Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14.

Dni się tutaj dłużą niemiłosiernie. Jest środek drugiego tygodnia mojego pobytu w wariatkowie, a mam wrażenie, że siedzę tu od ponad trzech miesięcy. Ciągle ten sam schemat. Rozmowy z blondynkiem, zabawy w wariatów, nuda w pokoju zabaw i porąbane sny. Czuję się jak dziecko w kojcu, w klatce. Któremu jak karzesz jeść, to musi jeść, któremu jak dasz zabawkę, to musi się bawić. Gdyby nie Fudou i Fubuki, umarłabym tu z nudy. Pewnie teraz siedziałabym obok blondyny i rozmawiała ze ścianą, albo paliła króliczka Rumi. Ewentualnie słuchałabym opowieści Midorikawy, jak to chciał podbić świat piłką nożną. Może zamknęli go za schizofrenię?

- Chcę przepustkę - Mruknął Fudou leżąc na dywanie z rozłożonymi rękami i nogami - Chcę przepustkę! - Powiedział już głośniej, przez co wzrok wszystkich skierował się na niego - Jak długo trzeba być grzecznym, by dostać przepustkę?

Przepustka... Mogłabym na dwa dni wyrwać się z nudy. Ale do tego musiałabym współpracować podczas terapii. Nie, nie. Nie mam zamiaru spowiadać się ze swojej niedolnej próby zabicia się z powodu straty chłopaka, z którym nie widziałam się od trzech lat. Teraz w sumie ciężko mi uwierzyć, że chciałam się z tego powodu powiesić. Chyba po to nas zamykają, po nieudanych próbach. Po to, byśmy mogli przemyśleć to, i dojść do wniosku, jak głupią podjęliśmy decyzję.

- Ktokolwiek spoza psychiatryka czeka na to, byś dostał przepustkę? - Zawołałam do niego z parapetu. O tej godzinie pielęgniarki miały nas w dupie, ponieważ grały w scrabble. Dzięki temu mogłam siedzieć na tym prestiżowym miejscu - Podobno nie masz rodziny

- Nie zmienia to faktu, że nudzenie się w nocy bez celu jest ciekawsze niż ciągłe gadanie o problemikach i myśleniu, czy dobrym była decyzja o zabiciu się przez przejedzenie. Jak teraz o tym myślę, to wybrałem najgorszą z możliwych opcji. Mogłem się powiesić. Wtedy umarłbym od razu i miałbym spokój do końca świata - Przeturlał się pod parapet - Ty byś nie chciała przepustki?

- Nie uśmiecha mi się grzeczne spowiadanie się czemu się zabiło tak, a nie inaczej. Wszyscy chyba mamy prawo do śmierci, prawda? Nie jesteśmy w Korei Północnej, by dawali naszym bliskim karę, za to, że się zabijemy - Zeskoczyłam z parapetu prawie lądując na brzuchu Akio

- Gdybym wiedział, że zamkną mnie za próbę podbicia świata piłką nożną, nie wybierałbym tak bardzo lekkomyślnej drogi - Odezwał się Midorikawa odchylając od swojego notesu, w którym pisał podczas każdej chwili wolnego czasu - Jakie są prostsze drogi do podbicia świata?

- Zabij kogoś, albo zgwałć małych chłopców - Odparł Caleb - Wtedy podbijesz świat swoją głupotą i trawisz za kratki na kilka lat - Prychnął podnosząc się do siadu

- W wariatkowie i tak nic nie zdziałasz, bo kontrolują nas z każdej strony - Dodałam zabijając jego ambicje - Gdyby kapitan mojej drużyny dowiedział się, co chciałeś zrobić - Pomachałam głową, udając zawiedzioną - Zaraz strzelałbyś mu na bramkę

- Grasz w piłkę nożną? - Dołączył do rozmowy Fubuki. Pomachałam głową - Ja też gram! - Uśmiechnął się - Mam nawet dwie techniki hissatsu

- Też z samodzielnych mam dwie - Pochwaliłam się - Jedna ofensywna, druga defensywna

- Też mam jedną defensywną i... - Spuścił głowę - Jedną ofensywną... - Wyraźnie posmutniał

- Również kiedyś coś tam grałem - Założył ręce za głowę i znów położył się na dywanie - To było dawno, aktualnie się tam specjalnie nie pcham 

- Hej, skoro wszyscy jesteśmy jakoś powiązani z piłką nożna, to może opowiem wam jak próbowałem podbić świat, przy użyciu tego sportu? - Ucieszył się Ryuuji odwracając się do nas na krześle

- Nie - Odparliśmy wszyscy niemal równocześnie

- No tak...

***

- Dobrze więc.. - Poprawił okulary, splótł razem palce u rąk i podpierając łokcie na stole zmierzył mnie wzrokiem - Nim zaczniemy terapię, mam ci jedną ważną rzecz do przekazania 

- Ktoś umarł? - Spytałam obojętnie. W wariatkowie śmierć czaiła się praktycznie wszędzie, dlatego też nikt nie miał żadnych oporów, by ten temat był w rozmowie. Jedynym wyjątkiem był Fubuki, ze złymi wspomnieniami tego tematu

- Nie - Pomachał głową zawiedziony moim pytaniem - Nie mówiłem ci tego wcześniej, ponieważ nie chciałem, byś się martwiła

- A... Podglądacie mnie pod prysznicem?  - Rzuciłam kolejnym pytaniem - Spodziewałam się tego - Wzruszyłam ramionami - Te prysznice od początku wydawały mi się podejrzane. W męskim pewnie też są kamery - Założyłam ręce na piersi i również pomachałam głową z dezaprobatą - Nie ładnie, proszę pana, nie ładnie...

- Proszę, posłuchaj mnie - Podniósł nieco ton

- Oj ja wiem... Pan pewnie chce mnie przeprosić. Nie wiem, czy będę skłonna panu wybaczyć. Prawo nakazuje mi zgłosić takie zachowanie na policję. Może pan za to siedzieć nawet kilka lat, to o wiele więcej niż te dziesięć tygodni, w ciągu których może mnie pan tutaj podglądać... - Chciałam dokończyć, lecz mi przerwał

- Posłuchaj mnie jak do ciebie mówię - Uderzył otwartą dłonią o blat i prawie krzyknął, wypowiadając to zdanie. - To naprawdę ważna sprawa - Wrócił do swojego normalnego stanu

- Okej... - Odpuściłam mu

- Wracając. Nie chciałem ci tego mówić, ponieważ mogłabyś tym być nieco zmartwiona - Otworzyłam usta, z chęcią przerwania mu, lecz po chwili je zamknęłam przypominając sobie jego wcześniejszą reakcję - Odkąd trafiłaś na ten oddział, wokół miejsca, w którym próbowałaś popełnić samobójstwo wielokrotnie krążyła policja

- Mam zapytać dlaczego? - Spytałam, po kilku sekundach ciszy, po jego skończonej wypowiedzi. Pomachał twierdząco głową - Dlaczego?

- Ponieważ przyczyny twojego przeżycia nie są znane - Odparł poprawiając okulary - Lina była mocna, a węzeł był dobrze zawiązany - Pogratulowałam sobie w myślach swoich umiejętności wieszania się - Jedyną możliwością jest, że ktoś cię uratował

- Czyżby Burn mnie śledził? - Zażartowałam

- Nie. Osoba która cię uratowała wciąż nie jest nam znana, a myślę, iż chciałabyś dowiedzieć się kto to był

- W sumie to nawet jestem tej osobie wdzięczna. Dzięki niej moja głupia decyzja się nie ziściła - Zaśmiałam się w duchu - Więc dlaczego mi pan o tym mówi akurat teraz? Coś się chyba stało, skoro zszedł pan z decyzji nie mówienia mi o tym z obawy, iż będę się martwić?

- Owszem, stało się - Wyciągnął z szuflady biurka niewielki list - Dzisiaj rano znaleziono ten list na gałęzi, na której wisiała twoja lina - Podał mi list. Widziałam w jego oczach ciekawość. Ku mojemu zdziwieniu koperta była otwarta. Pewnie musieli sprawdzić, czy nie ma tu narkotyków albo innych żyletek

Przyjrzałam się przedmiotowi. Zwykła, biała koperta bez znaczka i żadnego podpisu. Pod palcami nie czułam nic innego, niż papier. Niepewnie wyjęłam kartkę. W środku nie było nic innego, oprócz tego, czego się tam spodziewałam, czyli listu. Otworzyłam papier zgięty na pół i zaczęłam czytać.

"Gdzieś daleko, za gejszami, za górą Fudżi. Tam czekam na Ciebie, Aiko. Moje tchórzostwo nie pozwala mi, by porozmawiać z Tobą w cztery oczy, dlatego piszę ten list. Cieszę się, jeżeli do ciebie dotarł. Będę przy tobie, kiedy tylko będziesz tego potrzebowała. Będę cię chronić jak tylko będę w stanie. Mam nadzieję, że dasz radę wybaczyć mi moją decyzję."

- I jak? - Spytał członek BTS, gdy zauważył, że skończyłam czytać - Od kogo?

- Nie podpisał się. Powiedzmy, że od tajemniczego wielbiciela - Schowałam list do kieszeni. 

Czyli ktoś, chce się bawić ze mną w podchody, co? Nie podoba mi się to. Chociaż bardzo nie mam ochoty na myślenie, kto zdjął mi linę z szyi, chyba będę musiała się nad tym zastanowić. Niestety nazwisk części znajomych sprzed śpiączki nie jestem w stanie sobie przypomnieć. Za gejszami, za górą Fudżi, co? Jeżeli dobrze pamiętam lekcje geografii, jest w Kioto. Przynajmniej tyle wiem. No to zaczynamy moją największą życiową zagadkę, zaraz po "Dlaczego pralka zjada skarpetki?"

Licznik słów: 1235

Data napisania: 19.04.19r

Dwa rozdziały w jednym tygodniu. Dawno nie pisałam tak często. Jak wam podoba się list? Chciałam umieścić go znacznie wcześniej, lecz nie miałam zielonego pojęcia jak ładnie go wpleść w fabułę. Był on w planach od początku więc życzę miłego główkowania od kogo on jest! To tyle. Bayo!

Ps. Przepraszam za spóźnienie ;-;

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro