Roześmiał się niezbyt głośno, ale nie był to złośliwy śmiech, bardziej taki serdeczny. Zawstydzenie Mikołaja było takie dosyć niewinne. Nie skomentował jednak rumianych policzków mniejszego chłopaka. Nie chciał go stresować czy peszyć. Odepchnął się stopami od ściany basenu, unosząc się plecami na powierzchni chlorowanej wody. Zastanawiał się przez chwilę, czy nie wciągnąć do wody razem ze sobą Mikołaja... Kusiło go to niezmiernie...
Mikołaj pomachał nogami w wodzie, chlapiąc odrobinę. Nie odzywał się. Po chwili powoli zsunął się z krawędzi basenu, całkowicie zanurzając się w wodzie. Uszy zalał mu cichy szum. Pozwolił swojemu ciału by samo wypłynęło na powierzchnię i wtedy dopiero otworzył oczy i nabrał powietrza. Zgarnął dłonią do tyłu mokre włosy i przetarł lekko oczy.
— Zimno — mruknął cicho, po czym odepchnął się od dna stopami i zaczął płynąć do przeciwległej ścianki basenu, chcąc choć trochę się rozgrzać.
Zastanawiał się nad tym, co powiedział mu Igor. Faktycznie był aż tak chudy? Taka chudość... To było brzydkie? Może powinien trochę poćwiczyć, by wyrobić sobie chociaż delikatne mięśnie... Tylko z czego? Jeśli chodziło o Mikołaja, to takie słowo jak "masa" w ogóle dla niego nie istniało. Zanurkował raz jeszcze, by wynurzyć się tuż przy Igorze, prychając nieco, gdyż woda wleciała mu d nosa.
Igorowi było ciepło w przeciwieństwie do Mikołaja. Znaczy z początku również nagła zmiana temperatury wywołała krótko trwające dreszcze, ale szybko się przyzwyczaił. Po zaledwie kilku sekundach. Jasnowłosy uśmiechnął się widząc, dosyć zabawną minę Mikołaja, jak ten zaczął parskać, gdy woda wleciała mu nie tam gdzie trzeba. Zaczął kręcić się po basenie to tu, to tam, ciesząc się po prostu tą chwilą wolności, dotyku wody, ciepłym powietrzem i ciszą, przerywaną tylko krótkimi, łagodnymi powiewami wiatru. Ciemność i widniejące na niebie gwiazdy dodawały tej chwili tajemniczości i wyjątkowości. Igor zerknął w kierunku przyjaciela.
— Jak tam? Rozgrzałeś się? - podpłynął do niego i złapał go za nadgarstki, zaczynając nagle kręcić dookoła mniejszym chłopakiem, chcąc, by ten się nieco ocieplił ruszając się z jego niewielką pomocą.
— Ej no, co ty robisz? — burknął na niego, ale po chwili zaczął się cicho śmiać, bowiem okręcanie przypominało mu zabawy z dzieciństwa. — Wywołamy wielki, wodny wir — zaśmiał się, podciągając nogi do góry, by jego ciało mogło swobodnie unosić się w wodzie, w miarę jak przyjaciel kręcił się z nim dookoła własnej osi.
— Wielki, wodny wir nas zatopi i znikniemy z tego świata. Tylko my dwaj — roześmiał się Igor, nie przestając ich okręcać, tak długo, aż nie stracił równowagi, gdy zakręciło mu się od tego w głowie.
Igor trzymając wciąż Mikołaja za nadgarstki zanurzył się pod wodą, ciągnąc za sobą przyjaciela. Wiedziony instynktem Mikołaj złapał się pierwszej lepszej rzeczy, która mu się nawinęła pod rękę. Zwyczajnie objął Igora za szyję. Gdy się wynurzyli, wciąż go trzymał, a w nozdrzach znów czuł nieprzyjemny ucisk i pieczenie przez to, ze zachłysnął się wodą. Uniósł głowę i wlepił wzrok w zielononiebieskie oczy przyjaciela, niemal słysząc w głowie głośny alarm "uwaga, niebezpieczeństwo, proszę się odsunąć". Igor zaczął lekko kaszleć, ale nie było to nawet w najmniejszym stopniu poważne podtopienie, więc po chwili zaczął się śmiać.
— Sorry za to — mruknął odzyskawszy oddech, ale wciąż parskając co jakiś czas wodą.
Potrząsnął głową, próbując pozbyć się z uszu resztek wody.
— Nic ci nie jest? — zerknął w stronę chłopaka, wpatrując się w jego ciemne, a w tym świetle wręcz czarne, oczy.
Brunet trochę pokasływał, ale wyglądało na to, że wszystko było w porządku. Igor puścił nadgarstki przyjaciela, choć ten wciąż go trzymał za szyję.
— Ta, nic — sapnął Mikołaj, mając wrażenie, że nagle zapomniał, jak się oddycha, dopiero po kilku sekundach zabrał ręce, płochliwie odsuwając się o krok. — Sorry... Taki odruch — mruknął.
Prawdę mówiąc, nie mógł oderwać wzroku od przyjaciela. Widok jego mokrej skóry, księżycowego światła odbijającego się w każdej kropli wody na jego włosach... To chyba było dla niego za dużo. Położył się na wodzie, pozwalając, by jego ciało samo unosiło się na powierzchni, a sam zagapił się w niebo usiane niezliczonymi, błyszczącymi punkcikami.
— Igor, co myślisz o gejach? — to pytanie wyrwało mu się, nim zdążył dokładnie przemyśleć, co mówi. Zdusił w sobie chęć zasłonięcia sobie ust, zupełnie jak dziecko, które przeklęło przy rodzicu.
Igor odnosił wrażenie, że Mikołaj zachowywał się odrobinę inaczej niż zazwyczaj... Przyjrzał mu się nieco uważniej, ale jedynym na co zwrócił uwagę, było to, że brunet wydawał się być bardziej zmieszany i spłoszony niż zazwyczaj... Może też nieco zażenowany? Co do tego ostatniego nie był pewien. Zmarszczył lekko brwi zastanawiając się, czy coś gryzie drobniejszego chłopaka. Wziął z niego przykład i również pozwolił wodzie unosić jego ciało na powierzchni. Dlatego też zupełnie się nie spodziewał pytania, które nadeszło, a przynajmniej na tyle, że aż spiął mięśnie i poczuł jak woda w basenie przestaje go unosić. Stanął normalnie, na dnie i spojrzał na Mikołaja. Zastanowił się chwilę nad odpowiedzią.
— Nic do nich nie mam... — odrzekł w końcu spokojnie, zastanawiając się, czy jego przyjaciel miał jakiś ukryty motyw, czy zadał to pytanie z czystej ciekawości.
Mikołaj poruszył się w wodzie i po chwili również stanął, wpatrując się w przyjaciela. Chciał mu powiedzieć choć część prawdy i przestać ukrywać przed wszystkimi swoją prawdziwą naturę. A komu miał powiedzieć, jeśli nie osobie której ufał najbardziej?
— Igor, pamiętasz, jak wczoraj ci powiedziałem, że jest osoba, w której jestem zakochany? — spytał, przyglądając się niepewnie blondynowi.
Wydawał się być nieco zbity z tropu. Pewnie nie spodziewał się takiego pytania ze strony Mikołaja...
— Jest pewna sprawa, o której ci nie powiedziałem. W zasadzie nikomu tego nie mówiłem — mruknął, przeplatając ze sobą palce. Nagle zdawało mu się, że zrobiło się nieco chłodniej. — Ta osoba... To chłopak. Chyba... Chyba jestem gejem — wydusił, wpatrując się w widoczne przez wodę dno basenu, bojąc się unieść wzrok na przyjaciela.
Igor spojrzał na bruneta z zaciekawieniem. To dlatego Mikołaj ostatnio się zachowywał nieco inaczej? Tak czy siak blondyn nie zamierał go krytykować... A już na pewno nie przez to, jakie preferencje miał Mikołaj. Mikołaj był Mikołajem. Jego przyjacielem. Najbliższą osobą. Nic tego nie zmieni. Więc jakie znaczenie miało to, że wolał chłopaków niż dziewczyny? Żadnego. A przynajmniej dla Igora. Blondyn uniósł dłoń i skierował ją w stronę przyjaciela. Potargał go po włosach. Owszem. Był zdziwiony. Był zaskoczony. Brunet wziął go z zaskoczenia. Ale czy to cokolwiek między nimi zmieniało? Igor zadumał się przez chwilę. No może tyle, że nie będzie już pożyczał swoich gazetek Mikołajowi. Uderzył przyjaciela, bardzo lekko, krańcem dłoni. Pstryknął go w czoło.
— Głuuupi... Myślałeś, że to cokolwiek zmieni? — uśmiechnął się do siebie łagodnie, widząc spięte ramiona drobniejszego chłopaka.
Przyjął ten fakt do wiadomości. Nie analizował go. Nie wzburzał się. Nie krytykował. Najnormalniej w świecie zaakceptował. Zwieszona głowa bruneta sprawiła mu smutek. To o tym tak bał mu się powiedzieć? Uważał, że Igor tego nie zaakceptuje? Blondyn uśmiechał się, ale ta myśl sprawiła, że poczuł się lekko rozczarowany.
Mikołaj uniósł głowę, wpatrując się w uśmiechniętego przyjaciela. Widok ten był tak swojski, tak dobrze znany, że automatycznie odwzajemnił ten uśmiech, czując jak po jego ciele rozlewa się ciepło. Niepotrzebnie się bał.
— Myślałem, że będziesz trochę zły, że to przed tobą ukrywałem... Przepraszam — powiedział, przejeżdżając dłonią po karku.
Faktycznie, nieco się tego obawiał, że Igor będzie miał mu za złe, że nie wiedział o czymś tak istotnym, co było przecież częścią samego Mikołaja. Chłopak odetchnął z ulgą i zanurzył się w wodzie po brodę. Wciąż wpatrywał się w przyjaciela, chcąc zapamiętać go jak najbardziej. Wszystkie szczegóły. Każdy padający cień, każdą kroplę wody, każdy pieprzyk, znamię na jego skórze. Będzie za nim potwornie tęsknił, tego był pewien.
Igor w jakiś sposób rozumiał, że przyznanie się do swojej orientacji było dla Mikołaja czymś ważnym, czymś co bał mu się pewnie powiedzieć... Czy to dlatego mu o tym wcześniej nie wspominał? Czy może chodziło raczej o to, że sam odkrył to stosunkowo niedawno?
— Nie jestem zły... — powiedział więc tylko dosyć cicho, ale stał teraz w wodzie, już nieznacznie mniej skory do zabaw.
Nie chciał, by jego przyjaciel czuł się źle. Westchnął cicho.
— Tylko zastanawiam się jeszcze... Dlaczego wcześniej mi o tym nie powiedziałeś? — zamilkł na krótką chwilę, a później o czymś pomyślał. — Mikołaj... — rzadko zwracał się do chłopaka pełnym imieniem. — Czy ty mi w ogóle ufasz?
Pytanie to sprawiło, że Mikołaj skamieniał na moment. Nie sądził, że Igor dojdzie do takich wniosków. Choć na pewno by zrozumiał, gdyby znał całą prawdę. Ale w tym momencie Mikołaj nie był w stanie mu jej wyznać.
— Ufam — odpowiedział całkiem szczerze, choć uciekł wzrokiem przed spojrzeniem morskich oczu. — Po prostu sam dość długo walczyłem z tą myślą, a potem jakoś tak... Sam nie wiem — westchnął cicho. — To nie tak, że bałem się, że przestaniemy się kumplować, czy coś — zapewnił, podnosząc wzrok na przyjaciela.
Teraz z kolei było mu głupio, że Igor odniósł właśnie takie, a nie inne wrażenie.
— Zresztą... To ma bardzo bliski związek z osobą, którą lubię i tak jakoś... Przez pewien czas nie chciałem o tym nikomu mówić. Musiałem najpierw sam to przetrawić. Ale ufam ci i... — Mikołaj wziął głęboki oddech, podejmując decyzję spontanicznie. — Zanim wyjadę, obiecuję, że powiem ci, kim jest ta osoba, dobrze? — zerknął na Igora szczenięcym wzrokiem.
Zawód, który poczuł przez moment Igor, znikł niemal zupełnie. Mikołaj mówił szczerze. A skoro on sam był w tym zagubiony, to jasnowłosy nie zamierzał go winić o cokolwiek, a już na pewno nie o to, że dowiedział się o tym dopiero teraz. Lokko zdziwiony spojrzał na przyjaciela, unosząc brew. Dlaczego niby dopiero przed wyjazdem? Ale nie zadał mu tego pytania, uznając, że skoro tak właśnie chce brunet, to nie będzie go zmuszał, żeby cokolwiek mu mówił... Poza tym Miki potrafił być uparty, jeśli tylko obstawił już przy czymś. Uśmiechnął się i kiwnął głową ze zrozumieniem, mrużąc nieznacznie oczy.
— No skoro tak to w porządku. Tym razem pozwolę ci z tym ujść — zaśmiał się lekko, nie chcąc, by chłopak czuł się niezręcznie. Również szczenięce spojrzenie ciemnowłosego sprawiło, że zawsze szybko się rozpogadzał.
Mikołaj uśmiechnął się szeroko, czując znaczną ulgę. Doskonale widział, że przez moment Igorowi zrobiło się przykro, a sprawianie przykrości przyjacielowi było ostatnią rzeczą, której chciał Mikołaj. Z uśmiechem na ustach zamachnął się i chlapnął wodą w Igora, z zadowoleniem obserwując refleksy światła w wodzie. Uwielbiał chwile takie jak ta. Były takie beztroskie i pełne wolności. Zdawało się wtedy, że obaj mogą wszystko, nie mają żadnych ograniczeń i gdy będą wystarczająco chcieć, to nawet gwiazdę z nieba zdejmą. W końcu w noce takie jak ta zdawały się one być tak blisko.
— Powinniśmy wracać — powiedział Mikołaj, przecierając twarz po krótkiej bitwie z Igorem
Kropelki wody odbijały światło księżyca na tyle intensywnie, że chwilami Mikołaj wyglądał jakby został posypany srebrnym, mieniącym się brokatem. Brunet potrząsnął lekko głową, a brokat posypał się wszędzie naokoło niego, pozostawiając na wodnym lustrze niewielkie kółka, które po kilku sekundach zupełnie zanikały. Igor wpatrywał się w przyjaciela. W kim on mógł się kochać? Przecież spędzali ze sobą czas codziennie bez wyjątku, zazwyczaj od kilku aż czasem nawet do kilkunastu godzin jednego dnia... Jak mógł nie wiedzieć, kim dla Mikołaja była taka "ważna osoba"? Poczuł lekkie ukłucie. Nawiasem czy to nie było nieco dziwne? Jego przyjaciel powiedział mu, że jest gejem... A ich wygłupy... Rozbieranie się przy nim... Czy to było normalne? Czy w sytuacji, gdy brunet miał taką a nie inną orientację, fakt, że są tak blisko siebie nie był... podejrzany? Igor przyłapał się na tym, że intensywnie wpatrywał się w ciemne, czarne przy tym świetle, oczy, stojącego tuż koło siebie, chłopaka. Mikołaj jednak niczego nie zauważył i zwyczajnie podszedł do krawędzi basenu, po czym się podciągnął i usiadł na kafelkach. Chwycił położony tu wcześniej ręcznik i zaczął intensywnie pocierać nim mokre włosy. Nie wiedział dokładnie, która była godzina, ale z pewnością trochę tu zabawili. Cóż, gdy przebywali razem, coś takiego jak czas przestawało się liczyć. Gdy już nic mu nie skapywało po twarzy i karku, Mikołaj zabrał się za wycieranie reszty ciała. Potem nałożył na siebie ubranie, wciąż na mokre kąpielówki, ale nie widział innego wyjścia. Nie było mowy, by zdjął je przy Igorze. Zwyczajnie przebierze się w domu i wysuszy wilgotne spodnie.
— Fajnie dzisiaj było — powiedział z uśmiechem, spoglądając na przyjaciela. — Cieszę się, że powiedziałem ci prawdę.
Igor chciał zdjąć kąpielówki i założyć bokserki, które specjalnie ze sobą w tym celu wziął, ale z jakiegoś powodu poczuł się nieco niekomfortowo. Musiał sobie poukładać i przetrawić to, co dzisiaj usłyszał. Oczywiście nie miał nic do orientacji swojego przyjaciela i naturalnie nic to między nimi nie zmieniało... Ale... Tylko ale... Czy nie było jednak, mimo wszystko, dosyć nietypowe? Ich relacja? Czy ich przyjaźń, czy to ile czasu ze sobą spędzali, czy to wszystko można było uznać za normalną więź? Czy wciąż pozostawało właśnie tym? Czy aby na pewno fakt, że Mikołaj był gejem nic nie zmieniał między nimi? Czy to sprawi, że pojawią się w ich stosunkach, jakieś różnice? Jednak jego uśmiech w odpowiedzi na uśmiech bruneta był jak najbardziej szczery.
— Dziękuję, że mi o tym powiedziałeś... — zawahał się przez chwilę.
Dzisiejszy wieczór skończył się na tych słowach, nie powiedzieli tej nocy nic więcej poza cichym, ledwo wymruczanym "dobranoc", w miarę jak każdy z nich skierował się w stronę swojego domu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro